Benedykt Dybowski nie był, rzecz jasna, jedynym Polakiem, którego losy zostały związane w XIX wieku z Buriacją. Do miejscowości Tunka, od której nazwę wzięła cała dolina, trafiło po Powstaniu styczniowym wielu polskich duchownych katolickich.

Część XI : Polscy księża w Tunce

W jednym miejscu osiedleni zostali księża rozproszeni wcześniej po różnych katorgach guberni irkuckiej i jenisejskiej. Pierwszą publikacją dotyczącą ich losu była książeczka Wspomnienie o duchowieństwie polskim znajdującym się na wygnaniu w Syberii, w Tunce, autorstwa kapucyna, Wacława Nowakowskiego. Los księży-zesłańców przejął wielu z jej czytelników, w tym przebywającego w Paryżu Cypriana Kamila Norwida, który pod wpływem lektury napisał wiersz "Ołówkiem" na książce o Tunce, w którym czytamy:

Jak gdyby trąba porwie warstwę lata
I rzuci w północ gestem osobliwym,
I jakby nie był tylko sprawiedliwym
Twórca - przyrody, lecz i ojcem świata,
I sprawy czynił wyjątkowej treści,
A meteory grały Mu chóralnie,
Śnieg rozpłakiwał się i czuł boleści
Ludzi okutych, co w nim brodzą walnie - -

W porównaniu do gór Moskwa jest bardzo mała W porównaniu do gór Moskwa jest bardzo mała

W XIX wieku wyszło więcej publikacji poświęconych Tunce, znajdującym się w niej księżom oraz ludności miejscowej. Autorem dwóch książek i publikowanego w czasopiśmie "Warta" artykułu był Mikołaj Kulaszyński, jeden ze 153 osadzonych w Tunce księży. Poza swoimi wspomnieniami z zesłania dużo uwagi poświęca Buriatom zamieszkującym stepy Doliny Tunkińskiej.
Duchowni w Tunce pozbawieni zostali swojego stanu i nie mogli odprawiać mszy. Ponadto żyli pod stałym nadzorem policyjnym. Mimo zapewnienia pozorów wolności, władze starały się stworzyć księżom na tyle trudne warunki bytowania, żeby na spotkania kulturalne, naukę i wszystko inne mieli możliwie jak najmniej czasu i siły. Według badań historyków, to ta właśnie grupa społeczna spotkała się z największymi represjami po upadku Powstania. Księżom nie wolno było pobierać pensji, listy do ojczyzny pisać mogli raz na 3 miesiące, niemożliwe do ominięcia były interwencje cenzury.
W Tunce duchowni szybko zorganizowali z własnego kapitału spółkę i założyli sklep, aptekę i rozpoczęli pracę na polu. Większość ponadto zaczęła pracę rzemieślniczą, zostali krawcami, szewcami, warszawski kanonik Jóżef Stecki został jubilerem, wspomniany wcześniej Kulaszyński tworzył zielnik lokalnej flory. Niektórzy publicznie wyparli się wiary.
Uwolnienia nie dożyli wszyscy zesłańcy. Co 7 tunkijczyk zmarł w młodym wieku. 125 księży wróciło do Europy, nieliczni zostali na Syberii prowadząc tutaj działalność duszpasterską, w Rosji pozostał także jeden z tych, którzy wiary się wyrzekli - Józef Klimkiewicz, były bernardyn. Założył rodzinę i pracował jako weterynarz w Tobolsku.
W latach 90-tych XIX wieku do tej samej Tunki trafił Józef Piłsudzki. Oskarżony o próbę zamachu na cara w 1887 po oddaleniu zarzutów został świadkiem w procesie spiskowców, następnie, prewencyjnie, zesłano go na Syberię. Trzeba dodać, że pośród tych, którzy na prawdę byli zaangażowani w spisek, znalazł się jego brat - Bronisław (skazany na katorgę na Sachalinie), późniejszy wielki etnograf i badacz ludu Ajnów oraz Aleksander Uljanow, który został w tym procesie skazany na śmierć i stracony w dwudziestym pierwszym roku życia. Wpłynęło to bardzo na poglądy jego młodszego, siedemnastoletniego brata Włodzimierza Ilicza. Resztę historii już znamy, na własne oczy zobaczyć możemy ją na Placu Czerwonym.

Mongolia tuż-tuż. Ledwie kilkaset kilometrówMongolia tuż-tuż. Ledwie kilkaset kilometrów

Zakończenie

Plac Czerwony i wieże Kremla widziane z okien samolotu Aeroflotu, lecącego z Irkucka przypominają, że pierwsza przygoda z Syberią dobiegła końca.

Pik CzerskiegoPik Czerskiego

Zostawiamy za sobą zimne wody Bajkału, różaneczniki i limby Chamar-Daban, jurty i dacany Doliny Tunkińskiej, kryte eternitem banie, pałacyki Listwianki i wstążki na gałęziach drzew.
Wspomnienia wieziemy do Polski przez Litwę i Łotwę. Podróż autobusem trwa tak długo, że każdy widok, każde zdarzenie, anegdotę i obserwację przywołujemy w rozmowie kilka, kilkanaście razy, dzięki czemu obrazy znad Bajkału utrwalają się w każdym z nas już pewnie na zawsze. Benedykt Dybowski swój pamiętnik zakończył zdaniem: "Rozstawałem się z Syberją w głębokim smutku". My też byliśmy smutni, że nasza przygoda dobiega końca. Smutek jednak szybko ustąpił miejsca radości planowania kolejnych badań i kolejnych wypraw. Póki co kończy się lato.

{youtube}Xk7v8Kp_6n0{/youtube}

Hubert Jarzębowski

Kliknij tutaj aby wrócić do części X
Kliknij tutaj aby wrócić do części IX
Kliknij tutaj aby wrócić do części VIII
Kliknij tutaj aby wrócić do części VI i VII
Kliknij tutaj aby wrócić do części V
Kliknij tutaj aby wrócić do części IV
Kliknij tutaj aby wrócić do części III
Kliknij tutaj aby wrócić do części II
Kliknij tutaj aby wrócić do części I