Do lektury "Ultrabiografii" Piotra Hercoga i Jacka Antczaka podchodziłem - muszę to przyznać - z rezerwą. Bieganie po górach dla kogoś, kto lubi spacery, podziwianie widoków, wchłanianie przyrody i kontemplację, tego rodzaju aktywność w "świątyni zadumy", nie jest po drodze. Po kilku jednak stronach powoli zacząłem zmieniać zdanie.

A w zasadzie już po pierwszej, będącej mocnym uderzeniem. Już wtedy wiedziałem, że wbrew pozorom, nie będzie to lektura o nudnym bieganiu ze startu do mety na czas, na przekór zasadom górskiej turystyki krajoznawczej.

Coraz to bardziej pozytywnemu wrażeniu sprzyjała kompozycja publikacji. Nie jest to bowiem nudna kronika z życia Piotra Hercoga, ale dynamicznie stworzona sztuka, w której przeplatają się różnego rodzaju akty. Choć nawet jeśli byłaby ułożona chronologicznie, data po dacie, start po starcie, sukces (i porażka) po sukcesie (i porażce), opowieść o polskim cyborgu byłaby fascynująca - począwszy od wybryków na częstochowskich dzielnicach, przez nie do końca przemyślane wypady po zwykłe, rodzinne życie człowieka, którzy przebiegł wzniesienia tego świata.

Fascynację opowieścią wzbogacały skojarzenia z literaturą światowej klasy. Bo już sama okładka przedstawiająca głównego bohatera tej opowieści, przypomniała mi nie mniej, nie więcej, ale... postać Forresta Gumpa. Biegnący bezdrożami facet w czapeczce... I kiedy dotarłem do fragmentu, w którym Jacek Antczak opisuje jak przyszły mistrz biegów górskich biega... o kulach, to wrażenie tylko się pogłębiało. I było bardziej wyraziste, z tym tylko, że "Utrabiografia" jak sama nazwa wskazuje - jest opowieścią o prawdziwym człowieku, i - w co momentami trudno uwierzyć - nie jest fikcją literacką, a opisuje nieprawdopodobne, ale realne przygody.

0612hercog

I pomyliłby się ten, kto by pomyślał, że jest to opowieść tylko o bieganiu. Wręcz przeciwnie. Autorzy zabierają nas w głąb jaskiń, na wspinaczkę, podróże pociągiem przez niedostępne rejony świata czy... wypływają z nami na ocean. Bo powiedzieć, że Piotr Hercog jest jedynie rewelacyjnym biegaczem, to nic nie powiedzieć...

"Ultrabiografia" to również opowieść o ludziach, bardzo wielu postaciach świata sportu, z którymi Piotr Hercog się spotykał, z którymi rywalizował i współpracował. I o pracy w zespole... Jak sam opisał wspominając występy w jednym z rajdów zespołowych: "Zawsze trzeba sobie nawzajem pomagać (...). Jak widzisz, że ktoś ma kryzys, to pomóż, podciągnij. Nawet popychaliśmy się na rowerach, albo braliśmy rzeczy z plecaka, żeby ulżyć. Trzeba się opiekować partnerami".

Jest jeszcze jeden - wśród wielu, o których nie sposób napisać w jednej recenzji - powód, dla którego warto sięgnąć po "Ultrabiografię". Zwłaszcza dla młodych, dorastających ludzi. W pewnym momencie bowiem przyszła zaduma - co by było, gdyby Piotr Hercog urodził się dziesięć, lub piętnaście lat później, kiedy zamiast spędzać czas na trzepaku i planować zuchwałe wypady za miasto, młody chojrak z Częstochowy czas spędzałby przed monitorem komputera? Tego się już nie dowiemy, ale lektura powieści je o jednym z najbardziej twardych sportowców na świecie wręcz zachęca do tego, by porzucić wygodne siedzenie przed elektronicznym sprzętem, i ruszyć ku przygodzie. Nawet, jeśli podejmowane wyzwania miałby się wiązać z porażką...

„Ultrabiografia”
Piotr Hercog, Jacek Antczak
Wydawnictwo SQN
Kraków 2019

Łukasz Razowski