Wybrałem się na niezmiernie trudną wspinaczkę. Nie, nie górską granią, tylko wirtualną – literaturową. Słyszałem o tej książce już wcześniej, nawet gdzieś spotkałem się z cytatami albo przywołaniami, więc nadeszła pora na samodzielne przejście drogi Pacukiewicza – linii poprowadzonej ku „transgresjom alpinizmu”.

Grań Kultury drogą Pacukiewicza (VI A2)Grań Kultury drogą Pacukiewicza (VI A2)

Droga „Granią” zaczyna się skrajnie trudnym uskokiem, którego nie sposób przejść bez sztucznych ułatwień, (nie ma czego się wstydzić – z sięganiem do słowników wyrazów obcych i terminów filozoficznych włącznie), a nawet nie obejdzie się bez pomijania co trudniejszych odcinków, ale zaraz potem, począwszy od drugiej części, teren nieco się kładzie, grań łagodnieje i przed czytelnikiem otwiera się piękny i bardzo rozległy widok na okolice i podstawy kulturowe i ontologiczne alpinizmu oraz na liczne związane z nim wątki filozoficzne, estetyczne i etyczne. Nie jestem alpinistą, ale od młodości mocno kibicuję tej dyscyplinie życia, szczególnie zaś osiągnięciom Polaków w górach najwyższych i ich wybitnym osiągnięciom na wielkich ścianach gór świata. Stojąc więc z boku, poza środowiskiem wspinaczy, czuję silną więź z ich żywiołem, na tyle silną, na ile może go pojąć ktoś spoza kręgu wtajemniczenia.

Dlatego książka Marka Pacukiewicza tak dobrze wpisuje, albo raczej wczytuje się w przestrzeń pomiędzy miejscem kibica, a miejscem odległej akcji górskiej. Wielokrotnie, zwłaszcza po nagłaśnianych przez media wypadkach górskich, znajomi, którzy znają to moje zainteresowanie zjawiskiem alpinizmu, pytali mnie „po co to wszystko, po co oni tam idą?”. Cóż mogłem odpowiadać? Skoro ta materia nie mieści się w prozaicznej logice i wykracza daleko poza codzienny racjonalizm? Broniłem alpinizm tak, jak potrafiłem, jednak zawsze tylko z pozycji kibica, czyli osoby z zewnątrz. To nie mogło być zbyt przekonujące, wiem. Marek Pacukiewicz nie jest alpinistą, tylko badaczem zjawiska alpinizmu, jako elementu szeroko pojmowanej kultury z jej wszystkimi odcieniami i składnikami, a rzeczona książka jest stricte pracą naukową – dysertacją habilitacyjną Autora, więc siłą faktu nie jest pracą banalną ani sztucznie ułatwioną przez sprowadzenie do poziomu zwykłej literatury „do poduszki”. Wytrwały i zdeterminowany czytelnik-wspinacz, który porywa się na ową tytułową „Grań kultury” nie będzie zawiedziony, choć nikt nie mówi, że będzie mu tam łatwo. Myślę, że po lekturze książki, nawet wielu alpinistów byłoby zaskoczonych ogromem i ilością śladów, jakie ich działalność górska pozostawia wokoło, jak i w nich samych. Jak już wspomniano, o książce słyszałem wcześniej, kilka wierszy Autora też miałem okazję przeczytać, ale do lektury książki zachęciło mnie arcyinteresujące spotkanie w Teatrze Witkacy, podczas posiadów w ramach 5 Spotkań „Inspirowane górami”, gdzie miał miejsce swoisty śląski „desant” artystyczny. W foyer Teatru swoje zdjęcia wystawiał Marek Wesołowski, a w posiadach rozmawiali Marek Pacukiewicz i Aleksander Nawarecki, kuturoznawcy z UŚ, przy czym centralną postacią wydarzenia  (jednak – nie ze Śląska), była godnie reprezentująca na proscenium Teatru polski himalaizm, Kinga Baranowska, już na wstępie ogłoszona przez Nawareckiego ‘Królową Gór’. Od razu zrobiło się uroczyście, a potem było już tylko coraz ciekawiej. Kilka uwag na ten temat zamieściłem w swoim czasie na portalu Facebook.

Grań Kultury drogą Pacukiewicza (VI A2)Grań Kultury drogą Pacukiewicza (VI A2)

Na koniec,  tenże profesor Nawarecki pokazał publiczności książkę Marka Pacukiewicza Grań kultury. Transgresje alpinizmu, dowcipnie i przekornie porównując pracę badawczą Autora ze śląskimi alpinistami, do badań antropologa nad plemionami dzikich, co bardzo rozbawiło Kingę Baranowską (wszelako – nie należącą do grupy badawczej), samego Autora i publiczność w teatrze. Jednakże żart profesora zastrzegał, że książka powstała z zachowaniem należnego szacunku i dystansu badawczego. Żartobliwy ton tej rekomendacji i cała treść i forma ‘posiadowej’ rozmowy, ostatecznie zachęciły mnie do sięgnięcia po tę niezmiernie wartościową, choć niełatwą w lekturze, pozycję. No i nie zawiodłem się, mimo paru czytelniczych epizodów pójścia na skróty, kiedy to trzeba było trawersować dołem lub bokiem zbyt trudne okapy i uskoki tytułowej Grani.

Uzbrojony w nowe, bardzo mocne argumenty przemawiające za głębokim sensem uprawiania alpinizmu i udowadniające jego wielowymiarową, żeby nie powiedzieć „nadprzestrzenną” strukturę i odniesienia do najważniejszych dziedzin życia i kultury, dodatkowo umocniony w poczuciu śląskości, dumny z osiągnięć i znaczenia śląskiego środowiska alpinistycznego w Złotym Okresie polskiego himalaizmu, kibicuję alpinistom dalej i chętnie odpowiem na kolejne zaczepne pytania sceptycznych znajomych….

Michał Pyka

https://michalpyka.blogspot.com