Otóż umieszczenie informacji o Wawrzyńcu Żuławskim w rubryce traktującej o tatrzańskich artystach nie jest bynajmniej przypadkowe. Ten wyśmienity taternik i alpinista był z zawodu muzykologiem. Studiował muzykę u K. Sikorskiego w konserwatorium w Warszawie, u N. Boulanger w Paryżu oraz muzykologię na UW. Pracował jako profesor w Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie i na podobnej uczelni w Łodzi. Był także kompozytorem i pozostawił po sobie dosyć ciekawe dokonania literackie.

Faktycznie nazywał się Jerzy Wawrzyniec Żuławski, ale nigdy nie posługiwał się pierwszym imieniem. Dlatego najpewniej bardziej znany jest jako Wawrzyniec Żuławski.

Urodził się 14 lutego 1916 w Zakopanem. Zmarł 18 sierpnia 1957 w masywie Mont Blanc. Jako żołnierz Armii Krajowej uczestniczył w powstaniu warszawskim.

Tablica upamiętniająca Wawrzyńca Żuławskiego na Starej Ochocie w Warszawie, autor: Mateusz Opasiński, źródło: wikipedia

Tablica upamiętniająca Wawrzyńca Żuławskiego na Starej Ochocie w Warszawie, autor: Mateusz Opasiński, źródło: wikipedia

Po raz pierwszy na wspinaczkę Żuławski wyszedł w roku 1932 w towarzystwie stryjecznego brata, Jacka Żuławskiego i swoich braci, Marka i Juliusza. Dwa lata później wspólnie z Markiem zrobił pierwszy krok w drodze do sławy taternickiej dokonując pierwszego wejścia północno-zachodnią ścianą Żabiego Mnicha- uważaną wtedy za nie do zdobycia.

Wspinał się potem z Janem Staszlem, Zbigniewem Korosadowiczem, braćmi Stefanem i Tadeuszem Bernadzikiewiczami oraz wieloma innymi, zdobywając przy nich doświadczenie i wiele nowych, zwykle bardzo trudnych dróg wspinaczkowych. I tak np.:
-droga na Mięguszowiecki Szczyt Wielki północno-wschodnim filarem,
-droga na Młynarza północną ścianą;
-zimowe przejście drogi na Cubrynę północno-wschodnią ścianą,
-zimowa droga na Lodowy Szczyt z Doliny Czarnej Jaworowej.

Takich dróg, przejść i wariantów było znacznie więcej.

Znaczne ograniczenie jego działalności taternickiej przyniósł okres przypadający na działania związane z II wojną światową. Warto jednak zaznaczyć, że w roku 1943 dokonał pierwszego powtórzenia drogi Orłowskiego na Galerii Gankowej. Było to zarazem pierwsze przejście całości tej drogi za jednym razem.

Rozkwit aktywności górskiej Żuławskiego przypada dopiero na okres powojenny, kiedy to Żuławski dokonuje takich pierwszych przejść jak:
-lewą częścią północnej ściany na Żabi Szczyt Wyżni,
-środkowym filarem północno-wschodniej ściany na Mięguszowiecki Szczyt Pośredni,
-zachodnim filarem na Spadową Kopę,
-środkiem wschodniej ściany Lodowego Szczytu.

Jego "łupem padło" wówczas wiele tatrzańskich ścian i szczytów.

Równolegle z taternictwem Żuławski uprawiał alpinizm (od początku z dużymi sukcesami). Wziął udział w sześciu wyprawach w Alpy, organizowanych przez Klub Wysokogórski. Z ostatniej z nich już nigdy nie powrócił.

Jako pisarz, Żuławski o swoich przygodach w górach napisał szereg artykułów i opowiadań, publikowanych w różnych czasopismach, nie tylko fachowych. Wiele z jego dzieł zostało pośmiertnie połączone i opublikowane jako większe zbiory.

Wydał również kilka książek, związanych z niebezpieczeństwami gór i ratownictwem, zaliczanych do klasyki literatury górskiej:
-Niebieski krzyż,
-Sygnały ze skalnych ścian,
-Tragedie tatrzańskie.

Wspinaczce w Alpach poświęcone są "Wędrówki alpejskie".

Swoimi opowieściami natchnął niejednego młodego człowieka do uprawiania taternictwa i rozniecił miłość do gór.

Jego książki mają jeszcze dodatkowy walor. Zamieścił tu też wspomnienia z początków swojej działalności tatrzańskiej. Dzięki temu zabiegowi uwiecznił niezwykłą atmosferę środowiska wspinaczy, które dziś należy już do przeszłości. To dzięki Żuławskiemu wiemy, jaki był Korosadowicz albo jak wołano na Jana Szczepańskiego. Wiemy, o czym rozmawiano, co było ważne dla tej grupy niezwykłych ludzi. Możemy poczuć, co znaczy prawdziwa miłość do gór. Tamten świat zniknął, lecz dzięki książkom Żuławskiego pamięć o nim nie zginie.

Komponował głównie utwory orkiestrowe, kameralne, fortepianowe, wokalne.
W jego niektórych kompozycjach muzycznych również da się odnaleźć motywy tatrzańskie. Są to np.:
-Kwintet fortepianowy,
-Wierchowe nuty,
-Pójdziemy w góry, w góry, przyjacielu.

Z jego utworów nie związanych z górami najczęściej jest wykonywana Suita hiszpańska w starym stylu na ork. symf. (1953-57).

Jako krytyk i publicysta muzyczny ogłaszał liczne recenzje i artykuły w czasopismach muzycznych i codziennych; pisywał nieraz na tematy powiązane z muzyką górską, o Karolu Szymanowskim i Mieczysławie Karłowiczu. Swoje opinie muzyczne publikował głównie w Ruchu Muzycznym, Expressie Wieczornym i Nowej Kulturze.
Był w zarządzie Związku Kompozytorów Polskich i prezesem stowarzyszenia autorów ZAIKS.

Jako krytyk muzyczny pisywał również o utworach muzycznych innych kompozytorów, tematycznie związanych z Tatrami i muzyką górską.

Sam Żuławski już od roku 1935 zasiadał we władzach Koła Wysokogórskiego przy Oddziale Warszawskim Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Na pół roku przed wybuchem II wojny światowej wybrany został na przewodniczącego Koła Warszawskiego Klubu Wysokogórskiego PTT. Funkcję tę piastował powtórnie w latach 1949–1951. W latach 1954–1956 piastował funkcję przewodniczącego Sekcji Alpinizmu Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego oraz Głównego Komitetu Kultury Fizycznej. Między innymi dzięki jego staraniom reaktywowany został w roku 1956 Klub Wysokogórski. Żuławski stał na czele jego zarządu aż do śmierci. Był również członkiem zarządu głównego PTTK. Zaliczano go do najofiarniejszych ratowników górskich, pomimo że nigdy nie był członkiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Do klasyki przeszła jego naczelna zasada jaką kierował się w górach, że "przyjaciela nie opuszcza się nawet wtedy, gdy jest już tylko bryłą lodu."
O jego klasie świadczy fakt, że mimo młodego wieku kierował niektórymi trudnymi wyprawami ratunkowymi. Podczas wyprawy w Alpy w roku 1957 wziął udział w poszukiwaniach zaginionych dwóch alpinistów jugosłowiańskich i towarzyszącego im Stanisława Grońskiego. Podczas tej akcji został przysypany lawiną lodową i na zawsze pozostał w Alpach.

Pośmiertnie mianowano go członkiem honorowym Klubu Wysokogórskiego. Materialnymi dowodami pamięci o Wawrzyńcu Żuławskim są trzy tablice pamiątkowe:
-na cmentarzu w Chamonix,
-na Tatrzańskim Cmentarzu Symbolicznym pod Osterwą
-na domu na rogu ulic Mochnackiej i Marszałkowskiej w Warszawie, gdzie mieszkał.

Przez wiele lat Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe używało radiostacji stacjonarnych nazwanych przez konstruktora „Wawa” na jego cześć (Wawa to skrót od imienia Wawrzyniec).

Pamięci Żuławskiego poświęcono także kilka wierszy:
-Haliny Ptakowskiej-Wyżanowicz Nie bacząc...,
-Boženy Mrhovej Čár temných mraků nad horami...,
-Leopolda LewinPublikował recenzje muzyczne, m.in. w Ruchu Muzycznym, Expressie Wieczornym i Nowej Kulturze. Komponował utwory orkiestrowe (np. Cztery kolędy polskie-1947), kameralne, fortepianowe, wokalne, (m.in. Wierchowe nuty na chór i skrzypce solo-1955).a Śmierć w górach i jego wiersz Cmentarz pod Osterwą.
Poświęcono mu też specjalny zeszyt "Taternika" (1959, nr 4), w którym omówiono całokształt jego działalności.

Grażyna Wojnisz-Terllikowska napisała niegedyś:
"Bywają tacy ludzie, zyjący i już nieżyjący- których przesłania ich własna twórczość lud działalność. Myśląc o nich, w gruncie rzezcy myślimy o ich dziełach, czynach czy postępkach, niejako w oderwaniu od ich osobowości. (...) Z Wawrzyńcem Żuławskim było inaczej. Ważne jest nie tylko to, czego dokonał. Należał do tych nielicznych ludzi, którzy już faktem swego istnienia wzbogacają życie innych. Niełatwy do zdefiniowania, skomplikowany i prosty jednocześnie, wszechstronnie utalentowany, pełen wdzięku, o zamyślonych oczach i sceptycznym uśmiechu, głęboko uczuciowy, potrafił być również chłodny, ostry, skupiony, praktyczny. Zawsze- naturalny. Nawet najbardziej niezwykłych czynów, wymagających męstwa, ofiarności i siły, czasem nawet heroizmu, dokonywał od niechcenia, lekko, z uśmiechem. (...) Nienawidził spraw i ludzi nieludzkich. Nie cierpiał ciężkich, przygniatających atmosfer. nie pasowało do niego nic, co jest nieodwracalne, nieodwołalne, ostateczne. Dlatego niektórzy z jego bliskich mówią, że został w masywie Mont Blanc. Jakby to była tylko przerwa w alpejskich wędrówkach.(...) Ci, którzy go znali, wiedzą: ten kapryśny, chwilami i sceptycznie uśmiechnięty Wawrzyniec, ten wrażliwy na dźwięk, barwę i kształt artysta, subtelny i delikatny esteta, w każdej chwili potrafił przeobrażać się w błyskawicznie i pewnie działajacego organizatora i realizatora. Był człowiekiem silnym i wspaniałym, w stu procentach odpowiedzialnym za siebie i innych, człowiekiem, o którym wiadomo: nie opuści w nieszczęściu, choćby to miało kosztować... Wiemy, ile go to kosztowało."

Bartosz Michalak

ŹRÓDŁA:

- "Sygnały ze skalnych ścian", W. Żuławski, Warszawa 1967;
- wikipedia;
- Internet.