Czy „Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia” to książka o kłamstwach, braku współpracy między himalaistami i zapomnianych górskich ideałach? Nie.

Książka nie jest komentarzem do rzeczywistości, ale pokazuje to, co dzieje się w górach wysokich podczas wypraw. Odpowiedź na pytanie o problemy współczesnego himalaizmu czytelnik musi znaleźć sam. Pozycja „Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia” ma dwóch autorów. Dominik Szczepański i Piotr Tomza są dziennikarzami. Wybrali się pod Nanga Parbat, żeby obserwować zespoły, które wyruszyły tam zimą 2016. Był to moment, w którym 26 lutego Włoch Simone Moro, Pakistańczyk Muhammad Ali oraz Bask Alex Txikon dokonali pierwszego zimowego wejścia na ten szczyt.

Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwoleniaNanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia

Rupal i Diamir

Zmagania wszystkich wypraw obserwujemy z dwóch stron góry. Piotr Tomza pojawił się w bazie po stronie Rupal, a Dominik Szczepański po stronie Diamir.

Strona Rupal została zdominowana przez zespół Nanga Dream – Justice For All w składzie: Marek Klonowski, Michał Dzikowski, Paweł Dunaj, Paweł Witkowski, Tomasz Dziobkowski, Paweł Kudła. Natomiast po stronie Diamir urzędowały aż cztery zespoły: polski duet Adam Bielecki i Jacek Czech, Włosi Simone Moro i Tamara Lunger, zespół Daniele Nardi, Muhammad Ali pod kierownictwem Alexa Txikona i zespół czwarty w składzie Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol.

Piotr Tomza spędził czas z chłopakami z Nanga Dream. Opisał ich jako grupę wyluzowanych, nastawionych idealistycznie do życia pasjonatów, niemających większego doświadczenia górskiego i w zasadzie niebędących sportowcami. Nanga Parbat to ich wielkie marzenie, które próbują zrealizować już od kilku zim. Cała szóstka budzi sympatię, a kiedy Marek Klonowski (kierownik wyprawy) mówi:

„Chcę działać wyzwoleńczo. Wyżywam się w górach, ale prawdziwy hardkor to zmienić system. Hardkor życiowy. Ja na czele partii, jako szef rządu, ratuję świat ze szponów kapitalizmu, banków i korporacji”

– to trudno się z nim nie zgodzić. W książce jest bowiem przedstawiony jako barwna i w specyficzny, ale w pewnym sensie logiczny sposób myśląca o życiu postać.

Z kolei strona Diamir (z poziomu bazy obserwacje prowadzi tutaj Dominik Szczepański) to, poza Tomkiem Mackiewiczem, świat sportowców i górskich profesjonalistów. Nic dziwnego, że po zdobyciu Nangi Simone Moro powiedział: „Jestem szczęśliwy, że zwyciężył sport, przestrzeganie zasad, ciężki trening. Nie wygrało picie, palenie czy narkotyki. To nie jest deklaracja przeciwko Tomkowi. To słowa skierowane do ludzi, którzy mają marzenia, ale potrafią dobrze się przygotować. A do tego mają plan i środki, żeby go zrealizować”.

Tomek Mackiewicz był pod Nangą po raz szósty. Nie jest profesjonalnym wspinaczem, jak Simone Moro czy Tamara Lunger, ale ma duże chęci. Nie ma sponsorów. Pieniądze na większość swoich wypraw zebrał poprzez crowdfounding. Nanga Parbat była jego marzeniem. Czy należała mu się? Każdy z czytelników ma szansę znaleźć w książce swoją odpowiedź, ponieważ Dominik Szczepański nie poucza, nie odpowiada, ale przedstawia różne punkty widzenia. Ocenę postawy Mackiewicza zostawia czytelnikowi.

Uważam, że to dobrze. Zwłaszcza w dobie artykułów, które udowadniają z góry postawioną tezę, felietonów i blogów starających się nam powiedzieć, co w świecie jest trendy, a co passé i nie warto się tym zajmować. Fajnie jest od czasu do czasu przeczytać książkę pokazującą rzeczywistość bez oceniania. Dodatkowo Dominik Szczepański i Piotr Tomza mają zdolność dostrzegania szczegółów takich, które pokazują więcej niż niejeden zgrabnie napisany komentarz.

Nietypowa literatura górska

Dzieło zostało popełnione przez dziennikarzy i dzięki temu czyta się je nadspodziewanie dobrze. Jest napisana sprawnie, zrozumiałym językiem, ale jednocześnie nie jest to typowa książka podróżnicza. Nie jest też tradycyjną relacją o przejściu z bazy do bazy, problemach z aklimatyzacją, sprzęcie oraz stylach wspinania.

Publikacja może zainteresować przede wszystkim ludzi, którzy zadają sobie pytanie: po co oni tam idą? Po co narażają życie dla kilku minut na szczycie? Nie będzie jednak dobrą lekturą dla tych, którzy chcą przeczytać relację o zmaganiach z warunkami pogodowymi, linami poręczowymi i lawinami. Nie ma w książce opowieści takich, jak przedstawiają w swoich dziełach sami himalaiści np. Simone Moro lub Gerlinde Kaltenbrunner.

Opowieść Dominika Szczepańskiego i Piotra Tomzy na pewno trudniej czyta się ludziom znającym słownictwo górskie, historię gór wysokich, wiedzącym, które elementy wyprawowego wyposażenia do czego służą. Dlaczego?

Autorzy starają się wszystko dokładnie wytłumaczyć i przedstawić w taki sposób, żeby laicy też mogli tę książkę spokojnie przeczytać. Dlatego dla jednych może to być plus tej publikacji, a dla innych mankament nie do przebrnięcia. Mnie lekko irytowały opisy np. takie jak ten:

„bouldering to wspinaczka bez liny na wolno stojące bloki skalne…”.

Można je jednak pominąć albo nie zwracać na takie szczegóły uwagi.

Czy warto sięgnąć po książkę?

Tak, bo odkrywa przed nami wysokogórski świat, pokazuje skomplikowane relacje między himalaistami. Dodatkowo dowiadujemy się, że tam w górach wysokich bardzo często ludzkie emocje, wady i słabości wcale nie znikają. A współpraca międzyludzka bywa tak samo trudna, jak w dużej warszawskiej korporacji.

Okazuje się również, że postawy takie jak Tamary Lunger (himalaistka kilkadziesiąt metrów przed szczytem zawróciła, ponieważ uznała, że jest za słaba żeby schodzić ze szczytu o własnych siłach. Nie chciała narażać współtowarzyszy na niebezpieczeństwo podczas jej sprowadzania) nie są wśród himalaistów zachowaniem naturalnym, ale czymś heroicznym. Simone Moro wiele o tym mówił po powrocie, bo uznał postępowanie Tamary za wyjątkowe.

Książkę „Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do wyzwolenia” Dominika Szczepańskiego i Piotra Tomza, wydaną przez wydawnictwo AGORA polecam przede wszystkim tym, którzy chcą poznać wysokogórską wyprawę od kuchni oraz zobaczyć, że himalaizm to nie tylko piękne hobby, ale także ciężka praca, współpraca, a często także chowanie ambicji do kieszeni.

Matylda Młocka