loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

Każdy kto kocha wędrówki (nie tyko te górskie) i przemierzył już setki, a może tysiące kilometrów w drodze do kolejnych celów, z całą pewnością zetknął się z cudownym osprzętem jakim jest kij trekkingowy. Nawet jeśli ów kij nie stał się naszym partnerem na dłuższy czas, to trudno zanegować jego przydatność, a przede wszystkim skuteczność.

Z kijami wędrował już człowiek pierwotny. W swoich pradawnych czasach rwał on badyle, które spełniały rolę nie tylko podpierającą, ale również sprawdzały się jako narzędzia obronne. Zresztą dzidy towarzyszyły ludziom w czasach nam zdecydowanie bliższym, a laska służąca do podpierania jest partnerem człowieka po dzień dzisiejszy.

Kij trekkingowy stał się udogodnieniem wędrowcy ewoluując w pewnym stopniu z kijka narciarskiego. Zresztą do dziś niektórzy spacerowicze idąc z kijami, niosą właśnie te, które przeznaczone są do narciarstwa. Gdy rzucimy okiem na fotografie z lat 70’ czy 80’ kiedy to Polacy podbijali świat gór wysokich, to znajdziemy tam np. zdjęcia Jurka Kukuczki, który wędrował z aluminiowymi kijkami zmierzając do baz położonych pod najwyższymi szczytami Himalajów i Karakorum. Właśnie aluminium były pierwszą próbą wdrożenia materiału innego niż drewno.

Kij trekkingowy - przyjaciel wędrowcaKij trekkingowy - przyjaciel wędrowca

Wędrówka z kijem niesie za sobą w gruncie rzeczy same korzyści, angażuje bowiem około 90% mięśni naszego ciała podczas aktywności. Używanie kijów trekkingowych daje poczucie lekkości pracy stawów (szczególnie kolanowych i skokowych) zarówno podczas podchodzenia, marszu po równym, czy w trakcie schodzenia. Dzięki temu, że podpierając się intensywnie angażujemy do pracy kończyny górne, wysiłek mięśniowy jest rozłożony zdecydowanie bardziej równomiernie, niż podczas wędrówek bez kijów. Używanie kijków wpływa również na podniesienie się poziomu bezpieczeństwa naszych wędrówek, szczególnie gdy znajdziemy się w trudnym terenie. Gdy jest to na przykład lód, groty schowane pod gumowymi końcówkami (które oczywiście w prosty sposób można zdemontować) pomogą nam utrzymać równowagę i chronić nas przed poślizgiem. Producenci ulepszają również technologie związane z produkcją gumowych zakończeń kijka. Inne końcówki założymy na nawierzchnie twarde typu asfalt inne założymy w miękkim czy grząskim terenie.

Dzisiejszy kij trekkingowy jaki jest, każdy widzi. Długi, prosty, sztywny, odporny na przeciążenia, proces jego powstawania na pierwszy rzut oka nie kojarzy się z jakąś pokrętną filozofią. Ale… nic bardziej mylnego. Otóż producenci prześcigają się w pomysłach związanych z niuansami i szczegółami stanowiącymi o funkcjonalności i wygodzie używania kijów. Tak oto kijki najnowszej generacji wyposażone są w dopracowaną rękojeść z wysokiej jakości materiału (gumowe, korkowe i piankowe) z zamocowanym paskiem na rękę, który zabezpiecza nas przed zgubieniem sprzętu. Kije wyposażone są w co raz to bardziej praktyczne systemy składania/regulacji, które ułatwiają ich transport ale przede wszystkim umożliwiają dostosowanie długości adekwatnie do wzrostu i warunków fizycznych wędrującego. Co raz większa ilość modeli wyposażona jest w system amortyzacji, a przy tym wszystkim kije wykonane są budulca bardziej trwałego i odpornego na czynniki zewnętrzne. Zastosowanie najbardziej wytrzymałych tworzyw, jak na przykład karbon, wiąże się ze zwiększeniem odporności kijów na zniszczenia. Spada również diametralnie ich waga, ale proporcjonalnie wzrasta cena. Osobiście uważam, że nie będzie grzechem jeśli zdecydujemy się na tańsze modele, ale dobrze jest wybierać te produkowane przez znane marki.

Kij trekkingowy - przyjaciel wędrowcaKij trekkingowy - przyjaciel wędrowca

Sam wędrując po górach, korzystam z kijków trekkingowych. Zapierałem się przed nimi do momentu, w którym dostrzegłem jak wiele korzyści niesie za sobą ich użytkowanie. Niejednokrotnie, szczególnie zimą, uratowały mnie one prze bolesnymi upadkami. Dziś po prostu nie wyobrażam sobie długiego trekkingu bez kijków przygotowanych do użycia. Gdy zacząłem korzystać z tego osprzętu niemal natychmiast dostrzegłem korzystne zmiany. Pierwsze spostrzeżenie wiązało się z wiele mniejszym poziomem zmęczenia nóg. Popularny zakwas mięśnia również był zniwelowany do minimum. Podczas wędrówki z kijami natychmiast odczułem odciążenie stawów kolanowych i skokowych. Są oczywiście sytuacje, w których kijów nie używam, ale gdy mam w perspektywie długą wędrówkę, a na dodatek kilkudniową i w nieregularnym terenie, to nie wyobrażam sobie bym mógł nie zabrać ich ze sobą.

Częstą przypadłością turysty jest brak odróżnienia kija trekkingowego od kija do Nordic Walking. Ten drugi ma zastosowanie o charakterze bardzie sportowym i zdecydowanie różni się technika jego używania. O tym postaram się przygotować oddzielny materiał.

Kij trekkingowy - przyjaciel wędrowcaKij trekkingowy - przyjaciel wędrowca

Tymczasem chcąc właściwie dobrać kij trekkingowy powinniśmy pamiętać o standardowej zasadzie kąta prostego w stawie łokciowym. Gdy staniemy na baczność i zegniemy rękę w stawie łokciowym pod kątem 90 stopni, to kij powinien być wyregulowany na wysokość od naszej dłoni do podłoża. Wtedy mamy gwarancje właściwej stabilizacji kija proporcjonalnie do naszego wzrostu. Oczywiście idąc dalej za tą zasadą kij należy regulować przy zmianie ukształtowania terenu w jakim się przemieszczamy. Gdy na przykład rozpoczniemy podejście w stromym terenie, powinniśmy kije skrócić, gdy zaś wędrujemy w dół, kij powinien być dłuższy, niż w pozycji wyjściowej. Zawsze trzymamy się zasady kąta prostego w stawie łokciowym. Da nam to zawsze stabilną pozycję podczas wędrówki i maksymalne odciążenie dla pracujących mięśni. Jest o co walczyć, ponieważ jak wspominałem już wcześniej, idąc z kijami angażujemy około 90% naszych mięśni. Poza tym to po prostu nasza wygoda. Źle przygotowane kije prędze przysporzą nam zdenerwowanie niż przyjemność z wędrowania.

Oczywiście cały ten tekst nie jest próbą zmuszenia kogokolwiek do rodzaju aktywności jaką jest trekking z kijami. Moim zdaniem po prostu warto, bo jest rozwiązanie przynoszące same korzyści, a transport kijków przytroczonych do plecaka nie przysporzy nam żadnego problemu. Mam znajomych, których to do kijów mógłbym przekonać jedynie po przeładowaniu broni ale staram się zrozumieć ich niechęć. W każdym bądź razie tych, którzy jeszcze z kijami nie chodzili zachęcam, by przynajmniej spróbowali.

Bartek Andrzejewski

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci