Quote
Wojtek Karnas
Tu trochę przesadziłeś Instruktor to firma, kursant to klient. Kontrolowane są nasze uprawnienia, wiedza, kompetencje, a nie to czy kwestionujemy zaświadczenia lekarskie. Jest dużo szkół któe nie wymagają tych zaświadczeń, a jedynie podpisania oświadczenia o swoim stanie zdrowia i zagrożeniach związanych z wspinaniem

No, nie jestem pewien czy przesadziłęm

Firmy prywatne tez muszą się stosować do rozmaitych reguł (przepisów).
Na przykład, właściciel sklepu nie może np. odmówić sprzedaży mydła dla murzynów, albo sprzedaży grzebieni dla łysych, bo jemu akurat tak się podoba i taką ma fantazję.

Oczywiscie, jeśli coś się stanie nieprzewidzianego, np. kursant dostanie nagle zawału, to instruktor powinien zajęcia przerwać i wezwać pogotowie, nawet jeśliby kursant się upierał, że jest "zdrowy jak koń".
Ale tutaj jest inny przypadek: lekarz-specjalista stwierdza, że dana dolegliwość kursanta nie przeszkadza we wspinaniu i nie grozi żadnymi dalszymi komplikacjami zdrowotnymi. Jeśłi tak, to nie ma ani logicznego, ani prawnego powodu, żeby zabraniać kursantowi wspinania.

Ktoś może mieć np. katar sienny, bóle głowy, albo łupież. To nawet w pewnym stopniu może utrudniać wspinanie, ale nie jest powodem, żeby zabraniać wspinania, albo odmawiać przyjęcia na kurs.

Kurs, wg mnie, nie jest też prywatną sprawą "firmy" w postaci instruktora. Instruktor -- o ile mi wiadomo -- ma obowiązek prowadzenia szkolenia zgodnie z zaleceniami jakiegoś decydującego o tym gremium (np. komisji PZA) i na tej podstawie wydawane są zaświadczenia o jego pozytywnym ukończeniu. Gdyby to była "czysta komercja", to instruktor mógłby wydawać takie zaświadczenia za opłatą nawet bez przeprowadzenia kursu, egzaminu etc. O ile mi wiadomo tak nie można robić.
Natomiast w zwykłej komercyjnej firmie każdy może sobie kupić wszystko - np. ja sobie mogę kupić pieczęć, albo dyplom z napisem "Mistrz baletu ZSRR I klasy".