Co zabrać ze sobą na sezon zimowy? Wiadomo, że bezpieczeństwo gra w górach rolę najważniejszą, więc przy doborze odpowiedniego ekwipunku, warto się zastanowić dwa razy (albo i więcej).

Intensywnie chodzę po górach od ponad 6 lat, więc ok. ćwierci swojego życia. Jak bardzo wielu “ludzi gór”, zakochałem się w Tatrach, w których jestem regularnie - przynajmniej raz w miesiącu. Mam schodzone wszystkie szlaki turystyczne, a dużą część z nich również zimą - niecały miesiąc temu wróciłem z Rysów.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy miałem okazję przetestować kilka produktów marki Simond. Jako że nie ma zbyt wielu opinii na temat tego sprzętu, postaram się przedstawić swoje wrażenia z ich użytkowania. Przedmiotem recenzji będą buty alpinistyczne, raki paskowe (model Caiman), czekan Ocelot Hyperlight oraz kurtka puchowa tego francuskiego producenta. Nie mam zamiaru posługiwać się tu suchymi faktami i informacjami z opisu zamieszczonego na stronie internetowej. Zapiszę raczej swoją opinię jako osoby, która przeszła już kilka kilometrów szlaku.

Tatry z SimondemTatry z Simondem


Buty Simond Alpinisme
Pierwsze wrażenie - solidne, choć trochę ciężkie. Podeszwa nie do zgięcia, raczej na srogą zimę niż warunki około 0 stopni. Moje buty mają zazwyczaj długość wkładki 29/29.5 cm, czyli europejski rozmiar 44. Po przymierzeniu okazało się, że muszę jednak wziąć 45 - wolę mieć trochę luzu w palcach. Dzięki temu przy szybkich zejściach utwardzone czubki buta nie niszczą palców. Szkoda, że nie ma połówek rozmiaru, ponieważ dla mnie idealny byłby 44.5.

Wodoodporność cholewki buta testowana w strumieniuWodoodporność cholewki buta testowana w strumieniu


Test numer jeden odbył się na początku listopada. Był to idealny dwudniowy wypad - rozpoczęliśmy noclegiem w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Pierwszego dnia zaliczyliśmy wejście na Zawrat, odcinek Orlej Perci do Koziej Przełęczy i dalej na Kozi Wierch. Tam przyjemny odpoczynek w oczekiwaniu na zachód słońca i zejście do schroniska na Hali Gąsienicowej. Drugiego dnia wejście żółtym szlakiem na Krzyżne, podziwianie tym razem wschodu słońca, oraz zejście Doliną Pańszczycy równi Waksmundzkiej, stamtąd do Murowańca i w dół do Zakopanego.

Warunki były idealne - temperatura około 8 stopni, lekki wiatr, niewiele chmur na niebie istne cudo. Byłem ciekaw jak buty sprawdzą się na stopniach i krawędziach Orlej Perci. Oczywiście było mi w nich trochę za ciepło. Trudno jednak spodziewać się że w listopadzie doświadczymy takiego upału. Kiedy zostawiliśmy Zawrat za plecami i przyzwyczaiłem się do nowych butów, zacząłem porównanie z moimi poprzednimi kierpcami. Sztywna podeszwa Vibram bardzo ładnie trzymała się skały - mogłem stawać nawet na małych krawądkach bez obawy. Góra dowiązana do granic możliwości delikatnie uciskała mnie w prawą kostkę, jednak lekkie poluźnienie zniwelowało ten problem. Buty były na tyle komfortowe, że szybko zapomniałem o tym, że są nowe. W dość dobrym tempie doszliśmy na Kozi Wierch o 15.

Na Orlej PerciNa Orlej Perci


Odczuwalna temperatura wahała się około 0 stopni, więc za namową kolegi który nie miał cieplejszych ubrań, po krótkim posiłku zaczęliśmy schodzić Żlebem Kulczyńskiego. W schronisku zameldowaliśmy się jakieś pół godziny po zmroku. Pod koniec odczuwałem lekki ból spodów stóp. Sztywna podeszwa, zaprojektowana na śnieg i lód, na litej skale jest trochę za twarda.

Kolejny wypad zrobiłem pod koniec grudnia. Plan był zabójczo prosty - zdobyć Rysy w warunkach zimowych i powrót do domu, jako że praca wzywała. Na parkingu w Palenicy wylądowałem o 17 i szybko przeszedłem ceprostradę do schroniska nad Morskim okiem. Jak zwykle, sporo atrakcji - byłem jedyną osobą która szła do góry i jako jedyny miałem czołówkę. Niezliczona ilość ludzi w „adidasach” wracała na parking bezradnie próbując oświetlać drogę telefonami. To właśnie w tych dniach miał miejsce jeden z absurdów tatrzańskich, kiedy to niemal setka ludzi wzywała GOPR z prośbą o zwiezienie na dół. Cóż, zmierzch w górach potrafi być zaskakujący, jednak nie usprawiedliwia to takich zachowań.

Następnego dnia pobudka o 5, szybkie śniadanie i wyjście jeszcze przed świtem. Warunki świetne - lekko poniżej 0 stopni, czyste niebo, a śniegu jak na lekarstwo. Założyłem raki dopiero przy ostatnim podejściu do Czarnego Stawu. Całość od schroniska na szczyt zajęła mi nieco ponad 3h. Buty sprawowały się wzorowo, świetnie współpracowały z rakami, a twarde czubki przydały się, kiedy wbijałem przedni zęby w twardy lód. Na górze niesamowita lampa i widok na Tatry Wysokie, z Gankiem, Wysoką i Gerlachem na czele. Zejście trwało poniżej 3h, tym razem dużo pracowałem piętami, a buty kilka razy ochroniły mnie przed niebezpiecznym wykręceniem kostki. Nawet w temperaturze około 0 stopni było mi w nich trochę za ciepło. Warstwa wierzchnia nawet nie namokła podczas ciągłego kontaktu ze śniegiem, ciężko zatem będzie te buty przemoczyć.

Biorąc pod uwagę cenę, daję tym butom 4/5.

Kurtka puchowa Alpinisme Light
Ostatnio kurtki puchowe robią furorę. W mieście noszą je niemal wszyscy przez 3 pory roku. Jeśli chodzi o zastosowanie turystyczne, służy raczej jako druga warstwa, ponieważ rzadko kiedy puchówki mają jakiekolwiek właściwości wodo- i wiatroszczelne. Dobrze zatem jest ją nałożyć jako solidne ocieplenie pod kurtkę membranową. Ważnym parametrem jest wypełnienie. Jest ich na rynku bardzo dużo - od najcieplejszego i najdroższego puchu gęsiego i nieco słabszego puchu kaczego, przez różne rodzaje puchu syntetycznego, aż po watolinę. Ważny jest również współczynnik CUIN, który określa jak bardzo dany puch jest sprężysty. W tym przypadku jest to wysokie 660 CUIN, dzięki czemu kurtka daje dużo ciepła przy bardzo niskiej wadze.

Tatry z SimondemNa Zawracie


Testowany przeze mnie produkt wypełniony jest kaczym puchem w 90% i pierzem w 10%. Sprawia to, że bardzo dobrze sprawuje się gdy założymy go na szczycie/grani aby było cieplej. Nie nadaje się jednak na podejścia i na warunki, w których mamy dużą wilgotność. Puch naturalny szybko absorbuje wodę i całkowicie traci swoje właściwości. Kurtka puchowa Simonda sprawdziła się bardzo dobrze. Nie jest odpowiednia na ekstremalne temperatury, ale z dobrą koszulką termiczną i pod kurtką hardshellową powinna wytrzymać do -15 stopni. Niestety, ma tę samą wadę co zdecydowana większość kurtek puchowych - w początkowym okresie „zgubił” trochę piór, choć teraz już tego nie zauważam. Jest również dość krótka i czasem odsłania nerki przy schylaniu lub podnoszeniu rąk.

W 5 punktowej skali oceniam na 3.5.

Kurtka Simonda grzeje mnie na Rysach (jest pod kurtką membranową)Kurtka Simonda grzeje mnie na Rysach (jest pod kurtką membranową)


Raki paskowe Caiman i czekan Ocelot Hyperlight
Ten zestaw jest niezbędny w trakcie zimowych wypraw, ale przyda się także późną jesienią czy przez całą wiosnę. Po długiej i mroźnej zimie śnieg w wyższych partiach Tatr zalega nawet do sierpnia. Co ciekawe, kuźnia braci Simond powstała w 1860 roku, więc kute w niej raki i czekany służą alpinistom i himalaistom w zdobywaniu szczytów (a co ważniejsze, w bezpiecznym powrocie) już od ponad 150 lat. Caimany to raki dziesięciozębowe, które dostępne są w wersji paskowej, półautomatycznej i automatycznej. Idealnie nadają się dla każdego, kto zamierza zdobywać szczyty i przełęczy szlakami turystycznymi. Do ich wykonania została użyta stal bardzo dobrej jakości, dzięki czemu posłużą one długo i nie będą się tępić w zastraszającym tempie, jak to mają w zwyczaju raki aluminiowe. Do Czarnego Stawu nad Rysami doszedłem w warunkach typowo „mikstowych”, po powrocie do schroniska nie zauważyłem jednak żadnych oznak mocnego zużycia zębów. Raki w zasadzie mają jedną funkcję - uchronić użytkownika przed śliskim podłożem. Caimany spełniają ją znakomicie.

Przepiękna panorama na Tatry WysokiePrzepiękna panorama na Tatry Wysokie


Podobnie sprawa ma się z czekanem Ocelot Hyperlight. Jest to podstawowy model czekana, który służy do turystyki wysokogórskiej, czyli podpierania się przy podejściach i pewnej asekuracji przy poślizgnięciach. Niestety nie jest wyposażony w pętlę nadgarstkową, więc trzeba będzie dokupić ją oddzielnie. Przydałaby się również. Na stokach Rysów, przy zmrożonym śniegu, spełnił swą funkcję znakomicie.

Moja ocena - raki Caiman 5/5 pkt, czekan Ocelot 4.5/5.

Myślę, że powyższy sprzęt posłuży mi jeszcze licznych wyprawach i trekkingach. Zakończę tym co najpiękniejsze i do czego zawsze dążymy, czyli widokiem ze szczytu!

Widok z RysówWidok z Rysów


Sebastian Przybyła, Jan Adamiec