"W górach jest wszystko co kocham" to słowa wiersza Jerzego Harasymowicza, które pierwszy raz wpadły do mojego ucha gdy słuchałem piosenki. Można parafrazować i rozumieć te słowa na własny sposób. Dla mnie te słowa są w całości wypełnione jeżeli jestem na wyprawie górskiej z moimi bliskimi. Moja przygoda z górami zaczęła się od wycieczki w Tatry.

Nie pamiętam dokładnie ale chyba była to Dolina Chochołowska i jej okolice. Wycieczka ta była później bodźcem do wielu innych wypraw z moją małżonką zarówno w Tatry jak i Bieszczady. Z czasem moje zainteresowania nabrały tempa i zacząłem się interesować innymi okolicami, gdzie znajdują się góry. Tak się składa, że jestem osobą lubiącą pewien ład w swoim życiu i w roku 2009 postanowiłem zdobyć wszystkie szczyty należące do Korony Gór Polski. Czytając artykuły z tym związane dowiedziałem się, że można to zrobić formalnie uzyskując przy okazji dyplom i wpis do rejestru zdobywców Korony Gór Polski. Wspólnie z moimi bliskimi, którzy towarzyszyli mi w wędrówkach, próbowałem osiągnąć mój cel, którym było zdobycie wszystkich 28 szczytów należących do wspomnianej korony. Trwało to dwa lata i dzięki determinacji i wielu wyrzeczeniom udało się go zrealizować. Cel został osiągnięty w dniu 31 lipca 2011 roku gdy wraz z żoną stanęliśmy na szczycie Orlicy najwyższej górze Gór Orlickich.

W drodze po Koronę Europy

Po zdobyciu tego szczytu pojawiła się pewna pustka i pytanie co dalej, czy zostałem już zrealizowany i na tym zakończę?

Po przeanalizowaniu swoich poczynań doszedłem do wniosku, że robiąc powyższą koronę zdobyłem już dwa szczyty należące do czegoś większego, czym jest Korona Europy. Tu pojawiły się pytania czy podołam temu wyzwaniu, bo przecież Mont Blanc to nie Rysy i należy się do takiej wyprawy inaczej przygotować zarówno kondycyjnie jak i technicznie. Jak z kondycją nie było problemu to problem był ze sprzętem, który posiadałem, albo może inaczej którego w ogóle nie posiadałem. Zakup wyposażenia typu obuwie, odpowiednia odzież, raki, uprząż, lina, lonża czy sprzęt biwakowy to bardzo duży wydatek na budżet rodzinny. Tu musiałem brać pod uwagę, że wydatek ten muszę pomnożyć przez dwa bo przecież moją Towarzyszkę podróży też należało w to wyposażyć. Po skompletowaniu całości sprzętu rozpocząłem nowy projekt w postaci Korony Europy. Do chwili obecnej od 2011 roku udało mi się zdobyć 20 szczytów. Być może ktoś powie, że to mało ale należy brać pod uwagę, że całość wypraw finansowana jest z własnego budżetu. Mam jednak nadzieję, że uda się zdobyć pozostałe 27 szczytów gdyż mój pułap wysokości obecnie schodzi już w dół, a najwyższą górą przekraczająca 3000 metrów jaką mam do zdobycia pozostał Mulhacen.

W drodze po Koronę Europy

W drodze po Koronę Europy

Jarosław Walczak