Quote
Lukas
uwielbiamy oceniać różne sytuacje z pozycji fotela . Choćby ostatnia sprawa z Pawłowskim i jego klientką, ludzie, którzy nigdy nie byli choćby w pobliżu Everestu zajmują zdecydowane stanowisko czy to po jednej czy po drugiej stronie.

Nie przesadzaj w drugą stronę --- jak kupię buty w sklepie i one są niewygodne, a po kilku dniach się rozlecą, to ja nie muszę być ekspertem od szewstwa, ani umieć produkować buty, żeby je skrytykować.

U nas jest raczej odwrotnie -- jest "kult mistrzów" i jak ktoś jest "mistrz" to już żaden pionek nie może go skrytykować, bo się zaraz ich zausznicy rzucają, a ich głównym argumentem jest "a gdzie ty byłeś że śmiesz coś krytykować".

Pawłowski swego czasu występował w TVN jako "ekspert od przewodnictwa", choć uprawnień przewodnickich nigdy nie zrobił i podkreślał tam jak to ważne jest żeby takie uprawnienia mieć, jak się ludzi prowadzi w góry. Tymczasem on sam tak robi - bez uprawnien UIAGM ludzi prowadzi. Więc to jest ewidentna obłuda. Nie trzeba być mistrzem sportu, żeby to zobaczyć.

Poza tym przeczytaj książkę Pawłowskiego i zobacz jak tam obsmarował swojego kolegę, licencjonowanego przewodnika P. Konopkę. I do tego też nikt się nie przyczepia.

A skoro kilku klientów, z kilku różnych wypraw ma do firmy Patagonia zastrzeżenia, to myślę, że jednak coś może być na rzeczy. Jeśłi ludzie są "ciency", to przewodnik nie powinien ich brać na drogi powyżej ich możliwości. Dotyczy to tak samo Tatr jak i (tym bardziej!) Himalajów.
Ja znam porządnych, profesjonalnych przewodników, którzy najpierw z ludźmi idą na mniejsze tury i dopiero jak ocenią ich możliwości to zabierają na większe. A nie za kasiorę obiecuja im gruszki na wierzbie, zabierając na drogi dla nich nieosiągalne, żeby tylko zrobić szmalec.