„Gdy stanę przed św. Piotrem i ten zapyta, jak mnie zameldować, odpowiem: Łamałem młotem wrzeciądza niewoli, prowadziłem Polaków w góry i na morze, ażeby stali się twardzi jak granit, a dusze mieli czyste i głębokie jak morze.” - M. Zaruski, „Wśród wichrów i fal”, Warszawa 1935.

O życiu Mariusza Zaruskiego można pisać naprawdę sporo. Urodził się 31 stycznia 1867 r. Zmarł – 8 kwietnia 1941 r. Przede wszystkim był żeglarzem i właśnie to stanowiło jego główną pasję. Ale Zaruski na tym nie poprzestał. Jest to postać niezwykle wszechstronna – z zawodu – wojskowy, a także fotografik, malarz, poeta oraz prozaik. Wsławił się też jako konspirator, prowadził działalność naukową, społeczną. Ostatecznie zesłany. Warto odnotować również, że jako generał brygady sprawował funkcję adiutanta generalnego prezydenta RP.

Ale Mariusz Zaruski kojarzy się wielu osobom przede wszystkim jako „człowiek gór”. I faktycznie miłości do gór i aktywności w tym zakresie nie można mu odmówić. Doskonały taternik, grotołaz, ratownik, instruktor, popularyzator narciarstwa, a finalnie założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Mariusz Zaruski w Tatrach / fot. arch. Muzeum TatrzańskiegoMariusz Zaruski w Tatrach / fot. arch. Muzeum Tatrzańskiego

Do Zakopanego trafił dopiero w 1907 r. i to z powodu złego stanu zdrowia żony, a nie dla gór samych w sobie. Szybko jednak się to zmieniło. Tatry ukochał. Wytyczał szlaki, szkolił, zdobywał, odkrywał. Wszedł po raz pierwszy zimą wraz z innymi na Rohacze. Dokonał też drugiego zimowego wejścia na Opalony Wierch. W sumie jako pierwszy i w zimie stanął na ponad dwudziestu szczytach. Odkrył i spenetrował fragment jaskini Kasprowej Niżniej w Dolinie Kasprowej. Uwielbiał jazdę na nartach. Zjechał m.in. z Kościelca i Koziego Wierchu. Już samym stworzeniem Tatrzańskiego Pogotowia zasłużył sobie na, jak to określają Z. i W. w „Encyklopedii tatrzańskiej”, „pomnik wdzięczności”.

Niestety, ale I wojna światowa delikatnie mówiąc pokrzyżowała trochę plany (i to nie tylko Zaruskiemu...). Z drugiej jednak strony, pojawiła się szansa na odzyskanie przez Polskę niepodległości, co się ostatecznie 11 listopada 1918 r. dokonało.

Mariusz Zaruski walczył zaciekle, czego dowodem jest order Virtuti Militarii oraz kilkukrotnie nadany mu Krzyż Walecznych.

Po wojnie zaś, jako zasłużony żołnierz i będący już w stanie spoczynku, wrócił do swej pierwszej „miłości” jaką było morze i żeglowanie. Stał się niekwestionowanym liderem polskiego żeglarstwa (tego śródlądowego, a w szczególności tego morskiego) i działał na rzecz jego upowszechnienia wśród jak największej liczby osób.
W 1939 r. został on aresztowany przez NKWD i osadzony w więzieniu w mieście Chersoń, gdzie zapadł na cholerę i w 1941 r. zmarł.

Pewne rzeczy jednak przetrwały i przetrwają jeszcze długu. Duch generała Zaruskiego unosi się nadal i wpływa na młodsze pokolenia. Ta spuścizna to głównie wiersze, opowiadania, pogadanki, artykuły taternickie i żeglarskie. To również podręczniki odnośnie chociażby narciarstwa.

Wiele szkół (szczególnie na Pomorzu) nosi imię Mariusza Zaruskiego. W Tatrach zaś znajduje się Rysa Zaruskiego. W Gdyni Zaruski ma nawet swoją ulicę i Basen Jachtowy. Ślady upamiętniającą tą wybitną i wszechstronną postać znajdziemy też na kilku tablicach pamiątkowych, we wspomnieniach innych osób i jeszcze w wielu, wielu innych miejscach.

Mariusz Zaruski / fot. WikipediaMariusz Zaruski / fot. Wikipedia

Podsumowując:

Postać Zaruskiego stanowić może swego rodzaju wzór dla współczesnych przedstawicieli młodego pokolenia, którzy wielokrotnie stojąc u progu dorosłości poszukują dalszego pomysłu na życie pełne przygód, na życie aktywne, ciekawe i pożyteczne.

Przyjaciele oraz współtowarzysze (szczególnie ci podczas górskich wycieczek wspominają go jako niezwykle sprawnego fizycznie człowieka, odpornego psychicznie oraz odważnego, ale i znającego granice swoich możliwości, rozsądnego i opanowanego taternika. W pamięci utkwił też jako wyśmienity znawca tatrzańskich szczytów i tutejszej topografii.

Wawa Żuławski – taternik powojenny pisał o nim tak:

„ten szczery miłośnik gór przeciwstawiał się z żelazną konsekwencją zamachom na przyrodę tatrzańską […] Jako kierownik Pogotowia okazał się niezrównanym pedagogiem. Był zawsze na czele ratowników na najtrudniejszych odcinkach akcji.”

I jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz – dla Zaruskiego zawsze podczas akcji najważniejsze było bezpieczeństwo samych ratowników.

W sonecie „Rycerz” z tomiku „Na bezdrożach tatrzańskich” Zaruski napisze:

Otom tu przyszedł taki jaki jestem,
Dolinną drogą przywlokłem się z trudem
Z rozterką duszy, z jej cnotą i brudem,
Ażeby skalnym odrodzić się chrzęstem.

Gdzieś spoza grani z bezdźwięcznym szelestem
Strach pełga w oczy światłem słońca rudem,
Wznoszą się widma zmartwychwstałe cudem,
A serce bije krwi żywej protestem...

Ale poskromię jej bunty niewczesne:
Do walki pójdę z granitowym smokiem
(Bowiem hartowni być powinni męże)
I odrodzony znojem śmierci wskrzesnę!

Tak tu ślubuję: nie cofnę się krokiem,
Aż turnię-smoka zdobędę, zwyciężę!

{youtube}VocM1irNCd4{/youtube}

Bartek Michalak

Źródła:
https://www.wikipedia.org/ ,
http://www.portalgorski.pl/ ,
Mariusz Zaruski, Opowieść biograficzna, Henryka Stępień, Warszawa 1997,
Najpiękniejsze szczyty tatrzańskie, Janusz Kurczab, Marej Wołoszyński, Warszawa 1991,
Internet (ogólnie).