Przeszedł do historii taternictwa, chociaż jego górski życiorys był krótki, zaledwie czternaście lat. 12 lipca mija 84. rocznica urodzin taternika i pisarza, autora zbioru opowiadań „Komin Pokutników”,  Jana Długosza.

W środowisku wspinaczkowym nosił przezwisko „Palant”, które z czasem stało się bardzo znane. Jan Długosz mimo tego, że żył krótko (urodził się 12 lipca 1929 roku, a zmarł 2 lipca 1962) stał się jedną z najbardziej znanych postaci w historii polskiego taternictwa.

Dlaczego? Przede wszystkim, dlatego że zmienił podejście ówczesnych wspinaczy do taternictwa. Używał wielu nowatorskich rozwiązań technicznych. Dokonał też pionierskich przejść dróg, które wtedy uważane były za skrajnie trudne. Z kolei swoimi spektakularnymi dokonaniami w Alpach i górach Kaukazu otworzył ten nieznany świat dla Polaków. Współcześni mu taternicy nazywali przełom lat 50. i 60. „epoką Długosza”.

– Długosz zrobił wyłom w kodeksie zasad wspinania, przełamał bariery strachów i niewiary w siebie, sięgnął wyżej i wyznaczył taternictwu wyższe cele. Nie zamknął w Tatrach epoki, lecz zapoczątkował nową. I to jest jego największą zasługą – napisał o nim, w jednym ze swoich artykułów, alpinista i taternik, Józef Nyka.

Jan Długosz, fot. www.portalgorski.plJan Długosz, fot. www.portalgorski.pl

Zimowe wejście na Kazalnicę

Do najwybitniejszych osiągnięć tatrzańskich Jana Długosza należą: pierwsze wejście lewą stroną północno-wschodniej ściany Kazalnicy Mięguszowieckiej (19–21 lipca 1955 r., z Czesławem Momatiukiem) czy pierwsze wejście środkiem wschodniej ściany Mnicha (12–13 października 1955 r., tzw. Wariantem R, z Andrzejem Pietschem). Zimą, nowej taktyki wymagało, dokonane przez Długosza pierwsze zimowe wejście północno-wschodnią ścianą Kazalnicy (6–8 marca 1957 r., z Czesławem Momatiukiem, Andrzejem Pietschem i Marianem Własińskim).

Bardzo ważne było to, że w trakcie wszystkich przejść Jan Długosz i jego partnerzy wprowadzali w Tatry nowatorskie techniki i taktykę, która uznawana była za kontrowersyjną. Osadzali nity, używali słynnych haków specjalnych - tzw. „jedynki”, a zimą w 1957 roku na Kazalnicy zastosowali poręczowanie. To wszystko okazało się istotnym krokiem dla rozwoju taternictwa.

Jan Długosz, fot. www.portalgorski.plJan Długosz, fot. www.portalgorski.pl

Polak na Mont Blanc

Poza tym Jan Długosz wspinał się w Alpach (1957, 1960, 1961), na Kaukazie (1958, 1959) oraz w Pirinie (zimą 1958). Przełomem w skali kraju, i nie tylko, okazało się powtórzenie zachodniej ściany Petit Dru (z Momatiukiem i Stanisławem Bielem, 31 lipca – 2 sierpnia 1957 roku). Echem odbił się również udział Jana Długosza w pierwszym przejściu środkowego filara Frêney w południowych urwiskach Mont Blanc (27–29 sierpnia 1961 roku). Dokonał tego w zespole z Brytyjczykami Christianem Boningtonem, Ianem Cloughem i Don Whillansem. Fakt, że w tak trudnym przejściu uczestniczył Polak, przyciągnął uwagę wielu dziennikarzy. Dlatego po tym wydarzeniu Polscy wspinacze nabrali większej śmiałości w zdobywaniu kolejnych szczytów.

jan-dlugosz-m

Jan Długosz, fot. www.portalgorski.pl

Non omnis moriar

Długosz udzielał się w życiu Klubu Wysokogórskiego. Prowadził szkolenia i był ratownikiem górskim. Zresztą ratownictwu oraz wypadkom w górach poświęcił swoje opowiadanie „Kto woła pomocy”.

Bardzo ważna i znacząca była również jego działalność publicystyczna. Pisał do prasy górskiej, prasy popularnej, a także wiersze i opowiadania. Jedną z najbardziej znanych dziś książek Jana Długosza stał się zbiór opowiadań alpinistycznych „Komin pokutników”, który po raz pierwszy został wydany w 1964 roku. „U stóp Kościelca stoi kamień nagrobny ku czci Karłowicza z napisem; Non omnis moriar. Taki napis mógłby być wyryty i na grobie Długosza. Pamięć Karłowicza jest wśród polskich alpinistów równie żywa dzisiaj, jak była żywa przed pół wiekiem. Pamięć po Długoszu przetrwa równie długie lata” – napisał we wstępie do pierwszego wydania „Komina Pokutników”, publicysta i taternik, Jan Alfred Szczepański.

Jan Długosz był także autorem scenariusza filmu dokumentalnego pt. „Zamarła Turnia”. Film został ukończony tuż po jego śmierci w 1962 roku.

{youtube}ojbY5XvOBEI{/youtube}

– Dzięki swej wrażliwości i ciekawości świata odnalazł w górach i poprzez góry całe bogactwo przeżyć i doznań, które od pewnego punktu stało się chyba ważniejsze, niż sam cel – napisał o Janie Długoszu we wspomnieniach zamieszczonych na łamach „Taternika”, alpinista, Bernard Uchmański.

Na Pęksowym Brzyzku

Jan Długosz zginął tragicznie na kilka dni przed swoimi 33 urodzinami. Paradoksalnie, dla jego ekstremalnie trudnych górskich dokonań, stało się to w łatwym terenie. Podczas kontrolowania grup szkoleniowych komandosów (jednostek powietrzno-desantowych) w rejonie Zadniego Kościelca prawdopodobnie skoczył na śliski ruchomy kamień i spadł do Żlebu Drewnowskiego. Pogoda była mglista, a góry przysypane świeżym śniegiem, który spadł poprzedniej nocy.

Pochowany został na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku. Przez kilka dni, po pogrzebie, wartę przy jego grobie pełnili górale. Uważali oni Długosza za „swojego”. Był on bowiem ostatnim z pokolenia wspinaczy, którzy chodzenie po górach łączyli ze zżyciem się z góralami oraz ich pasterskim obyczajem.

ZA PÓŹNO ...

To tylko błysk,
To tylko szmer,
To tylko ćwierć sekundy!
A już krzyk,
I haka dźwięk,
Koniec ostatniej rundy.
Myśl? na nic.
Myśl? po co?
Za późno.
Szkoda że
Promień zgasł.
A potem już ciemność...
Może blask...
Czy tak?

Jan Długosz (1952)

Matylda Młocka