loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

Muzyka "tatrzańska" stanowi jakby dwie grupy: muzyka ludowa w samych Tatrach, czyli "góralska" (tylko zbójnicka i pasterska) i muzyka "górska", tworzona przez kompozytorów pod wpływem przeżyć w Tatrach lub pośredniego ich odbioru.

Jan Maklakiewicz- Warszawa marzec 1932 r., autor: nieznany- Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 1-K-6668

Jan Maklakiewicz- Warszawa marzec 1932 r., autor: nieznany- Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 1-K-6668

Muzyka "góralska" oparta jest na specyficznej odmianie gamy lidyjskiej, zwanej przez polskich muzykologów za Chybińskim- "gamą podhalańską" o tzw. porządku zstępującym. Odznacza się różnorodną i zmienną rytmiką, tonacją przeważnie durową; melodie, tzw. przez górali nuty (czasem zdrobniale nucicki ), śpiewane bywają lub grane w różnych wariantach. Niemal każdy wykonawca wprowadza mniejsze lub większe zmiany w danej nucie. Poszczególne melodie są zwykle krótkie. Teksty wokalne, niezależne od melodii, są też krótkimi, zwykle czterowierszowymi zwrotkami. Juhasi i pasterki na halach często kończą nutę tzw. wýskaniem. Teksty tych piosenek są spontanicznie przekazywane z pokolenia na pokolenie i rzadko natknąć się można na ich zbiór, jakiś śpiewnik tego typu pieśni itd.

Wojciech Kilar, autor: Cezary Piwowarski- praca własna, źródło: wikipedia

Wojciech Kilar, autor: Cezary Piwowarski- praca własna, źródło: wikipedia

Podobnie wygląda sprawa z muzyką "góralską" po słowackiej stronie Tatr.

Muzyka "górska" natomiast najczęściej nie ma prawie nic wspólnego z muzyką "góralską". Jest ona spojrzeniem kompozytora na świat Tatr, przetłumaczeniem odczuć i przeżyć tatrzańskich na dźwięki. Najsilniej i najgłębiej odbiło się to w muzyce znanego Mieczysława Karłowicza, o czym była już mowa.

Z wielu artystów związanych z muzyką "górską" warto choćby wymienić:
- Władysława Żeleńskiego,
- Zygmunta Noskowskiego,
- Filipinę Brzezińską z Szymanowskich,
- Natalię Janothównę,
- Marcelego Popławskiego,
- Feliksa Nowowiejskiego,
- Apolinarego Szeluto,
- Bolesława Walleka-Walewskiego,
- Jana Maklakiewicza,
- Jana Ekiera,
- Wacława Geigera,
- Jerzego Młodziejowskiego,
- Piotra Perkowskiego,
- Stanisława Wisłockiego,
- Wojciecha Kilara,
- Lidię Długołęcką,
- Andrzeja Zielińskiego.

prof. Jan Ekier po otrzymaniu Orderu Orła Białego autor: Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, źródło: wikipedia

prof. Jan Ekier po otrzymaniu Orderu Orła Białego autor: Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, źródło: wikipedia

Elementy muzyki "góralskiej" znaleźć można również w niektórych utworach:
- Karola Szymanowskiego,
- Tadeusza Joteyki,
- Jana Pasierba Orlanda,
- Feliksa Rybickiego,
- Ludomira Różyckiego,
- Artura Malawskiego,
- Włodzimierza Kotońskiego,
- Jerzego Młodziejowskiego,
- Jana Stefaniego.

Wśród kompozytorów warto wymienić też:
- Ignacego Friedmana,
- Witolda Friemana,
- Katarzynę Gaertner,
- Wojciecha Gawrońskiego,
- Grażynę Krzanowską,
- Jerzego Kurczewskiego,
- Wacława Lachmana,
- Jerzego Lefelda,
- Czesława Mareka,
- Władysławę Markiewiczównę,
- Mieczysława Mierzejewskiego,
- Henryka Opieńskiego,
- Mieczysława Surzyńskiego
i wielu innych, nawiązujących do tematyki gór, a konkretnie Tatr.

Do grona owych kompozytorów należeli także Węgrzy, Niemcy spiscy, Słowacy (najliczniej) i Czesi.

A tak trochę w oderwaniu od znanych nazwisk i kompozytorów, próbka odgłosów wody w górach i parę ładnych zdjęć do muzyki:

https://soundcloud.com/lrsoundcreator/sets/water-in-mountains-slovakia;

{youtube}QYa1rwbA1P4{/youtube}

Bartosz Michalak

ŹRÓDŁA:
- wikipedia;
- Internet.


<p style="text-align: justify;">Co by w ramach wyżej wspomnianego festiwalu nie napisać trzeba się komuś narazić… Nie było w tym roku żadnego przełomu, fajerwerków, czy też przysłowiowej “wielkiej fety”, co dziwne po raz pierwszy po wnikliwym przestudiowaniu pełnego programu zachciało mi się wyć z rozpaczy… Festiwal ma swoją formułę, która chyba już na dobre zagościła w tym <strong>trzydniowym święcie gór</strong>. Pytanie tylko czy, aby stawianie na tak zwane „pewniaki” i stałe punkty programu, nie jest zwykłym pójściem na łatwiznę? Jednak do rzeczy…</p>
<hr id="system-readmore" />
<h4 style="text-align: justify;">Odcinek I&nbsp; - Piątek</h4>
<p style="text-align: justify;"><em>„Jesteśmy przekonani, że program jaki przygotowaliśmy świetnie wpisze się w atmosferę mikołajowych prezentów. Rozpoczniemy proponując obrazy, które cieszyły się dużym powodzeniem na zagranicznych festiwalach…”</em> I tak, o to jako pierwszy spośród „piątkowych lektur obowiązkowych” pojawił się film „Distilled” w reżyserii Paul’a Diffey’a. Jakże wielkim zaskoczeniem był dla mnie werdykt jury konkursowego, które wyróżniło owe dzieło „za zdjęcia do filmu i fotograficzną ascezę w bielach”. Z pewnością jest to solidne kino wspinaczkowe, będące „hymnem pochwalnym dla zimowego wspinania w Szkocji”, nie mniej jednak mogę stwierdzić, że film ten na długo nie zagości w mej pamięci i pozostawi – o ironio – jedynie mgliste wspomnienie w dominującej, wyróżnionej bieli…</p>
<p style="text-align: center;"><a target="_blank" title="fot: Wojciech Lembark" href="/images/content/2014/12/kfg_relacje_1_d.jpeg"><img style="margin: 5px;" title="fot: Wojciech Lembark" alt="fot: Wojciech Lembark" src="/images/content/2014/12/kfg_relacje_1_s.jpeg" height="333" width="500" /></a></p>
<p style="text-align: center;"><em>fot: Wojciech Lembark</em></p>
<p style="text-align: justify;">Kolejno pojawił się film „Sufferfest 2” -&nbsp; przedstawiający wspinaczkową wyrypę jakich mało”. Tym razem panowie: Alex Honnold i Cedar Wright wzięli na tapetę 700-milowy, rowerowy rajd,&nbsp; podczas którego wspięli się na 45 napotkanych pustynnych, skalnych wieżyc. Przyznam szczerze, myślałam że nie zaskoczą mnie oni niczym nowym, jednak mile się rozczarowałam. Po raz kolejny okazało się, że wystarczy nieskomplikowany, nieprzekolorowany obraz ukazujący herosów wspinaczkowych jako zwykłych ludzi (parę razy nawet w sytuacjach lekko ich ośmieszających) by mogli swobodnie wkraść się w serca „głodnych zwrotów akcji” widzów.</p>
<p style="text-align: center;"><a target="_blank" title="fot: Wojciech Lembark" href="/images/content/2014/12/kfg_relacje_2_d.jpeg"><img style="margin: 5px;" title="fot: Wojciech Lembark" alt="fot: Wojciech Lembark" src="/images/content/2014/12/kfg_relacje_2_s.jpeg" /></a></p>
<p style="text-align: center;"><em>fot: Wojciech Lembark</em></p>
<p style="text-align: justify;">W przerwie między filmowymi projekcjami, z wielką niecierpliwością oczekiwaliśmy na prelekcję, znanego chyba przez wszystkich, powracającego po wypadku do wysokiej formy Adama Pustelnika. Pech chciał, że z przyczyn niezależnych od niego samego prelekcja nie odbyła się łamiąc wszystkie wspinaczkowe serca. „Kolejny wielki, „nieobecny” tego festiwalu – zdawało się słyszeć z każdego zakamarka sali głównej (z powodu choroby została odwołana prelekcja Peter’a Croft’a – przyp. red.). Trudno sobie przecież wyobrazić przecież krakowską imprezę bez obecności Adama na głównej scenie… W związku z tym pomyślcie – kieruje te słowa do nieobecnych – z jak wielka ulgą odetchnęliśmy, gdy Piotr Turkot zapewnił nas, że Adam mimo wszystko pojawi się po raz kolejny w roli „nadwornego tłumacza” największych gwiazd światowego wspinania. <br /><br />Aby wypełnić festiwalową lukę, na ekranie ukazał się znany krakowskiej publiczności przede wszystkim ze wspinaczki w najbardziej niewdzięcznych formacjach, jakimi są przerysy duet Wild Boyz.</p>
<p style="text-align: center;"><a target="_blank" title="fot: Sabina Kogut" href="/images/content/2014/12/kfg_relacje_3_d.jpeg"><img style="margin: 5px;" title="fot: Sabina Kogut" alt="fot: Sabina Kogut" src="/images/content/2014/12/kfg_relacje_3_s.jpeg" /></a></p>
<p style="text-align: center;"><em>fot: Sabina Kogut</em></p>
<p style="text-align: justify;">Gdy wybiła 17.15 na ekranie pojawił się chyba najbardziej oczekiwany przeze mnie punkt filmowej części programu czyli „Cerro Torre. Szanse kuli śnieżnej w piekle” – który zasłużenie zgarnął druga nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Filmowym. Ze standardowego wyprawowego filmu alpinistycznego, zamienił się on w wysokogórski reality show, nie tracąc przy tym na atrakcyjności. W uzasadnieniu jury czytamy: <em>Jest to epicka historia przełożona na współczesny język, zestawiona z historycznym wyczynem wspinaczkowym, co skłania nas do przemyśleń na temat wierności ideałom […] To wyjątkowo interesujący portret psychologiczny David’a Lamy – jego wiary we własne cele, ale także przemiany na przestrzeni la</em>t. Rzekłoby się czego chcieć więcej…<br /><br />Pora wreszcie na to co śmiało można powiedzieć stanowi siłę napędowa Krakowskiego Festiwalu Gorskiego – mianowicie wieczorne pokazy gwiazd. Na rozgrzewkę pojawił się Stephan Siegrist, znany w środowisku alpinistycznym jako Mr. Eiger, który ujął krakowska publiczność naturalnością i poczuciem humoru. Myliłby się jednak ten, kto łączyłby Szwajcara wyłącznie z Eigerem, ma on przecież na swoim koncie rewelacyjne przejścia w Patagonii jak i w Himalajach, co ciekawe realizuje się także na polu bardzo popularnych ostatnimi czasy dyscyplin, jakimi są: higline czy tez base jump – o czym nie zapomniał wspomnieć podczas swojej prelekcji.</p>
<p style="text-align: center;"><a target="_blank" title="fot: Sabina Kogut" href="/images/content/2014/12/kfg_relacje_4_d.jpeg"><img style="margin: 5px;" title="fot: Sabina Kogut" alt="fot: Sabina Kogut" src="/images/content/2014/12/kfg_relacje_4_s.jpeg" /></a></p>
<p style="text-align: center;"><em>fot: Sabina Kogut</em></p>
<p style="text-align: justify;">Piątkowy wieczór uświetnił pokaz filmu, który zgarnął wszystkie najważniejsze nagrody na festiwalach filmowych w Banff, czy też w Kendal (już nie wspominam o naszym), mowa oczywiście o Valley Uprising. Osobiście uważam, że film ten powinien być prezentowany jako jeden z ostatnich, gdyż nie pozwolił on w pełni docenić kolejnych pozycji. Dzięki ogromnemu wysiłkowi twórców mieliśmy możliwość zobaczyć najpełniejszą dokumentację historii wspinaczki w Dolinie Yosemite, co więcej <em>przez wyjątkowo dowcipny, innowatorski język filmu, odmitologizowano wielkie postaci, które zaważyły na historii światowej eksploracji gór</em>.<br /><br />Po takim podniesieniu poprzeczki „pstrokata” impresja narciarska pt. „After Glow” przypominała jedynie pięknie wyglądający tort w menu festiwalowym, jednak po wyserwowaniu go na ekranie, okazała się być zakalcem… Nie wiem dlaczego, ale myślę, że tego typu obrazy powstają jedynie dla sponsorów i mogą posłużyć co najwyżej za atrakcyjny spot reklamowy.</p>
loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci