Prognoza pogody nie daje szans na atak co najmniej do 11 marca. Średnia siła wiatru na 8000 m to 100 km/h. Nastały długie dni bazowe i próbujemy urozmaicić sobie oczekiwanie na poprawę pogody. Standardowo dni mijają nam na czytaniu książek, grze w szachy i nie kończących się dyskusjach na tematy różne.


broad-peak-relacja-m-2

Kolacja fot.A.Bielecki

Biblioteczkę mamy całkiem urozmaiconą: od przewodnika po Pakistanie Lonely Planet, przez kilka górskich pozycji , wywiadów, powieści, po takie perełki jak „Trzej Muszkieterowie” i niezwykle wciągający, norweski kryminał o lepieniu bałwana „Pierwszy Śnieg”. Niedługo zaczniemy grać w grę pt. „jakie zdjęcie jest na X stronie ostatniego numeru GÓR”. Nasz kucharz Mossin oraz jego pomocnik Momad stają na wysokości zadania i serwują nam co raz bardziej urozmaicone potrawy na śniadania, lunch i kolację. Dziś np. otrzymaliśmy jajecznicę z zieloną papryką i baraniną, potrawę, którą próżno szukać w najlepszych restauracjach z gwiazdkami Michellin. Dodatkowo kucharz okazał się zdolnym masażystą z czego korzystamy przy każdej nadarzającej się okazji.

broad-peak-relacja-m-3

 Mossin (kucharz) i Muhammad (pomocnik) w kuchni fot.A.Bielecki

Odskocznią od codziennych czynności jest spacer do „kafejki internetowej” , czyli małego namiociku rozbitego ok. 10-15 min. od bazy (tylko tam dociera sygnał satelity) skąd odbieramy maile od najbliższych oraz prognozę pogody – temat główny ostatnich dyskusji. Dzięki mailom dowiadujemy się co dzieje się na świecie, co oczywiście jest kolejnym powodem do zaciętych dyskusji. Abdykacja papieża również u nas była ważnym tematem rozmów. Spacer lidera do kafejki internetowej związany jest dodatkowo z tajemniczymi zniknięciami z magazynu. Krążą plotki, że tajemniczy lisek, którego nikt nigdy nie widział, wyjada z magazynu słodycze, a szczególnie upodobał sobie krówki, białe michałki i czekoladę z advocatem. Do tej pory nie udało nam się go złapać. Zaskakujące jest jedynie to, że papierki po michałkach zostawia w koszu na śmieci… ;-)

broad-peak-relacja-m-4

Na kopcu Gilkeya fot.Kowalski

Po kilku „fascynujących” dniach w bazie postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę do bazy pod K2 oraz na słynny memoriał ofiar tej góry - kopiec Gilkeya. W lato to zaledwie godzinny spacer po morenie. Teraz kiedy morena pokryła się śniegiem i szczeliny stały się niewidoczne nasz spacer zamienił się w przejście po polu minowym. Razem z Karimem i Arturem po około 1,5h dotarliśmy do miejsca bazy K2 i natrafiliśmy tam na spory skład drewna po rosyjskiej wyprawie zimowej. Potem musieliśmy przekroczyć mały lodowczyk i bardzo chaotyczną morenę gdzie co chwila wpadaliśmy jedną nogą do małych, ukrytych szczelin. Kopiec umieszczony jest wysoko na skałach przylepionych do wielkiej ściany szczytu Angelusa. Pierwszą tabliczką, która rzuca się w oczy jest ta poświęcona Gerfridowi, Cedrikowi i Nissarowi, którzy zginęli zeszłej zimy na Gashebrumie I. Na samym szczycie znajduje się czorten i kilkadziesiąt tablic, talerzy i innych memorabiliów upamiętniających ofiary K2, Broad Peaka i innych szczytów doliny Baltoro. 

broad-peak-relacja-m-1

Prognozy :)

Odnaleźliśmy również tablice Wojtka Wróża, Tadka Piotrowskiego i Haliny Kruger Syrokomskiej. Tylko tablicy „Mrówki” (Dobrosławy Miodowicz-Wolf) nie udało się odnaleźć gdyż ta znajduje się w okolicach bazy wysuniętej. Powrót do bazy okazał się jeszcze bardziej stresujący. Chcąc skrócić drogę ruszyliśmy mała moreną boczną, która po kilkuset metrach okazała się plątaniną niewidocznych szczelin. Jedna, zasypana kamieniami nagle otworzyła się pode mną i wpadłem do niej po pachy, na szczęście bez problemu się z niej wydostałem. Każdy z nas zaliczył mniejszą lub większą „wpadkę” i po godzinie błądzenia znów znaleźliśmy się przy rosyjskim składzie drewna. Spóźniliśmy się na lunch, ale przynajmniej jest co opisywać ;). Dziś dzień kąpielowy, najwyższy czas żeby przypomnieć sobie jak się czuliśmy miesiąc temu. Kierownik idzie ściągnąć prognozę pogody. W magazynie słychać skradającego się liska… . Pozdrawiamy. Uczestnicy