Drodzy Przyjaciele, korzystając z facebooka (którym jeszcze nie bardzo potrafię się posługiwać), chciałbym przedstawić w odcinkach moją przygodę z Koroną Himalajów.

Zaczęła się ona w latach 1984-85. Gdy moi przyjaciele i koledzy tatrzańscy walczyli, a nieraz ginęli, na himalajskich wysokościach, ja siedziałem za biurkiem w Urzędzie Geologicznym Północnej Nadrenii i Westfalii, opracowując katalog osuwisk i obrywów skalnych w tym średnio-górzystym rejonie.

Jan Kielkowski, fot: facebook.com

Jan Kiełkowski, fot: facebook.com

Wkrótce okazało się, że pracy nie było za wiele, więc należało ją szanować i oszczędzać. Aby zagospodarować ten dar losu, zacząłem się błąkać, przynajmniej myślami po himalajskich lodowcach, graniach i urwiskach, a z tego błądzenia zaczęła się wyłaniać idea opracowania monograficznego przewodnika po niektórych masywach górskich Himalajów i Karakorum. Wtedy hasło Korona Himalajów dopiero zaczynało się pojawiać i jeszcze nie było nikogo, kto by tę Koronę zaliczył, więc ja też nie myślałem o Koronie, tylko o tym, by przynajmniej niektóre z najwyższych gór świata miały prawdziwe alpinistyczne przewodniki. Najlepiej takie, jak Paryskiego po Tatrach. Tak więc w 1985 wydałem własnym sumptem (w bardzo małym nakładzie) napisany w języku niemieckim przewodnik (w formie broszurowej, powielony na kserografie) po moim pierwszym ośmiotysięczniku – po Mount Evereście (wraz z przylegającymi do niego niższymi szczytami). W następnym roku (1986) przewodnik ten (nieco uzupełniony) wydało ponownie Wydawnictwo Aree Greul we Frankfurcie nad Menem.  I tak to się zaczęło.

Jan Kiełkowski