loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

Po kilku dniach z silnym wiatrem, który szalał ostatnio w górach postanowiłem wybrać się na górski przemarsz w Beskid Żywiecki. Po krótkiej chwili nad mapą zdecydowałem, że pojadę do Korbielowa, by udać się na wędrówkę w masywie Pilska. Nigdy jeszcze mnie tam nie było, a że widziałem sporo zdjęć z tej okolicy, czułem się wystarczająco zachęcony i zmotywowany, by zmierzyć się z tą rozległą górą.


pilskor 5

Szczytowe partie Pilska w starciu z ołowianą chmurą

Słyszałem, że tuż po halnym wiejącym w Tatrach, w góry przyszły opady śniegu. Patrząc jednak na prognozy nie spodziewałem się nadzwyczajnie zimowych warunków. Nie spoglądałem też jakoś szczególnie na kamery internetowe. Jako, że możliwości wejścia na Pilsko jest bardzo dużo, łącząc różne kolory szlaków zaplanowałem sobie pętlę o około 20 km długości.

Pilsko to drugi po Babiej Górze co do wysokości szczyt w Beskidzie Żywieckim. Góra znajduje się w grupie Pilska, a według regionalizacji Słowaków Pilsko należy do Beskidów Orawskich. Sama nazwa góry związana jest z wieloma odmiennymi historiami dotyczącymi jej pochodzenia. Gdy jedni szukają etymologii nazwy w zniekształceniach językowych (tu przykładem jest zniekształcone nazewnictwo Polski przez Słowaków: Polsko, lub z znajdującej się w sięgających XVIII w dokumentów nazwy Pielsko), inni pochodzenie nazwy góry widzą w bardziej urozmaiconych aspektach. Mianowicie istnieją teorie, że góra była miejscem piłowania drewna, albo że Pilsko było miejscem spotkań orawskich zbójników, którzy upijali się w tej okolicy.

pilskor 2

W drodze na Przełęcz Przysłopy

Wracając do moich planów wędrówki, to muszę tu powiedzieć, że zostały one szybko zweryfikowane. Gdy jechałem w kierunku Bielska-Białej, wydawało się, że zima wolnym krokiem odchodzi w niepamięć. Brak śniegu, dodatnia temperatura dawały poczucie małego przedwiośnia. Dopiero w okolicach Żywca, gdy mijałem góry Beskidu Śląskiego i Małego, dostrzec można było niewielkie ilości śniegu. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy moim oczom ukazał się masyw Babiej Góry, która była przykryta chmurą równej sobie wielkości. Kiedy zaś spojrzałem w kierunku rejonu Pilska, zobaczyłem tam przetaczające się ołowiane chmury. Natychmiast przyszła mi do głowy śnieżyca, ale z drugiej strony jakoś ufałem prognozom pogody i nastawiałem się na sprzyjające warunki. Kiedy dojechałem do Korbielowa w miejsce, z którego chciałem udać się szlakiem koloru niebieskiego w górę w kierunku Przełęczy Przysłopy zdałem sobie sprawę, że z tą pogodą może być bardzo różnie. Partie szczytowe Pilska znajdowały się w gęstej chmurze, która wisiała nad górą, a nad moją głową przetaczały się z dużą szybkością masywne ołowiane obłoki zwiastujące przelotne opady śniegu.

Krótko po tym jak ruszyłem w górę, założyłem sobie, że tego dnia chcę dotrzeć przynajmniej do schroniska PTTK na Hali Miziowej. Sam początek drogi wiązał się z wędrówką w rozmokniętym, dosyć głębokim śniegu i przeskakiwaniem dużych błotnych kałuży. Czym wyżej szedłem tym mniej było wody, ale za to więcej mokrego śniegu. Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że warunki do maszerowania są bardzo niekorzystne i zacząłem się zastanawiać nad sensem całej wędrówki. Poszedłem nieco wyżej i okazało się, że z wysokością śniegu pod nogami przybywa, a na dodatek zaczyna sypać śnieg, przelotny, bo przelotny, ale mokry i ciężki. Zatrzymałem się nieco za przełęczą Przysłopy i zacząłem się zastanawiać, czy całe to wejście ma jakikolwiek sens. Wiedziałem dobrze, że Pilsko to nie jest góra, która wybacza głupie błędy. To rozległy masyw, w którym można sobie sprawić spory problem w sytuacji załamania pogody. Najtrafniejszym, a jednocześnie najbardziej fatalnym tego przykładem niech będzie jedna z największych tragedii jakie rozegrały się w Beskidach.

pilskor 3

Na czarnym szlaku za przełęczą, od tej pory głęboki, mokry śnieg był moim regularnym towarzyszem

Zimową porą w 1980 roku uczniowie Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Kaliszu przebywali na obozie kondycyjnym w Korbelowie. Przy kiepskiej pogodzie, w jeszcze bardziej kiepsko dopasowanym ubiorze, z inicjatywy trenera spora grupa uczniów wybrała się na Pilsko. Po zdobyciu szczytu grupa miała udać się w dół niebieskim szlakiem na Przełęcz Glinne. Była to niestety decyzja tragiczna w skutkach. W fatalnych warunkach pogodowych sportowcy wraz z trenerem zgubili szlak i błądzili całą noc, której nie przeżyły finalnie trzy osoby.

Przeanalizowałem na spokojnie całą sytuację, przeliczyłem dystans jaki mam do pokonania i zdecydowałem, że pójdę dalej, ale w sytuacji jakiegokolwiek niebezpieczeństwa ze strony pogody natychmiast zawrócę. Szlak jest dobrze oznaczony, poza tym cały czas wzdłuż ścieżki znajdował się ślad po kimś, kto tędy schodził od strony schroniska. Byłem też dobrze przygotowany do zimowej wędrówki, choć zdecydowanie bardzo ułatwiłby mi życie rakiety śnieżne. Szedłem na południe szlakiem koloru czarnego wpadając po kolana w ciężki śnieg. Przejście każdego kilometra sprawiało dla mnie wrażenie przebycia znacznie większego dystansu. Na przemian padał śnieg i świeciło słońce, ale temperatura utrzymywał się na tym samym poziomie. Było kilka stopni poniżej zera.

pilskor 4

Hala Malorka i nadciągająca śnieżyca

pilskor 6

Widok z Malorki w kierunku Babie Góry przykrytej "pierzyną"

Dotarłem Halę Malorkę skąd roztaczał się piękny widok zarówno na partie szczytowe Pilska, Halę Miziową, pasmo Romanki, Babią Górę, Beskid Makowski i dużą część Beskidu Żywieckiego. Tutaj też zaczęło dosyć mocno wiać, a wiązało się to z tym, że przewiewany śnieg całkowicie zasypał ślady, którymi szedłem. Śnieg miejscami był tak głęboki, że zapadałem się niemal po pas. W oddali widziałem już jednak budynek schroniska, a intuicja nie zawiodła mnie w poszukiwaniu ponownego wejścia na szlak, gdy przeszedłem przez już przez osłonięty teren. Udało mi się natrafić na ślady, wzdłuż których wcześniej maszerowałem i poszedłem dalej w górę, by dotrzeć do szlaku w kolorze zielonym, a prowadzącego już bezpośrednio na Halę Miziową.

Przeszedłem kilkaset metrów cały czas zapadając się w głębokim śniegu. Mały niepokój wywołał u mnie nagły, dosyć silny ból mięśnia uda, który był dokuczliwy do tego stopnia, że utrudniał unoszenie nogi do góry. Zapewne był to wynik tego, w jakim terenie i warunkach się poruszałem. Ale już nie myślałem o odwrocie, byłem zbyt blisko schroniska, by rezygnować z dalszej wędrówki. Wiedziałem, że tam nieco odpocznę. 

pilskor 7

Hala Jodłowcowa i kolejne załamanie pogody

Po przejściu lasu trafiłem jeszcze na Halę Jodłowcową, gdzie znów zniknęły ślady, a w zamian pojawił się jeszcze głębszy śnieg śnieg i kolejne załamanie pogody. Zaczęło mocno wiać i sypać, ale intuicyjnie szedłem przed siebie w kierunku miejsca, które uznałem za właściwe wejście na szlak. Jak się okazało intuicja nie zawiodła i trafiłem znów do lasu na ostatnią prostą do schroniska.

Gdy znalazłem się już na Hali Miziowej, konkretnie po jej zachodniej stronie, ukazał mi się widok stromego podejścia na kopułę szczytową, która była zdominowana przez narciarzy. Hala Miziowa w zimowej scenerii wygląda bajecznie. Wpływa na to ukształtowanie terenu i infrastruktura, którą stanowią budynki schroniska, stacji meteorologicznej IMGW czy też GOPRu. Generalnie to bardzo urocze miejsce. Świetnie widać stąd praktycznie cały masyw Babiej Góry. Doskonale widać Beskid Żywiecki czy Beskid Makowski.

Nie paliło mi się na szczyt, który finalnie postanowiłem sobie odpuścić. Przede wszystkim po prostu bolała mnie cały czas noga i wolałem nie pchać się na siłę na strome podejście, równie zasypane śniegiem jak cała wcześniejsza trasa. W dodatku do wierzchołka góry przycumowała wielka ołowiana chmura nie odstępująca go na krok. W schronisku zrobiłem sobie około 20 minut przerwy, podczas której zaplanowałem od nowa drogę zejściową. Zdecydowałem się, że ze względu na ból nogi pójdę najkrótszym możliwym wariantem. Takim z Hali Miziowej do Korbielowa (do punktu, z którego wystartowałem) okazał się być szlak w kolorze żółtym.

 
pilskor 8

Hala Miziowa

pilskor 9

Schronisko PTTK na Hali Miziowej

Po przerwie ruszyłem w dół. Już po przejściu pierwszych metrów zwróciłem uwagę, że szlak biegnie w pobliżu nartostrady ale jest kompletnie nieprzetarty. Oznaczenia na drzewach były rozmieszczone na tyle rzadko, że musiałem dobrze się przyglądać, żeby nie wydłużyć sobie zbytnio drogi powrotnej. Po zajęczych skokach przez głęboki śnieg udało mi się dotrzeć do odcinka szlaku, który dzięki temu, że biegł wzdłuż nartostrady, był dobrze ubity przez ratrak. Przeszedłem ten fragment bardzo szybko, po czym droga znów skręciła ostro w las i ponownie musiałem przecierać ścieżkę, która była totalnie zasypana. Miało to jednak swój niewątpliwy urok dający uczucie pełnej wolności. Tylko ja, las, nieprzetarta ścieżka, kompletna cisza i bliski kontakt z przyrodą. To właśnie to wszystko czego szukam w górach. W warunkach kopnego śniegu łatwiej też jest zejść z góry niż na nią wejść, więc moja wędrówka w dół przebiegała w szybkim tempie. W połowie drogi na dół spotkałem parę turystów, którzy przecierali sobie szlak idąc w górę. Pomyślałem wtedy, że przed nimi jeszcze spory kawał drogi do przejścia i że czeka ich zmiana warunków atmosferycznych związana ze stałym opadem śniegu. Dosłownie 30 minut później, gdy dotarłem już do Korbielowa, zaczął padać śnieg. Niebo było już całkowicie zachmurzone, a widoczność zdecydowanie się pogorszyła względem warunków widokowych jakie miałem ja będąc na Hali Miziowej.

 pilskor 10

Obrazek z drogi powrotnej i ostatnie panoramy przez totalnym załamaniem pogodowym

pilskor 1

Fragment szlaku wiodącego przez asfaltową drogą na wysokości Korbielowa

Uważam, że masyw Pilska jest jednym z najciekawszych rejonów beskidzkich, w których byłem. Można pokusić się o stwierdzenie, że Pilsko to taka nieco pomniejszona Babia Góra. Na pewno jest to góra równie niebezpieczna.

Wybrałem się w tą wędrówkę samotnie, co zważywszy na warunki do uprawiania turystyki górskiej w tym dniu było rozwiązaniem w pewnym sensie ryzykownym i na pograniczu rozsądku. Myślę, że zdecydowanie bezpieczniej na taką zimową eskapadę wybrać się co najmniej we dwie osoby. To był mój kolejny dzień w górach, który pokazał mi, że niekoniecznie trzeba jechać w Tatry, by zobaczyć czym jest nagła i ekspresowa zmiana warunków pogodowych. Od bezwietrznej, słonecznej aury do śnieżnej zamieci i znacznego spadku temperatury potrzebne są zaledwie 2-3 minuty. W takich sytuacjach przydaje się dobra orientacja w terenie i solidny zimowy ubiór, bez którego w góry w warunkach śniegowych ani rusz.

Bartek Andrzejewski

https://www.facebook.com/onthesummit2014/?fref=ts

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci