Zostawiliśmy ostatnią wioskę za plecami, a także Elę i Wojtka i we czworo idziemy w kierunku Island Peaku.

Jest cholernie daleko do przejścia i odległość przeliczamy na "jaworzynki". Wychodzi ,że musimy wydymać 7 jaworzynek. Ja po nieprzespanej nocy jestem dentka. Snuje się dość smetnie, a do tego paskudna pogoda i brak widoczności dobija mnie zupełnie.

Zostawiliśmy ostatnią wioskę za plecami, a także Elę i Wojtka i we czworo idziemy w kierunku Island Peaku.

     

Jest cholernie daleko do przejścia i odległość przeliczamy na " jaworzynki". Wychodzi ,że musimy wydymać 7 jaworzynek. Ja po nieprzespanej nocy jestem dentka. Snuje się dość smetnie, a do tego paskudna pogoda i brak widoczności dobija mnie zupełnie.W końcu BC (Base Camp) Island Peak i coś ciepłego na ruszt, ale za bogato nie jest

         

Widząc go (paw himalajski - z dedykacją dla Łukasza) slinka cieknie

Krótki odpoczynek i po poprawie pogody wychodze na morenę i robię sobie serie zdjec na tle 6 tys. W dole jezioro Imja Tsho 5010 m npm

       

Po kolacji mój pierwszy nocleg w namiocie i pierwszy raz tak wysoko 5100 m npm. Noc niestety bezsenna. Ale nie tylko ja źle spię. Rankiem Władek i Andrzej sa tak zmęczeni , że rezygnują z wejścia na Island Peak. W towarzystwie szerpy Pasanga ruszają w kierunku Kala Patthar i dalej na trekking. Chętnie poszedłbym z nimi. Ale cóż po sniadaniu ruszamy z Maciejem w kierunku obozu I na wysokość 5600 m. Dochodzimy tam popołudniem. Widoki są interesujące

    

Trzeba znaleźć miejsce i rozbić namiot

       

Ciepła kolacja i "spać". Wysokość daje w dupe. Znów nie śpię. Jestem strasznie zmęczony. To już 3 noc bez snu. Leże w namiocie i chcę by jak najszybciej bylo rano. Nie chce mi się iśc na szczyt. To ponad moje siły. Marzy mi się golonka z kapustą u Władka w Kolorowej w Zakopanem. Wreszcie ranek. Wita nas piękną pogodą i widokiem na okoliczne 6 tys. Trzeba opuścić \naturalne środowisko himalaisty czyli śpiworek

        

Zaczynamy iść w kierunku szczytu. Początkowo skalnym kominkiem. Włos się jeży, na niektórych odcinkach. Wąskie półeczki, sporo trawersów, a ubezpieczeń zero. Ciągle spoglądam na Ama Dablam widoczną od strony ściany wschodniej

       
     

 Powoli zaczyna wyłaniać się szczyt Island Peaku

Widzę nasz obóz z góry i kalkuluje ile już zyskaliśmy wysokości. Jestem potwornie zmęczony. Już wiem , że najwięcej waży to co nic nie waży. Mam ochotę wyrzucić plecak wraz z zawartością.

A wokół tak pięknie. Plastry lodowca, zasypana poręczówka z Lhotse w tle. Trzeba założyć raki.

Przed nami najtrudniejszy odcinek - rynna lodowo-śnieżna o długości około 160 m.

    

Widząc tę rynnę upadłem na duchu i ciele. Nie idę. Dostaje dwa batony i nowy duch wstępuje we mnie. Mozolnie krok za krokiem pokonuje ją. Niestety foto nie da sie zrobić bo w jednej rece czekan a w drugiej Jumper( małpa). W przerwie podejścia spoglądam na ShartseII ( Peak 3 7591 m npm i poludniową Lhotse.Poludniowa jest tak potężna , że nie mieści się na jednym ujęciu.

       

Wreszcie kończy się rynna i robie fotki spod szczytu

   

Nuptse

Daduu szerpa którego lina służyła mi za poręczówkę. Niestety tydzień później zginął w lawinie która zeszła z Ama Dablam.

 

Po wyjściu na "grań" czuje się zwycięzcą. Już wiem ,że nic mnie nie pozbawi zdobycia szczytu. Po miłej pogawędce z Daduu, ruszamy dalej. Zaczyna się podejście podszczytowe.

 

       


W niektórych miejscach jest stromo, a wysokość daje w kość. A więc rytm: małpa, czekan, prawa noga, lewa noga, cztery oddechy, małpa...
i tak aż do szczytu. Pogoda jest wspaniała, robię na szczycie masę zdjęć. Tu wklejam parę ze wzgledu na wytrzymałość Image Shacka i moich nerwów.

          
         



Wygrzewanko w słońcu, łyczek herbaty i w dół. Strome odcinki- tak męczące w góre są super w dół. Zaczynamy zjazdy.




Widoki wokół są cudne. Ogromny żal, że juz po wszystkim..

      


Schodzimy do BC. Droga strasznie długa i wyczerpująca. Po obniżeniu się o 1100m spię jak zabity. Ranek wstaje śliczny choć bardzo zimny.

       


Około godz 11 zostawiamy BC i ruszamy w drogę. Czekają nas 2 dni wędrówki.W drodze podziwiamy widoki, oddalając się od Nuptse, Lhotse i Island Peaku, a zbliżając do Ama DablamOkoło godz 11 zostawiamy BC i ruszamy w drogę. Czekają nas 2 dni wędrówki.W drodze podziwiamy widoki, oddalając się od Nuptse, Lhotse i Island Peaku, a zbliżając do Ama Dablam.

         
         
         



I to by było na tyle. Zdobycie Island Peaku bylo 5.11.2006 roku.
Kolejnym naszym celem byla BC Ama Dablam. Jeśli Was jeszcze nie zanudziłem to chodźcie tam z nami.

Tekst i zdjęcia: Don