loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

W górach w końcu nastała prawdziwa zima. Mając w perspektywie jeden dzień wolnego od pracy w środku tygodnia, postanowiłem wykorzystać go na mały trekking w pobliskim względem mojego miejsca zamieszkania Beskidzie Śląskim. Jako, że przeszedłem już zdecydowaną większość grzbietów tego pasma, musiałem znaleźć sobie fragment, który będzie dla mnie przynajmniej w pewnym stopniu nieznany.

Tak oto znalazłem na mapie ciekawą pętlę, która wydała mi się idealna na realizację planu i udałem się do Bielska-Białej, a konkretnie do jego dzielnicy Kamienicy , w okolicy której startuje kolej gondolowa na Szyndzielnie. Oczywiście nawet przez chwilę nie towarzyszyła mi myśl, by z niej skorzystać. Nie da się jednak ukryć, że jest to jedna z większych atrakcji infrastrukturalnych regionu. Nie długo po wschodzie słońca ruszyłem w drogę szlakiem koloru czerwonego. Przejrzystość powietrza na tym poziomie nie była najlepsza. Było mgliście, mroźno i mimo prognoz słonecznej pogody, jakoś trudno było mi sobie wyobrazić, że takowa nastanie.

Pierwsze widoki w kierunku Beksidu MałegoPierwsze widoki w kierunku Beksidu Małego


Minąłem mały stok narciarski i dotarłem w okolicę schroniska na Dębowcu. Stąd miałem możliwość pójścia na Szyndzielnię szlakami w trzech kolorach, zielonym, czerwonym lub niebieskim. Spoglądając na mapę doszedłem do wniosku, że nie ma żadnej różnicy zarówno czasowej, jak i w kwestii odległości. Bez większego namysłu wybrałem sobie szlak zielony i rozpocząłem podchodzenie północnym zboczem o niewielkim nachyleniu. Po około 30 minutach wędrówki przez las zdominowany pokaźnymi bukami dotarłem do miejsca gdzie pojawiła się pierwsza panorama. Było to gdzieś w okolicy przełęczy Dylówki. Widoczność na tej wysokości na tyle się poprawiła, że mogłem zobaczyć fragment zachodniej części Beskidu Małego. Po krótkiej chwili moja ścieżka przecięła się ze szlakiem czerwonym, by za chwilę skierować się stromo pod górę. To była już wysokość, gdzie buczyna karpacka ustępowała miejsce iglakom. Przykryte śniegiem choinki, oszronione i oblepione nawianym śniegiem gałęzie drzew i ogólnie wszechobecny biały puch sprawiły, że w końcu poczułem prawdziwą zimę. Mimo blisko dziesięciostopniowego mrozu, odczucie zimna nie doskwierało mi jakoś szczególnie, zapewne głównie ze względu na całkowity brak wiatru. Czym byłem wyżej, tym bardziej przecierało się niebo, ale nie liczyłem na całkowite wypogodzenie. W szybkim tempie dotarłem do górnej stacji kolejki gondolowej, w sąsiedztwie której znajduje się metalowa platforma widokowa. Niestety o stosunkowo wczesnej porze obiekt był jeszcze zamknięty. Poza tym zachmurzenie i tak odbierało sens ewentualnego wejścia na nią.

Platforma widokowa w przy górnej stacji kolejki gondolowej na SzyndzielnięPlatforma widokowa w przy górnej stacji kolejki gondolowej na Szyndzielnię

Charakterystyczna sylwetka schroniska PTTK na SzyndzielniCharakterystyczna sylwetka schroniska PTTK na Szyndzielni


Czekało mnie jeszcze raptem kilkaset metrów łagodnego podejścia w kierunku słynnego schroniska PTTK na Szyndzielni. Dlaczego słynnego? Otóż jest to pierwsze murowane schronisko Beskidu Śląskiego wybudowane na wzór schronisk alpejskich. Zostało wybudowane już w 1897 roku z inicjatywy bielskiej sekcji niemieckiego Towarzystwa Beskidzkiego (Sektion Bielitz-Biala des Beskidenvereins). Stało się tak w wyniku pożaru innego schroniska o nazwie „Klementynówka”, które znajdowało się w pobliżu obecnego budynku. Co ciekawe, w pobliżu obiektu znajdowała się kiedyś nawet skocznia narciarska. Podczas II wojny światowej schronisko było zajęte przez Niemców. Z końcem wojny budynek został częściowo zniszczony przez Amię Czerwoną, a jego wyposażenie rozkradziono. Z czasem jednak schronisko doczekało się rozbudowy, co przypadło na lata 1954 – 1957. W latach osiemdziesiątych budynek częściowo spłonął. Na szczęście cała ta burzliwa historia nie spowodowała jego likwidacji. Dziś schronisko jest bardzo dobrze utrzymane, a poza dużą ilością miejsc noclegowych swoje lokum mają tu także ratownicy GOPR. Warto dodać, że w pobliżu schroniska znajduje się alpinarium.

Odcinek szlaku pomiędzy Szyndzielnią, a KlimczokiemOdcinek szlaku pomiędzy Szyndzielnią, a Klimczokiem

Widok ze szlaku w kierunku zachodnim, widać kolejne północne odnogi pasma KlimczokaWidok ze szlaku w kierunku zachodnim, widać kolejne północne odnogi pasma Klimczoka


Po krótkim odpoczynku ruszyłem dalej w kierunku południowym. Dosłownie minutę drogi za schroniskiem znajduje się właściwy wierzchołek Szyndzielni. Dalej szedłem już łagodnym grzbietem w kierunku kolejnego schroniska, tym razem tego na Klimczoku, a przynajmniej na Klimczoku z nazwy. Schronisko położone jest bowiem sporo poniżej wierzchołka, na wschodnim zboczu góry, a precyzyjniej na wschodniej jej odnodze. Budynek jest oddzielony od Klimczoka przełęczą Siodło. Tymczasem pogoda cały czasu ulegała poprawie, coraz częściej przedzierało się słońce i wydawało mi się, że jest nieco cieplej. W drodze do kolejnego schroniska miałem możliwość zejścia z obranej trasy, by dotrzeć jeszcze na wierzchołek Klimczoka. Zdecydowałem się jednak pójść wzdłuż szlaku czerwonego prosto do schroniska z ominięciem szczytu. Z Klimczoka przy dobrej przejrzystości powietrza roztacza się ciekawa panorama w kierunku południowo-wschodnim, tego dnia niebo było jednak zasnute chmurami. Do schroniska dotarłem bardzo szybko. Odległość od schroniska na Szyndzielni to mniej więcej 2,5 km i ze względu na łagodny teren, którym wiedzie szlak, pokonuje się ją bardzo szybko, bo w około 30 minut.

Przełęcz siodło i Klimczok, widok z okolicy schroniskaPrzełęcz siodło i Klimczok, widok z okolicy schroniska


Schronisko PTTK na Klimczoku to zdecydowanie jedno z bardziej popularnych beskidzkich schronisk. Choć nie jest tak okazałym budynkiem jak ten na Szyndzielni, to zdecydowanie ma ono swój wyjątkowy urok. Pierwsze wzmianki o schronisku sięgają jeszcze 1841 roku, kiedy to według niektórych źródeł na Klimczoku znajdowała się chata myśliwska. W roku 1872 zbudowano pierwsze drewniane schronisko, które kolejnej rozbudowy doczekało się w latach 1894 – 1895 z inicjatywy Beskidenverein z Bielska podobnie jak w przypadku budynku na Szyndzielni.  Niestety w późniejszych latach zdarzyło się kilka pożarów, które doprowadziły do tego, że w roku 1914 zbudowano całkiem nowy, kamienny budynek w formie, w jakiej stoi on po dzień dzisiejszy. Schronisko nie ucierpiało podczas II wojny światowej, ale podobnie jak w przypadku budynku na Szyndzielni po odejściu Niemców rozkradziono jego wyposażenie. Do roku 1961 schronisko zostało gruntowanie wyremontowane przez PTTK, które przejęło budynek w 1950 roku.

Schronisko PTTK na KlimczokuSchronisko PTTK na Klimczoku


Do schroniska wszedłem właściwie tylko po to, by zaspokoić swoją ciekawość i zobaczyć jak wygląda w środku. Nie rozsiadałem się, ruszyłem dalej szlakiem koloru niebieskiego, który po blisko godzinie wędrówki wpada na szlak czerwony prowadzący do centrum Bystrej, a dalej do samego Bielska-Białej. Początkowy odcinek szlaku niebieskiego, jest odsłonięty i roztacza się z niego widok w kierunku północnym i północno-wschodnim. Nie zwalniając tempa wszedłem ponownie do lasu, by za chwilę znów natrafić na odsłonięty teren. Tym razem po zachodniej stronie mogłem zobaczyć w całej okazałości jedno z północnych ramion pasma Klimczoka z Szyndzielnią w roli głównej. Widać było w oddali zarówno schronisko jak i górną stację kolejki gondolowej. Zrobiłem kilka zdjęć i ruszyłem dalej w dół. Szybko dotarłem do czerwonego szlaku, wzdłuż którego udałem się już prosto do Bystrej. Po drugiej stronie miejscowości widniała Równia, przez którą dalej prowadził szlak czerwony w kierunku Bielska-Białej, konkretnie do Mikuszowic Śląskich.

Widok ze szlaku na całą zachodnią część Beskidu MałegoWidok ze szlaku na całą zachodnią część Beskidu Małego

Szyndzielnia (1026 m n.p.m.)Szyndzielnia (1026 m n.p.m.)

To się nazywa dokładność przyrody :)To się nazywa dokładność przyrody :)


Gdy dotarłem do Bystrej, przeszedłem na rzeczką Białką i rozpocząłem ostatnie podejście tego dnia. Wcześniej, gdy spoglądałem z góry zbocze wydawało mi się dosyć strome. Teraz szedłem jednak łagodną ścieżką do samej Równi. Z tego miejsca czekała mnie już ostatnia prosta w dół. Łagodne leśne tereny zespołu przyrodniczo-krajobrazowego o nazwie „Cygański Las” w pewnym momencie przekształcają się w typowy park z alejkami, ławeczkami i oświetleniem. Przeszedłem ten odcinek bardzo szybko, a później już wzdłuż asfaltowej drogi i zabudowań wróciłem do miejsca, w którym pozostawiłem samochód.

Park w okolicy Mikuszowic ŚląskichPark w okolicy Mikuszowic Śląskich


Trasa z jaką się zmierzyłem wyniosła 20 kilometrów, które równym tempem przemierzyłem w 4h i 30m. Nie jest to zdecydowanie trasa wymagająca nawet w obliczu zimowych warunków. Muszę przyznać szczerze, iż była to dla mnie przyjemna wędrówka bogata w dużą ilość miejsc, z których rozciągają się ciekawe panoramy. Zdecydowanie najbardziej atrakcyjna turystycznie jest pierwsza połówka tej trasy (dwa schroniska, kolej gondolowa, platforma widokowa). Warto się tu wybrać o każdej porze roku. Pasmo Klimczoka pomimo bliskiego położenia względem miejskiego zgiełku jest regionem górskim, w którym znajdziemy nie tylko schroniska i wyciągi, ale także ciszę, spokój i bliski kontakt z naturą. Myślę, że powrócę w ten region jeszcze jeden raz.


Bartek Andrzejewski
https://www.facebook.com/onthesummit2014

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci