Znany andysta i górolog, prof. psychiatrii Zdzisław Ryn najwyraźniej ma obecnie problemy z utrzymaniem otrzymanego z rekomendacji Ojca Dyrektora od pani min. Fotygi, z poparciem wybitnego premiera p. Gosiewskiego, stanowiska ambasadora.

[nominacja] , [kłopoty]

Prawdopodobnie przyczyną kłopotów jest nadmierna radyjoaktywność Pana Profesora, filuternie używającego nicka Condoryn [nominacja] .
Takie traktowanie naszego najwybitniejszego ambasadora (z wcześniejszą praktyką w Watykanie) zasługuje na najwyższe potępienie. Szczególnie, że obecnie "Condoryn" zajmował się priorytetową dla Polski sprawą - beatyfikacją Ignacego Domeyki. Wielkie zasługi i geniusz Condoryna opisywane były ze szczegółami w polonijnym "Głosie Polskim" (niegdyś należącym do Kobylańskiego), w nowym gatunku literackim, tzw. auto-panegirykach.

Wiadomo więc, jakie to siły polskojęzyczne, z murarzami spokrewnione, musiały stać za tym niecnym spiskiem. Bądźmy dobrej myśłi - Pan Prezydent na pewno to zablokuje i choć nasz Condorym nie będzie mógł wrócić do ambasady, to nadal, zgodnie z prawem, będzie mógł pobierać pensję ambasadorską plus stosowny do tej pozycji "dodatek dewizowy"...