Dzieje się !

Pierwszy dzień prób mamy już za sobą. Trudno określić czy był on dobry, średni, czy kiepski. Udało się nam rozwiązać poszczególne sekwencje do 5 wyciągu włącznie. Ale po kolei.
Dzień rozpoczęliśmy o 6 rano. Szybkie śniadanie i wyjście w górę. Po 1,5h dochodzimy do miejsca, w którym odbijamy z turystycznej ścieżki pod start drogi. Z informacji przekazanej przez chłopaków (Piotrka B. i Mechaniora ) to właśnie tutaj powinniśmy się zaszpeić.

Szybkim porozumieniem stwierdzamy, że to bez sensu i pniemy się z plecakami po trawach do pierwszego stanowiska. Chłopaki mieli rację. Trawy połogie, nie ma jak stanąć, a tym bardziej się zaszpeić :) Jako pierwszy rusza Jaca. Pierwsza długość to rozgrzewkowe 6c z 15m rounout'em do kolejnego stanu. Po dotarciu do niego ściąga linę, a ja z kolei zakładam plecak wypchany gratami ważącymi chyba z 15kg. Próbuję wspiąć się klasycznie. Przy 3 wpince targam już z ekspresa, przy następnej to samo. Ja pierdolę! Ależ to ciężkie - czuję się jak bym dopiero uczył się wspinać. Ledwie przepałowałem z tym plecakiem - usłyszał Jaca. Kolejne wyciągi trzeba na małpach - dodaję. Cieszę się, że następną długość 7c+ będę robił na lekko. Spadam w cruxie z urwanym chwytem. Dociągam się do ekspresa, rozczajam wyjście i dochodzę czujnym terenem do końca.

GOPR0020

Teraz zaczyna się akcja. Wyciąg za 8b przeceniony na 8a+ przypada Jacy. Asekurując go widać, że jest trudno. Przy drugiej wpince urywa chwyt wielkości cegły i ląduje pod stanowiskiem. Walka na całego od ekspresa do ekspresa. Odległości między nimi są na tyle duże, że trzeba wspinać się całymi sekwencjami. Czas pracy wydłuża się maksymalnie. Kompletny brak magnezji na całej drodze powoduje, że odszukanie odpowiedniego układu chwytów staje się bardzo skomplikowane. Jaca utknął na okapie. Zmiana na prowadzeniu. Dochodzę jak najszybciej do newralgicznego miejsca i staram się coś wymyślić. Odnajduję ścisk, który okazuję się niezwykle pomocny. Zjeżdżamy do Jacy i z powrotem się zmieniamy.

Kolejny wyciąg to 7b+ znów atakuje Jaca. Raczej bez historii, bierze bloka w jednym miejscu - nie widzi chwytów. Ja małpując 2 wyciągi pod rząd, jestem maksymalnie wyczerpany, a przede mną 8b+. Już na wejściu znajdują się najtrudniejsze przechwyty. Próbuję ten kawałek skały prawie przez godzinę. Widać, że nastąpił tu obryw, gdyż trzeba ominąć jedną wpinkę z prawej strony. W końcu udaje mi się utrzymać kluczowy podchwy. Ryk radości ! Teraz powinno być łatwiej, ale tak się nie dzieje. W dalszym ciągu jest hardcore. W drugim cruxie forsującym masywny okap odnajduję się bardzo szybko. Po nim nagle czuję olbrzymie zmęczenie, łapią mnie skurcze w przedramionach i prawym bicepsie. Zrzuca mnie z ostatnich ruchów, fundując sobie masywny lot. Dociągam się po poręczówce do górnego stanowiska.

6R5A0060

Tego dnia już nie podziałamy. Jest późno, w dodatku pogoda zaczyna się mocno pogarszać. Decydujemy się na odwrót. Robimy szybkie zjazdy i wracamy na parking.

Obecnie jesteśmy już dużo mądrzejsi. Wiemy, że poznane wyciągi trzeba jeszcze utrwalić i przede wszystkim dostać się do niepoznanych partii. Te z kolei zapatentować, by po kolejnym reście spróbować przejść wszystko w całości. Poprawić musimy system podchodzenia na małpach, bo przy obecnym, mniej energii traci się na klasycznym wspinaniu niż na przyrządach. :)

3 majcie kciuki :)

Dziękujemy firmie 8a.pl za wsparcie sprzętowe dla naszego projektu!

logo-8a

Łukasz Dudek

Tutaj znajdziecie pełną galerię  zdjęć z dotychczasowej działalności.