Pamiętam swoje zdziwienie w drodze z Zakopanego, gdy uświadomiłam sobie, że wydany przez Jerzego Porębskiego film pt. „Manaslu”, jest jedynym filmem omawiającym – i to niestety wyrywkowo – pierwsze zimowe wejście na tytułowy szczyt. W zestawieniu z w kółko wałkowanym, przez szeroko pojęte media – przykładowo – zimowym wejściu na Everest jest to oczywisty dysonans.

Jedynym i chyba też i głównym wytłumaczeniem na zaistniałą sytuację może posłużyć fakt, iż taśmy Stanisława Jaworowskiego z wyprawy na Manaslu zaginęły (Stanisław Jaworowski podczas wyprawy kręcił film pt. „Narkotyk”, który miał poruszyć kwestie etyczne we wspinaniu przyp. red.) – co rzecz jasna utrudniło zgłębienie tematu.

Na moje i Wasze szczęście owa, jakże ewidentna luka w historii polskiego filmu górskiego została wypełniona.

To co zapamiętałam z premiery to przede wszystkim dystans „środowiska zakopiańskiego” względem siebie i swoich osiągnięć. Wchodząc na pierwsze piętro w Centrali TOPR, gdzie odbył się pierwszy pokaz filmu, spodziewałam się unoszącego się w powietrzu patosu i „martyrologii”, które bezpośrednio kojarzą mi się z „toprowskim” otoczeniem, czy też z samymi ośmiotysięcznikami i strefą śmierci… Co otrzymałam? Lekką i pełną humoru opowieść okraszoną atmosferą prawdziwości na wielkim ekranie. Wynika to zapewne z faktu, iż wszyscy we wspomnianym środowisku znają „Jurka” osobiście, ale i przede wszystkim znają go z jego twórczości i właśnie dzięki temu wypowiedzi bohaterów owej historii były swobodne i szczere – co jest charakterystyczne dla grupy ludzi, która przyjaźni się od lat.

Niejeden z Was zapewne kojarzy nazwisko „Porębski” z filmem „Zakopiańczycy”, bądź z „Akademią Górską TOPR” i pewnie też niejeden z Was mając możliwość zapytałby wspomnianego uprzednio reżysera z czego wynika fascynacja środowiskiem zakopiańskim. Jak powiedział sam zainteresowany: Środowisko to jest szczególne… Wyjątkowość polega na bliskich relacjach rodzinnych, przyjacielskich, ale i też ratowniczych… Wytworzyła się więc specyfika, którą mam nadzieję uda mi się pokazać. I z ręką na sercu mogę Wam powiedzieć, iż cel ten został osiągnięty. Ten jakże krótki, aczkolwiek barwnie ilustrowany film (na potrzeby filmu Ewa Łabaj, ilustratorka komiksów „Tragedia na Lho La” i „Hermann Buhl – Liczy się to co wielkie i piękne” wykonała rysunki, które wzbogaciły warstwę wizualną filmu przyp. red.) jest hymnem pochwalnym dla  działania w zespole – w zespole, w którym praktycznie każdy nie dość, że w górach pracuje, to i w górach odpoczywa.

Trailer do filmu Manaslu, Jerzego Porębskiego:
{youtube}7_PxRWGkhvo{/youtube}

Sabina Kogut