Bouldering jest stosunkowo młodą dyscypliną, szybko jednak zyskał wiernych zwolenników na całym świecie. Początkowo traktowany był jedynie jako forma treningu przed pokonaniem trudnej drogi w skałach. Obecnie uznawany jest za zupełnie odrębną dziedzinę wspinania.

Okazało się, że jest to również doskonała platforma dla współzawodnictwa, o czym świadczą często organizowane puchary i mistrzostwa bulderowe. Wielu współczesnych łojantów nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak wyglądały początki tego sportu. Dlatego proponuję krótką wycieczkę w czasie.

Za protoplastę bulderingu uważa się Johna Gilla, który urodził się w 1937 roku w Stanach Zjednoczonych. Dzięki niemu pod koniec lat 50-tych zaczęto wprowadzać do treningu wspinaczkowego elementy dynamicznych ruchów oraz magnezji gimnastycznej. Podjęto też próbę wyceny trudności poszczególnych boulderów. Pomysły z pozoru proste, lecz niewątpliwie przyczyniły się do podniesienia poziomu wspinaczkowego na świecie.

gill

John Gill fot.arch. John Gill

W 1961 roku Gill przeszedł bez asekuracji „The Timble” w Black Hills o wycenie 7b. Nikt wcześniej nie dokonał tak heroicznego wyczynu. Sukces ten sprawił, że praktycznie porzucił wspinanie z liną na rzecz pokonywania mniejszych wysokości bez asekuracji. Jak czas pokazał, szło mu to całkiem nieźle.

John Gill swoją wspinaczkową karierę rozpoczął w wieku 25 lat. Wcześniej jednak uprawiał gimnastykę sportową, co miało ogromny wpływ na jego podejście do skał. Dla niego liczył się warsztat nad ciałem, jego gibkością i dynamiką. Skupiał się na ruchu oraz jego precyzji. Nie patrzył z punktu widzenia alpinisty, który chciał pokonać górę. Wspinanie nie było dla niego jedynie przedłużeniem trekkingu. Interesował go raczej aspekt akrobatyczny i praca nad własnymi mięśniami. Bouldering był dla Gilla pewnego rodzaju sztuką. W przeciwieństwie do wspinania z liną daje poczucie prawdziwej wolności. Człowiek nawiązuje niemalże intymny kontakt ze skałą. Staje twarzą w twarz z trudnościami i niebezpieczeństwem. Siłą woli sięga granic swojej wytrzymałości fizycznej.

aaaa

John Sherman fot. selleckwaterfallsandwich.tumblr.com

John Gill jako prawdziwy pionier bulderingu, miał szansę na odkrywanie wielu nowych problemów. Właśnie to sprawiało mu największą przyjemność. Tworzenie czegoś nowego, a potem praca nad rozwikłaniem zagadki bulderowej dawały niesamowitą radość i poczucie spełnienia. Motywacja wzrastała wówczas do maksimum. Gill mawiał, że to prawie jak udowodnienie jakiejś teorii matematycznej. Jeśli kończy się sukcesem, satysfakcja jest ogromna.

Bouldering jest świetną formą współzawodnictwa. Kiedyś ta rywalizacja wyglądała nieco inaczej. Za czasów Gilla odbywały się można powiedzieć, wręcz rycerskie, honorowe potyczki, kiedy to dwóch przeciwników (zazwyczaj dobrych przyjaciół), staje do bulderowego pojedynku w skałach. Takie starcie miało prawdziwy klimat. Obecnie idea rywalizacji przybrała głównie charakter sportowy. Sam Gill raczej nie jest zwolennikiem tego typu walki.

bachar

John Bachar fot. arch. John Bachar

Na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat buldering przeszedł znaczną metamorfozę. Stąd też porzucono wymyśloną przez Gilla skalę „B”. Bazowała ona na prostych rozwiązaniach, które w dobie mody na pościg za tzw. "tłustą cyfrą”, przestały się sprawdzać.

• B1 oznaczało drogę o maksymalnie trudnej sekwencji ruchów, które jednak były możliwe do wykonania w skałach.
• B2 to ruchy, które są prawie niewykonalne podczas wspinaczki skalnej, ale możliwe do realizacji w postaci boulderu.
• B3 natomiast było oznaczeniem ekstremalnie trudnej drogi, która została pokonana tylko jeden raz i nie doczekała się żadnego powtórzenia

Popularyzacja bulderingu oraz szybki wzrost poziomu tej aktywności spowodowały naturalną eliminację takiego systemu oceniania trudności dróg. W latach 80’ i 90’ następcą Gilla i niekwestionowanym liderem w dziedzinie bulderingu stał się John Sherman. Autor skali V, zwaną też Skalą Verma. Nazwa ta wzięła się od szkolnego przezwiska wspinacza. Do dziś jest chyba jedną z najpopularniejszych i najchętniej stosowanych w środowisku wspinaczkowym. Sherman eksplorował głównie rejon Hueco Tanks w Teksasie. Wytyczył tam ponad 400 nowych dróg. Pan Verm to również świetny pisarz i fotograf, a jego wkład w popularyzację bulderingu na świecie jest nieoceniony.

W związku ze zmianami jakie zachodziły, na przestrzeni wielu lat wycena dróg wspinaczkowych uległa znacznej ewolucji. Początkowo skala miała nosić nazwę „H”, a przez to nawiązywać do rejonu Hueco Tanks, czyli jednego z największych zagłębi boulderów na świecie. Okazało się jednak, że takie oznaczenie funkcjonuje już w nomenklaturze wspinaczkowej. W związku z tym, aby uniknąć wieloznaczności i niedomówień, zdecydowano się na literkę „V”, która z kolei wiązała się z osobą Shermana. Początkowo zmiana ta miała stanowić jedynie poszerzenie skali Johna Gilla, która stała się nieaktualna ze względu na widoczny postęp w światowej wspinaczce. Jak słusznie zauważono, uwzględniała ona jedynie bouldery o dużym stopniu trudności, przez co znajdowała się poza zasięgiem osób początkujących. Kiedy John Sherman opracowywał przewodnik po Hueco Tanks, postanowił zmienić koncepcję wyceny dróg, tak aby stała się bardziej uniwersalna. Od tej pory stara się stopniować drogi od najłatwiejszych, po ekstremalnie trudne przystawki. W efekcie skala V1 poszerzyła się do miana V6, w 1991 roku została poszerzona do V10, natomiast obecnie najtrudniejsze problemy mają wycenę V15. Skala ta przyjęła się nie tylko w Teksasie, ale również w Australii, Nowej Zelandii, Afryce, ma też wielu zwolenników w Europie.

skale-m

Wspominając o korzeniach bulderingu należy również spojrzeć w stronę Francji. W 1904 roku urodził się tam znany alpinista Pierre Allain. W latach 20’ i 30’ odwiedzał regularnie Fontainebleau i wraz ze znajomymi pokonywał tamtejsze bouldery. Tego rodzaju wspinaczkę traktował jako bardzo wartościowy trening przed swoimi alpejskimi podbojami. Do dziś wiele osób kojarzy jego pierwsze przejścia w Bleau.

Ponadto Allain opracował pierwsze buty wspinaczkowe na miękkiej podeszwie. Używał ich zarówno podczas bulderowania w piaskowcu, jak i na granitowych ścianach Alp. Stały się one wzorem dla przyszłych pokoleń i rzeczywiście ich wygląd przypominał nowoczesne obuwie wspinaczkowe. W 1950 roku Pierre Allain otworzył w Paryżu sklep górski, gdzie wśród wielu innowacyjnych gadżetów znalazł się również aluminiowy karabinek. Wynalazek ten z pewnością przyczynił się do ułatwienia życia wspinaczom, którzy do tej pory zmuszeni byli dźwigać sprzęt wykonany z ciężkiej stali.

{youtube}ZLmr-fTc5ko{/youtube}

Fontainebleau to największy i najchętniej odwiedzany rejon wspinaczkowy w Europie. Przez niektórych nazywany jest oceanem bulderingu. Corocznie odwiedza go tysiące wspinaczy z całego świata. Skala oceny trudności dróg z Fontainebleau jest jedną z najbardziej popularnych w naszej części globu. W zależności od potrzeb jest stosowana zamiennie ze skalą Verma oraz skalą z Frankenjury. Tu jednak pojawia się pewien problem. Otóż w skali bulderowej stosuje się te same oznaczenia co w francuskiej skali wspinaczkowej. Nagle okazuje się, że droga o wycenie 7c+ w skali francuskiej jest równoznaczna wycenie 7b+ w wycenie z Fontainebleau. Tu czasem pojawiają się kontrowersje i wątpliwości. Dlatego za każdym razem skrzętnie trzeba odnotować w swoim kajeciku, którą skalę mieliśmy na myśli. Sytuacja przedstawia się podobnie w przypadku skali z Frankenjury.

{youtube}8FdMLil9lNU{/youtube}

Historia bulderingu nie jest zbyt długa, lecz za to bardzo burzliwa. Zmiany zachodzą niesamowicie szybko, co najlepiej może zaobserwować sam John Gill, pionier wspinaczki po głazach, który pomimo dojrzałego wieku do dziś trzyma świetną formę. W jednym z wywiadów zapytany czego mógłby nauczyć młode pokolenie wspinaczy, odpowiedział: „Niewiele. Być może tylko tego, by potrafili bawić się wspinaniem”. Wspomina również, że wspinaczka powinna wypływać z wnętrza człowieka, gdyż właśnie dzięki temu jest tak wyjątkowa.

Izabela Musiał