Tak czasem wygląda dzień pracy ratownika w Tatrach. Tym razem nie obyło się bez najgorszego…
Ratownicy z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, niestety czasem muszą uczestniczyć w tych najtrudniejszych dla człowieka, którego powołaniem jest ratowanie ludzkiego życia, akcjach.

Tego dnia toprowcy w akcje ruszali niemal non stop. Przed południem sprowadzono i zwieziono kontuzjowanych turystów z Doliny Pięciu Stawów. Z Małołączniaka natomiast śmigłowcem przetransportowano turystę z kontuzją stawu skokowego.

Do najnieszczęśliwszego wypadku doszło po południu. Około godz. 15.00 do centrali TOPR dotarła informacja o upadku turysty w zejściu z Orlej Baszty. - Na miejsce poleciał śmigłowiec. Niestety mężczyzny nie udało się uratować – relacjonują ratownicy tatrzańscy.

Na tym ich służba się nie skończyła. Trzeba było śpieszyć na pomoc innym turystom. W trakcie działań pod Orlą Basztą kolejne zgłoszenie, z Czarnego Stawu pod Rysami. Pomocy potrzebował turysta, który w wyniku upadku poważnie ranił nogę. Został on śmigłowcem przetransportowany do szpitala.

Szybko nadeszło kolejne wezwanie.  Pod Zawratem pomocy potrzebuje dwoje turystów którzy utknęli w trudnym terenie, potrzebują pomocy w zejściu. Na miejsce ruszył ratownik dyżurujący na Hali Gąsienicowej. Asekurując sprowadził ich bezpiecznie do schroniska.

Wieczorem zwieziono z Morskiego Oka i Hali Gąsienicowej kolejne kontuzje.