Kto wierzy w podania i legendy widzi przed sobą faktycznie ostatniego wspinacza, ponieważ gdy skamieniały człowiek dotrze na św. Krzyż, nadejdzie koniec świata. Zacznijmy od początku.

Pielgrzym Świętokrzyski, fot. www.polskaniezwykla.plPielgrzym Świętokrzyski, fot. www.polskaniezwykla.pl

Nikt do końca nie wie kogo przedstawia figura. Nie został zapisany w kartach historii autor, ani czasy jej powstania. Dlatego też zaczęto snuć wokół niej legendy. Najpopularniejsza głosi, że dawno temu żył na świecie sławny rycerz, który wygrywał wiele krwawych wojen. W końcu zakończył służbę i poświęcił się modlitwie. Poprzysiągł odwiedzić wszystkie święte miejsca, w tym świętokrzyski klasztor na Świętym Krzyżu, gdzie znajdują się relikwie z Drzewa Krzyża, na którym zmarł Chrystus. Po przybyciu do Nowej Słupi przechwalał się miejscowym, że odwiedziwszy wszystkie święte miejsca świata jest najpobożniejszym człowiekiem na ziemi, a podczas jego śmierci bramy raju otworzą się szeroko. Jako ostatnie kultowe miejsce nasz bohater wybrał św. Krzyż. Postanowił wspiąć się tam na kolanach aby symboliczna wędrówka była bardziej sakralna i podkreślała jego poświęcenie. Przechodzący obok niego mieszkańcy z podziwem obserwowali pobożny czyn pielgrzyma. W pewnym momencie z klasztoru zabiły głośno dzwony. Nie była na to specjalna pora, więc wszyscy byli zdziwieni. Wszyscy prócz pielgrzyma. Dumnie ogłosił, że dzwony obwieszczają światu jego świętość. Po wyniosłej deklaracji, nagle zamarł i zamienił się w kamień.

Arogancki wędrowiec został ukarany za swoją pychę, ale nie stoi w miejscu. Co roku przesuwa się o jedno ziarnko piasku do celu ostatniej wędrówki. Gdy dotrze na szczyt, zostanie rozgrzeszony i nastąpi koniec świata. Można być jednak spokojnym, gdyż według informacji zawartych w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach, posąg przeszedł w ciągu 800 lat jedynie 80 cm, więc do końca świata zostało nieco ponad 2 km.

Stara fotografia św. Emeryka ze zbiorów Muzeum NarodowegoStara fotografia św. Emeryka ze zbiorów Muzeum Narodowego

Na początku zostało wspomniane, że nieznane jest pochodzenie i wiek rzeźby, jednak oczywiście podejmowano próby ich ustalenia. Historyk ks. Józef Gacki przypuszcza, że był to właśnie XIII w., tuż przed rzezią tatarską. Niektórzy twierdzą, że posąg ten przedstawia św. Emeryka, który sprowadził relikwie Drzewa Krzyża Świętego do klasztoru. Ta nazwa również jest używana współcześnie.

Ciężko spotkać w dzisiejszych czasach osoby wierzące w autentyczność podań. Patrząc jednak na skamieniałe oblicze Emeryka nie sposób oderwać oczu od jego klęczącej sylwetki, obserwując bacznie i wyczekując aż poruszy się o ziarnko pisaku. Góry Świętokrzyskie zwalniają od twardego stąpania po ziemi, a ich magia i niezwykłość dają przyzwolenie na wiarę w legendy.

Izabela Janaszek

Źródła:
Strona Muzeum Narodowego w Kielcach, www.mnki.pl