To prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników gór wszelakich oraz ratownictwa górskiego, a także doskonała okazja do poznania ludzi i podszkolenia się w…
Czytaj więcejKobiece wspinanie w Mamutowej - wywiad z Kingą Ociepką-Grzegulską
O tym jak zrobić drogę na poziomie VI.8 i pogodzić regularne treningi z macierzyństwem – opowiada Kinga Ociepka-Grzegulska, jedna z najlepiej wspinających się Polek. Rozmawia Matylda Młocka.
Matylda: Rok 2016 był dla Ciebie pełen sukcesów. Jak wyglądały Twoje treningi i przygotowania do pokonywania tak trudnych dróg w skałach?
Kinga: Najważniejszy był kompleksowy plan treningowy, który został ułożony przez Maćka Oczko. Trener skupił się na moich słabych stronach i wzmocnieniu całego ciała. Dzięki ćwiczeniom rozpisanym przez Magdę Terlecką, mogłam regularnie trenować w domu, a czas spędzony na ścianie w całości poświęcić na wspinanie. Poza ćwiczeniami siłowymi, regularnie trenowałam też na chwytotablicy. Myślę, że połączenie wszystkich składowych treningu i mobilizacja na 100% była kluczem do lepszej formy.
Matylda: Postawiłaś na dobry plan treningowy?
Kinga: Od początku 2016 roku moim trenerem jest Maciek Oczko. Rozpisuje mi plan treningowy i często uczestniczy w treningach. Dodatkowo Magda Terlecka (fizjoterapeutka z MotionLab) kontroluje moje postępy i braki w ogólnym rozwoju całego ciała. Zleca konkretne ćwiczenia, dzięki temu w porę udaje się wychwycić możliwe kontuzje. Plan treningowy sprawia, że nie muszę się zastanawiać, co robić i czy robię to dobrze, jest całkowicie dostosowany do moich możliwości (także czasowych), co znacznie ułatwia godzenie wspinania z macierzyństwem.
Matylda: Czyli da się regularnie trenować będąc mamą?
Kinga: To zależy od naszej motywacji. Trzeba być naprawdę mocno zmobilizowanym, żeby iść na trening mimo zmęczenia, albo trenować w domu przy dzieciach. Najczęściej treningi w domu robiłam w trakcie drzemki młodszego dziecka i to też nie jest łatwe, żeby mimo niewyspania zmobilizować się do treningu, zamiast odpoczywać.
Rodzinna wspinaczkowa logistyka. Fot. Archiwum prywatne Kingi Ociepki-Grzegulskiej
Matylda: Miałaś czas, żeby wybrać się na ścianę?
Kinga: Tak, miałam możliwość, żeby 3-4 razy w tygodniu wymknąć się sama na ścianę lub w skały. Mamy z mężem jasny podział – każde z nas co drugi dzień trenuje, podczas gdy to drugie zajmuje się dziećmi. Czasem sobie odpuszczamy na rzecz wspólnie spędzonego czasu, a od święta zostawiamy dzieci dziadkom i idziemy wspólnie na trening. Oboje jesteśmy mocno zmotywowani i nawzajem nakręcamy się na treningi.
Matylda: Skąd bierzesz motywację?
Kinga: Albo się czegoś bardzo chce albo nie. Nikt się za nas nie zmobilizuje. Sprawę ułatwia wyznaczenie sobie jakiegoś celu. Dla mnie motywacją była chęć powrotu do mojego maksymalnego poziomu wspinaczkowego i odnalezienia czasu na robienie czegoś tylko dla siebie.
Matylda: I udało się! Sprawa honoru VI.8 i kilka innych dróg o trudnej wycenie, a wszystkie w Jaskini Mamutowej. Dlaczego wybrałaś ten rejon?
Kinga: Po pierwsze dlatego, że jest najbliżej mojego domu (20 min) i mogłam tam pojechać mając tylko 3 godziny wolnego. Ten aspekt na pewno był ważny. Po drugie miałam tam zaległość z poprzedniego sezonu (Mechanika pręta cienkiego). Po trzecie niewiele jest pod Krakowem skał gdzie mam jeszcze trudne drogi do zrobienia i gdzie mogłabym się wybrać na popołudniowe wspinanie. Na Pochylcu skończyłam już swoje projekty robiąc w 2016 roku – Batalion Skała. Naprawdę nie wiem gdzie będę wspinać się w kolejnym sezonie.
Kinga Ociepka-Grzegulska na drodze Sprawa Honoru VI.8 w Jaskini Mamutowej. Fot. Piotr Deska
Matylda: Kobiety raczej unikają wspinania w Mamutowej…
Kinga: Rzeczywiście, Mamutowa wydaje się być rejonem wybitnie męskim, ale mi zawsze odpowiadało wspinanie w dużym przewieszeniu. Lepiej odnajdywałam się w takiej formacji niż na pionowych małych dziurkach, ale staram się wspinać po wszystkim, żeby cały czas się rozwijać.
Matylda: Skąd masz tyle siły? Bycie mamą to przecież dość wyczerpująca fizycznie praca. Wiele próbujących się wspinać regularnie mam podziwia Twój zapał.
Kinga: Wspinam się 2/3 swojego życia. Mimo innych ról i pracy zawodowej najmocniej czuję się ciągle wspinaczem. Na tej płaszczyźnie się po prostu spełniam. To we wspinaniu jestem po prostu sobą (nie matką czy żoną). Rezygnując ze wspinania zrezygnowałabym z siebie... Wiedziałam też, że na tym etapie (wiedząc, że stać mnie na więcej) wspinanie rekreacyjne nie będzie mi sprawiać takiej radości. Sukces zaś okupiony dużym wysiłkiem smakuje jeszcze lepiej.
Matylda: Jakie masz plany na kolejny sezon w polskich skałach?
Kinga: Na razie żadnych, zobaczymy co czas i forma przyniesie.
Kinga Ociepka-Grzegulska na drodze Fabelita 8c w Santa Linya w Hiszpanii. Fot. Mateusz Haładaj
Matylda: A może masz już plany związane z wyjazdami zagranicznymi?
Kinga: I tu znowu żadnych. Wracam do pracy i nie wiem kiedy dostanę urlop. Pewnie dopiero w wakacje będę mogła się gdzieś wybrać i raczej postawię na wspinanie OS.
Matylda: Będziesz jeszcze startowała w zawodach bulderowych lub z liną?
Kinga: Ostatnio miałam bardzo długie przerwy w startach i trochę straciłam do tego serce, ale nie wykluczam, że pojawię się na zawodach w celach treningowych i motywacyjnych.
Matylda: Jak oceniasz fakt, że wspinanie pojawi się w 2020 roku w Tokio na Igrzyskach Olimpijskich? Czy to pomoże tej dyscyplinie czy raczej jej zaszkodzi?
Kinga: Mam nadzieję, że pomoże. Być może uda się zdobyć jakieś pieniądze na to, żeby rozwinąć ośrodki wspinaczkowe w ramach tworzenia bazy do przygotowań pod Igrzyska Olimpijskie. Być może zawodnicy kadry narodowej będą mieli większe środki na przygotowania do zawodów. Zobaczymy, co czas przyniesie.
Matylda: Myślisz, że wspinanie przez pojawianie się na IO stanie się bardziej popularne? Będzie tłok w skałach i na ścianach?
Kinga: Nie sądzę, że zwiększy to na tyle popularność tego sportu, byśmy to odczuli w skałach czy na ścianach. Na ścianach i tak jest coraz większy tłok (niezależnie od Igrzysk) i – przynamniej w Krakowie – coraz bardziej brakuje porządnych ścian, także komercyjnych.
Matylda: Co z szansami polskich wspinaczy na Igrzyskach Olimpijskich? Są szanse na medal? Jak je oceniasz?
Kinga: Nie wiadomo czy w ogóle ktoś z Polaków awansuje, bo w Tokio ma wystartować jedynie 20 zawodników i 20 zawodniczek. Być może największe szanse będą mieli ci, którzy już teraz skupią się na rozwoju w każdej z trzech dyscyplin (prowadzenie, czasówki, bouldering). Nie wiem tylko czy ktoś ma motywację, żeby się temu poświęcić.
rozmawiała Matylda Młocka