W sobotę 16 maja, podczas lotu wingsuit zginęli Dean Potter  i Graham Hunt. Wypadek miał miejsce w Parku Narodowym Yosemite. Dean Potter i Graham Hunt skoczyli z Taft Point, punktu widokowego, z którego widać całe piękno doliny. Gdy o 21:00 nie dawali znaku życia, zawiadomiono władze parku. W niedzielę rano szukała ich ponad setka osób. W końcu, wypatrzono dwa ciała z helikoptera. Spadochrony nie zostały otwarte.

Dean Potter, fot: Deanspotter.com.

Dean Potter, fot: Deanspotter.com

Dean Potter to jeden z najwybitniejszych amerykańskich wspinaczy. Ma na swoim koncie wyjątkowe przejścia w Yosemite i Patagonii. Tacy jak on rodzą się raz na kilkadziesiąt lat. Uczą się fachu, stają się najlepsi, a potem wyznaczają nowe ramy. Dean Potter przez całe życie chciał latać. Zaczął jako wspinacz, a potem robił wszystko, by upadek zamienić w lot. W tym celu wymyślił nawet nowe dyscypliny sportu. Zginął w sobotę. Miał 43 lata.

Przez całe życie sobie utrudniał. Pokonał trudną ścianę? Kolejny raz zrobił to szybciej. Szybciej się nie da? To na żywca, czyli bez zabezpieczenia. Bez zabezpieczenia, ale za nisko? No to wyżej, ale ze spadochronem na plecach, tak na wszelki wypadek. Setki metrów nad ziemią wieszał taśmę i chodził po niej, często bez asekuracji. Szukał kolejnych rzeczy, których nikt wcześniej nie próbował.

Jedną z jego pasji były skoki spadochronowe ze skalnych urwisk i loty w specjalnym kombinezonie wingsuit. Czasem zabierał ze sobą nawet swojego ukochanego psa, Whispera.

{youtube}AGWiZLy0YuI{/youtube}

Więcej informacji na off.sport.pl