Pierwszy raz w Polsce i pierwszy raz w swoim życiu w Europie. W grudniu Ali Sadpara na zaproszenie swojego baskijskiego przyjaciela Alexa Txikona wizytował Stary Kontynent. Naszej redakcji udało się z nim spotkać podczas 13 Warszawskiego Festiwalu Filmów Górskich, który odbył się w stolicy w dniach 9-11 grudnia. Zapraszamy do przeczytania rozmowy himalaisty z Pauliną Wierzbicką.

Podczas prezentacji z Nanga Parbat Ali pozostawał w cieniu przebojowego Alexa (jak to na przebojowość kultur południa przystało), natomiast w prywatnej rozmowie okazuje się osobą bardzo ciepłą i w gruncie rzeczy nie mniej rozgadaną.

Ali: Przepraszam za mój angielski, jeśli wyda się niezrozumiały, lub braknie mi jakiegoś słowa. Tego języka, podobnie jak wspinania uczyłem się w górach.

Paulina: Nie ma najmniejszego problemu. Ali większość z nas poznała Twoją osobę w związku z sukcesem na Nanga Parbat w tym roku.


Ali: Owszem. W tym roku, a dokładniej 26.02.2016 udało nam się w składzie Alex Txikon oraz Simone Moro, a także Tamara Lunger, która musiała zawrócić kilkadziesiąt metrów pod szczytem zdobyć ośmiotysięcznik jak dotąd niezdobyty jeszcze zimą. Ale moja historia z Nangą trwała tak naprawdę znacznie dłużej, podobnie jak z najwyższymi górami. Tak naprawdę są częścią mojego życia, a ja jestem częścią nich.

Lunch z Alim Sadparą podczas Warszawskiego Festiwalu Filmów Górskich, fot. Paulina WierzbickaLunch z Alim Sadparą podczas Warszawskiego Festiwalu Filmów Górskich, fot. Paulina Wierzbicka

Paulina: No tak, pochodzisz z Pakistanu, a dokładniej z wioski Sadpara, leżącej nieopodal Skardu, bramy w Karrakorum.

Ali: Tak. Nawet moje nazwisko - Muhammad Ali Sadpara - wskazuje nazwę miejscowości, z której pochodzę. To przepięknie położona wioska, a góry zarówno dla mnie jak i okolicznej społeczności są wyznacznikiem rytmu życia i determinują to, czym tak naprawdę się zajmujemy. Swoją przygodę z górami wysokimi zacząłem blisko 20 lat temu, gdy podczas letnich wypraw dorabiałem sobie jako przewodnik. Pracę tą zawdzięczam mojemu przyjacielowi, który pewnego dnia zaproponował mi to stanowisko. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale wtedy właśnie zacząłem proces ujarzmiania gór. Uświadamiania sobie, że w całej swojej surowości są piękne, oferują odwiedzającym je niezapomniane wrażenia, a przede wszystkim przyciągają ludzi z całego świata! Tam właściwie, w górach - nauczyłem się wspinania i języka angielskiego.

Paulina: Kiedy zatem zaczęła się Twoja osobista kariera z górami najwyższymi?

Ali: W 2006 roku, kiedy zdobyłem Gasherbrum II podczas międzynarodowej ekspedycji. Pracowałem na niej jako HAPs (High Altitude Porter), czyli tragarz wysokogórski. Jest to dość niefortunne tłumaczenie, bo HAPsowie posiadają umiejętności pozwalające im na działanie w górach najwyższym, a nie tylko pracują przy transporcie sprzętu. Do moich zadań zatem należało montowanie lin poręczowych, a także zakładanie poszczególnych obozów. Kierownik wyprawy - Michael Worthl - zezwolił mi wówczas atakować szczyt wraz z innymi członkami. W rezultacie na Gasherbrumie, mimo iż wyszedłem z namiotu jako ostatni, na szczycie stanąłem tuż za kierownikiem. To mój pierwszy ośmiotysięcznik.

Paulina: W tym roku stanąłeś na Nandze, o czym będziemy jeszcze rozmawiać, ale masz na swoim koncie kolejne szczyty ośmiotysięczne.

Ali: Owszem. Po 2006 roku moja górska kariera mocno ruszyła do przodu, nie licząc wejścia zimowego Nanga Parbat udało mi się zdobyć dwukrotnie - kolejno w 2008 i w 2009 roku. W 2010 roku natomiast stanąłem na Gasherbrumie I. Jako HAP Joao Garcia, pierwszego Portugalczyka, który następnie skompletował Koronę Himalajów i Karakorum. W 2012 roku stanąłem na przedwierzchołku Broad Peaku.

Na szczycie Nanga Parbat – Ali Sadpara i Alex Txikon (źródło: www.alextxikon.com)Na szczycie Nanga Parbat – Ali Sadpara i Alex Txikon (źródło: www.alextxikon.com)

Paulina: Ale to wszystko letnie wejścia. A kiedy podjąłeś decyzję o zimowych atakach? Miejmy na uwadze, jak srogie warunki panują tu zimą - huraganowe wiatry, opad śniegu, ekstremalnie niska temperatura…

Ali: Właściwie w tej sprawie dużą rolę odegrali Polacy. Na przełomie 2008 i 2009 roku uczestniczyłem w międzynarodowej wyprawie HiMountain Broad Peak Expedition pod kierownictwem Artura Hajzera. Brali w niej udział również Robert Szymczak oraz kanadyjczyk Don Bowie. Niestety z powodu ciężkich warunków pogodowych zostaliśmy zmuszeni do zawrócenia z obozu trzeciego. Za dwa lata znów wróciłem - znów pod kierownictwem Artura i znów na Broad Peak. Tym razem na atak szczytowy wyruszyłem z Robertem. Nasz atak został jednak powstrzymany na wysokości 7830 m n.p.m. ze względu na niemożliwą do pokonania szczelinę lodową. Na przełomie 2011 i 2012 roku znów miałem możliwość współpracy z Polakami. Zima, Gasherbrum I. Niestety tą wyprawę przypłaciłem dość poważnymi odmrożeniami i zostałem zmuszony do wycofania się. 9 marca szczyt zdobywają Janusz Gołąb wraz z Adamem Bieleckim.
Ostatnie dwie zimy to natomiast Nanga Parbat podczas wypraw z Alexem Txikonem. Problemy z otrzymaniem przez Alexa pozwolenia na działanie na K2 zimą z 2014 na 2015 rok sprawiły, że ostatecznie za cel postawił sobie wraz z Daniele Nardi zdobycie Nangi. Na tej wyprawie dotarliśmy do wysokości 7800 m n.p.m. Niestety okrutnie się pomyliliśmy. Wbiliśmy się w teren, który nie chciał puścić nas dalej. Decyzję o odwrocie podjęliśmy niemalże ze łzami w oczach, ale wiedzieliśmy że nie mamy więcej czasu, a góra nie wybaczy nam naszego błędu.
Nauczeni doświadczeniem zjawiliśmy się u jej stóp zeszłej zimy.

Bezpieczni w bazie - Alex Txikon, Tamara Lunger, Simone Moro oraz Ali Sadpara (źródło: www.alextxikon.com)Bezpieczni w bazie - Alex Txikon, Tamara Lunger, Simone Moro oraz Ali Sadpara (źródło: www.alextxikon.com)

Paulina: 26 lutego 2016 roku zapisał się w kartach historii jako pierwsze zimowe zdobycie Nanga Parbat. Dokonałeś tego wraz z Alexem Txikonem, Simone Moro i właściwie można powiedzieć Tamarą Lunger, która na kilkadziesiąt metrów od szczytu musiała podjąć decyzję o odwrocie. Co zmieniło się od tej chwili? Czy jesteś rozpoznawany w Pakistanie? Stałeś się “celebrytą”?

Ali: Nic z tych rzeczy. Moje życie właściwie w ogóle się nie zmieniło. W naszej kulturze odbieramy góry zgoła odmiennie niż Wy. To nasz dom, nasza ojczyzna, nasz żywioł. Przekleństwo i miłość. Być może moje dokonania przybliżyły wielu Pakistańczykom ideę “sportu” - jakim jest himalaizm. Świadomego narażania własnego życia i zdrowia w myśl zdobycia szczytu. Przede wszystkim jednak staram się uświadomić oficjelom państwowym oraz rządzącym jak ważny dla naszego kraju jest ruch turystyczny i jaką perłą są nasze góry.

Paulina: A jak tłumaczysz swoją pracę i pasję przed rodziną? Jesteś ojcem trójki dzieci - jak one przyjmują każdy Twój wyjazd?

Ali: Oczywiście jak każde dzieci tęsknią i martwią się kiedy wychodzę w góry. Trzymają za mnie mocno kciuki, a po powrocie świętujemy sukces razem. Podobnie z żoną - jak każda kobieta wspinacza, bez względu na kulturę, szerokość geograficzną czy religię - tęskni i martwi się tak samo. Przed zimowymi wyprawami próbuję załagodzić sytuację stresową tłumacząc im, iż zimą paradoksalnie mniejsze jest zagrożenie lawin - czy to śnieżnych, czy kamiennych. Silny wiatr powoduje wywianie czap śniegowych, natomiast ultra niska temperatura wiąże kamienie. Nie dodaję oczywiście szeregu zagrożeń, jakie niesie ze sobą sezon zimowy w górach.

Paulina: Alex w tym roku podejmuje próbę zdobycia Mount Everestu bez tlenu. Do tej pory nikomu w historii się to nie udało. Byliśmy pewni, że po zeszłorocznym sukcesie wyprawy na Nanga Parbat to Ty właśnie będziesz jego partnerem.

Ali: I taki był plan. Można powiedzieć do ostatniej chwili. Moja wizyta w Europie prócz licznych prelekcji i prezentacji miała również na celu ustalenie szczegółów dotyczących wyprawy na Everest - niestety nie otrzymałem wizy Nepalskiej.

Paulina: Wielokrotnie działałeś do tej pory z Polakami w górach najwyższych. Przy okazji Warszawskiego Festiwalu Filmów Górskich i Twojej pierwszej wizyty w Polsce rozmawiałeś z wieloma osobistościami polskiego światka górskiego. Czy wybierasz się na K2?

Ali: Do K2 pozostało jeszcze sporo czasu. Nie ukrywam, iż ostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik kusi. Kocham góry, kocham moją pracę i to co robię. Czas pokaże.

Paulina: Dziękuję serdecznie za rozmowę. Życzę Ci zawsze bezpiecznych akcji górskich i tyle powrotów ile wyjść.

Ali: Dziękuję za zaproszenie do Polski i do odbycia tego wywiadu. Jest mi niezmiernie miło być w Waszym kraju.

 

Paulina Polly Wierzbicka
www.pollyenespana.blogspot.com