Tatry

Szukając pomysłu na wspinanie w Tatrach podczas krótszego jesiennego dnia warto rozpatrzyć możliwość zrobienia Filara Kellego V na południowo-zachodniej ścianie Jaworowego Szczytu. Jest to droga zaopatrzona w całości w stanowiska zjazdowe oraz średnio 3-4 ringi na każdym z 5 wyciagów. Oferuje również dogodne podejście ze schroniska oraz niewygórowane trudności.

Zapraszamy na spotkanie z Alicją Paszczak, kobietą, która najszybciej przeszła Wielką Koronę Tatr. W 2016 dobitnie pokonała czas należący do poprzedniego rekordzisty... o ponad 11 godzin.

Może najtrudniejsza droga hakowa w okolicy Morskiego Oka. Dużo partii kruchej skały, wymaga świetnych umiejętności i odwagi. Większość odnotowanych powtórzeń odbyło się z poręczowaniem i nie do końca drogi. W lecie odstrasza kruszyzną i wilgocią, a w zimie było więcej nieudanych prób niż przejść. Mimo skromnej wyceny autorów nie jest to droga do nauki hakówki.

W kolejnych latach, było mi dane wielokrotnie wracać Doliną Białej Wody, zazwyczaj po przejściach graniowych schodziliśmy na naszą stronę do cywilizacji. Jednak droga w dół, od Polany pod Wysoką do Łysej Polany ciągle pozostawała „gehenną” wyrytą w podświadomości.

Widok z Podhala na Polski Grzebień - przełęcz w lewej części zdjęcia. W prawą stronę – granią na Gerlach - biegnie słynna „Martinka”. W prawej części w bieli Batyżowiecki i Kaczy, w czerni Młynarz i grań w lewo schodząca do Młynarczyka. Fot. Jacek MrugaczWidok z Podhala na Polski Grzebień - przełęcz w lewej części zdjęcia. W prawą stronę – granią na Gerlach - biegnie słynna „Martinka”. W prawej części w bieli Batyżowiecki i Kaczy, w czerni Młynarz i grań w lewo schodząca do Młynarczyka. Fot. Jacek Mrugacz

***

Siedziałem pod wiatą obozowiska na Polanie pod Wysoką, pięknie obudowaną bryłami śniegu, które tworzyły jakby lodowy wigwam. Spokojnie popijałem gorącą herbatę z termosu. Rozmyślałem sobie, ilu znamienitych wspinaczy siedziało tutaj i kiedy zbudowano tę wiatę.

Warunki śniegowe, jakie panowały w górach były bardzo dziwne? Na nartach szło się wyśmienicie, bez nich wpadało się głęboko, nawet po pas w śnieg. Piąłem się rytmicznie do góry, w godzinę później byłem ponad Kaczym Stawem. Fotografowałem, choć ciągle myślałem, że lepiej będzie podejść wyżej, skąd zdjęcia będą lepsze – ale obawa, że jak nadejdzie jakaś chmura i w międzyczasie zasłoni ścianę, lub zmieni się oświetlenie na gorsze kazało powtarzać sekwencje zdjęć co chwila. Tak doszedłem do moreny nad Litworowym Stawem. Od razu przypomniałem sobie cytat z przewodnika Józefa Nyki: widok stąd jest zdumiewający… i po raz kolejny mogłem tylko wyrazić moje uznanie, dla wiedzy i pracy jaką włożył w opracowanie swych przewodników po Tatrach, dawny redaktor Taternika.

Bajkowy widok dookoła Litworowego Stawu. Fot. Michał PrzybyszBajkowy widok dookoła Litworowego Stawu. Fot. Michał Przybysz

Kaczy Mur, zimą wygląda stąd szczególnie imponująco. Filar Ganku, Koryto Rumanowego. Są ciągle w moich planach i może kiedyś znajdę na nie czas. Dla mnie to jeden z najpiękniejszych zakątków w Tatrach. Możliwe, że otoczenie Morskie Oka jest najpiękniejsze ale te tłumy! Kaczy Mur, kocioł Czarnej Jaworowej, otoczenie Zielonego Stawu Kieżmarskiego w moim rankingu są na szpicy.

Kaczy Mur. Fot Andrzej MarciszKaczy Mur. Fot Andrzej Marcisz

Robię tu dziesiątki zdjęć, kręcąc się dookoła wszędzie jest coś co trzeba uwiecznić: Grań Hrubej Turni, Młynarz i jego grań od Młynarczyka, GGTW od Świstowego Szczytu po Rysy. Grań Litworowych Mnichów, (przeszedłem ją kilka tygodni temu).

Wyraźny ślad narciarski, prowadzi mnie dalej w górę. Zdziwiony jestem, że ktoś przede mną szedł na nartach niemal dwukrotnie szerszych i trudno mi zachować jego linię podejścia – jakby bardziej na wprost. Na szczęście nie tylko ja miałem z tym problem i w stromszych miejscach były też węższe zakosy! Dochodzę do Zmarzłego Stawu. Widzę szerokie lawinisko na stokach poniżej przełęczy Polskiego Grzebienia.

Polski Grzebień

***

Ponownie przychodzą złe wspomnienia. Dwójka moich klubowych kolegów Piotr Fastnacht i Janusz Księski, zimą 2001 roku postanowiła przejść się na wycieczkę Doliną Wielicką na Polski Grzebień i zejść Doliną Białej Wody. Przy zejściu nad Zmarzły Staw, obu porywa lawina. Piotrek płynie na plecach głową w dół i ma szczęście. Pęd lawiny przerzuca go na drugi koniec stawu gdzie zatrzymuje się na morenie. Lawinisko ma szerokość ze 200 metrów, wokół jest biało i nie widzi Janusza. Piotrek jest w tej sytuacji bezradny. Były to czasy, w których nie było jeszcze systemów ABS, detektorów lawinowych. Dzwoni po TOPR - śmigło przybywa bardzo szybko, za chwilę jest też drugi śmigłowiec ze Słowakami i oni przejmują akcję. Pies w kilkanaście sekund lokalizuje Janusza – jest pod zwałami śniegu na środku stawu. Niestety pod ciężarem lawiny załamała się tafla stawu, wydobycie Janusza jest bardzo trudne, ryzykowne i trwa blisko godzinę. Był pod powierzchnią wody. Utopił się - nawet nie próbują go reanimować…

Kiedy siedziałem w Jurgowie, pisząc ten tekst, zadzwonił mój telefon – patrzę na wyświetlacz i widzę napis FASTNACHT. Odebrałem dziś sporo telefonów od starych kolegów i domyślałem się dlaczego dzwoni… Słyszę: Cześć czy wiesz, że Krzysiek Dziubek nie żyje. Znałem już szczegóły śmierci Krzyśka, rozmowa przeszła w innym kierunku. Powiedziałem Piotrowi, że jego telefon jest dla mnie jakimś niewytłumaczalnym zbiegiem okoliczności, bo właśnie nosiłem się z zamiarem kontaktu z nim - chciałem poprosić go, aby narysował mi na zdjęciu miejsce, w którym zabrała ich lawina pod Polskim Grzebieniem.

Widok z Polskiego Grzebienia na północ i Zmarzły Staw na pierwszym planie. Fot. Michał PrzybyszWidok z Polskiego Grzebienia na północ i Zmarzły Staw na pierwszym planie. Fot. Michał Przybysz

***

Długo wpatruje się w rozległe strome zbocze pod granią, na której doskonale gołym okiem widzę charakterystyczny drogowskaz na Polskim Grzebieniu. Wcale mi się tam nie spieszy, jestem sam i przez cały dzień nie spotkałem nikogo. Postanawiam przejść kawałek granią w kierunku Hrubej Turni z przekonaniem, że stamtąd będzie lepszy widok. Dochodzę do miejsca, gdzie Horska Służba postawiła stację meteorologiczno-lawinową.

Polski Grzebień

Po powrocie do cywilizacji, napisałem do Tomka Nodzyńskiego – przewodnika i meteorologa w jednej postaci, ponieważ interesowała mnie umieszczona tam kamera? Szybko uzyskałem cenne informacje - na podstronie HZS, po zalogowaniu się (hasło i login jest podane: user!) uzyskuje się aktualne dane o pogodzie w Słowackich Tatrach z wielu miejsc, w większości są też kamerki internetowe. W ten sposób odkryłem wspaniałe narzędzie, pomocne w precyzyjnym planowaniu wyjść w Tatry. Bardzo polecam wszystkim tę stronę: http://meteo.hzs.sk/vdv.php?p=1

Na Polski Grzebień postanawiam wejść już na piechotę, zastawiam plecak i narty i błyskawicznie osiągnąłem przełęcz. Od wyjścia z Łysej Polany minęło jednak 7 godzin.

Na Polskim Grzebieniu o świcie w lipcu 2013 roku z Władkiem Vermessy przy rozpoznaniu Grani Tatr. Fot. Andrzej Marcisz

Znam stąd dobrze widoki, bateria w aparacie wyczerpała mi się już niżej, nic tu zatem po mnie. Pośpiesznie schodzę w dół, nad Stawem spotykam trójkę Słowaków idących na turach na Rohatkę.

Pierwszy raz droga w dół jest przyjemnością, powrót na Łysą Polanę zajmuje mi trzy godziny. W ostatnim czasie, w celach wspinaczkowo - fotograficznych Dolinę Białej Wody odwiedziłem jeszcze pięciokrotnie. Odkryłem, że wracam tu z przyjemnością a nużący dawniej marsz dnem doliny rekompensują: spokój, cisza i wspaniałe widoki. Wszystko, zaledwie nieopodal zatłoczonej do granic możliwości drogi do Morskiego Oka.

Widok z okolicy Litworowej Przechyby. Fot. Andrzej MarciszWidok z okolicy Litworowej Przechyby. Fot. Andrzej Marcisz

Biała Woda znad Gerlachowskich Spadów. Fot. Andrzej MarciszBiała Woda znad Gerlachowskich Spadów. Fot. Andrzej Marcisz

***

Na zakończenie kilka słów o Krzyśku Dziubku. Trudno było znaleźć zdjęcia, z początków jego wspinania. Wielu kolegów szukało, ale w końcu coś mamy.

Krzysiek Dziubek

Krzysiek Dziubek na początku drogi wspinaczkowej w Tatrach. Fot. Tadek PęskiKrzysiek Dziubek na początku drogi wspinaczkowej w Tatrach. Fot. Tadek Pęski

Krzysiek był ode mnie nieco starszy, choć później zaczął się wspinać. Naszą krakowską grupę wspinaczy, która na początku lat osiemdziesiątych zaczęła przygody ze skałą, nazwano Nową Falą. Dzisiaj, niektórzy z nas, powoli dobijają do sześćdziesiątego roku życia. Duża część z tego pokolenia nie wspina się już w ogóle, garstka rekreacyjnie, ale kilku może ciągle zachowuje formę, by robić cyfrę, która kiedyś uchodziła za „magiczne VI.5”. Cześć z nich odeszła na zawsze:

 

Piotrek Lose zginął w Alpach na Petit Dru. Fot. Mirosław Mąka

Katarzyna Sapyta zginęła na Aiguille du Verte - na zdjęciu pod Zjazdową Turnią fot. Leszek KozikKatarzyna Sapyta zginęła na Aiguille du Verte - na zdjęciu pod Zjazdową Turnią fot. Leszek Kozik

Staszek Bagiński zginął na Aiguille de Blaitière. Fot. Joanna Wiglusz, arch. Jacek OstaszewskiStaszek Bagiński zginął na Aiguille de Blaitière. Fot. Joanna Wiglusz, arch. Jacek Ostaszewski

Janusz Księski zginął w lawinie pod Polskim Grzebieniem. Fot. Jacek OstaszewskiJanusz Księski zginął w lawinie pod Polskim Grzebieniem. Fot. Jacek Ostaszewski

Staszek Kalita zmarł śmiercią naturalną, miał problemy sercowe, na zdjęciu powyżej: zawody pod Brandysową, czerwiec 1984 roku – od lewej - Ryszard Riko Malczyk, Andrzej Marcisz, Beta Stano, Staszek Kalita i Zbigniew Czyżewski Małolat Fot. Jacek OstaszewskiStaszek Kalita zmarł śmiercią naturalną, miał problemy sercowe, na zdjęciu powyżej: zawody pod Brandysową, czerwiec 1984 roku – od lewej - Ryszard Riko Malczyk, Andrzej Marcisz, Beta Stano, Staszek Kalita i Zbigniew Czyżewski Małolat Fot. Jacek Ostaszewski

Joanna Wiglusz/Bagińska/Wolf/Szczerba również w lawinie, na nartach w okolicy Kalatówek. Fot. Staszek Bagiński, arch. Jacek OstaszewskiJoanna Wiglusz/Bagińska/Wolf/Szczerba również w lawinie, na nartach w okolicy Kalatówek. Fot. Staszek Bagiński, arch. Jacek Ostaszewski

Lubomir Prokopek, zmarł na atak serca w Paryżu, gdzie był przedstawicielem LOT. Fot. Jacek OstaszewskiLubomir Prokopek, zmarł na atak serca w Paryżu, gdzie był przedstawicielem LOT. Fot. Jacek Ostaszewski

Teraz dołączył do nich Krzysiek Dziubek.

Był sprawnym wspinaczem skałkowym, choć zdecydowanie bardziej pociągały go Góry. Tutaj odniósł swoje największe sukcesy. Spektakularne było pierwsze polskie przejście drogi Maestriego „przez kompresor” z wejściem na sam szczyt śnieżnego grzyba Cerro Torre – jednej z najpiękniejszych gór na świecie, marzeniu chyba każdego alpinisty. Dokonał tego w zespole z Markiem Olczykiem, który kilka lat temu miał poważny wypadek samochodowy – nad ranem na drogę wybiegł mu jeleń – w wyniku zderzenia uszkodził mu kręgosłup. Marek do dzisiaj walczy, by móc zrobić kilka kroków o własnych siłach.

Marek Olczyk na Torre Venezia – Marku, życzymy Ci powrotu do zdrowia. Fot. Jacek OstaszewskiMarek Olczyk na Torre Venezia – Marku, życzymy Ci powrotu do zdrowia. Fot. Jacek Ostaszewski

Krzysiek miał również na koncie pierwsze polskie przejście zimowe Filara Croza na Grandes Jorrasses (również z Markiem Olczykiem oraz z Januszem Księskim i Leszkiem Kozikiem).

Czwórka z Croza: Leszek Kozik, Marek Olczyk, Krzysiek Dziubek i Janusz Księski Fot. Arch. Leszek KozikCzwórka z Croza: Leszek Kozik, Marek Olczyk, Krzysiek Dziubek i Janusz Księski Fot. Arch. Leszek Kozik

Spotkanie w CAF w Chamonix po przejściu Croza zimą Fot. Arch. Leszek KozikSpotkanie w CAF w Chamonix po przejściu Croza zimą Fot. Arch. Leszek Kozik

W górach Ameryki wspinał się z Jackiem Krawczykiem, razem robili między innymi pierwsze polskie przejście ściany Diamonda.

W Tatrach największym sukcesem Krzyśka, było zimowo-klasyczne przejście drogi Łapińskiego - Paszuchy na Kazalnicy wraz z Włodkiem Derdą , w czasach kiedy nie było takich czekanów jak dziś.

Co znaczą dziś te przejścia – pozostaną w kronikach historii polskiego wspinania. Dla nas, którzy znali Dziubka na co dzień, pozostanie w pamięci jako świetny kolega, pełen humoru kompan na wielu wyjazdach i imprezach klubowych.

Andrzej Marcisz


Outdoor Team logo

Część I:
http://www.portalgorski.pl/artykuly/7018-polski-grzebien-na-nartach-dolina-bialej-wody-wedrowka-retrospektywna-cz-i

Część II:
http://www.portalgorski.pl/artykuly/7019-polski-grzebien-na-nartach-dolina-bialej-wody-wedrowka-retrospektywna-cz-ii

Bajkowy widok dookoła Litworowego Stawu. Fot. Michał Przybysz

W kolejnych latach, było mi dane wielokrotnie wracać Doliną Białej Wody, zazwyczaj po przejściach graniowych schodziliśmy na naszą stronę do cywilizacji. Jednak droga w dół, od Polany pod Wysoką do Łysej Polany ciągle pozostawała „gehenną” wyrytą w podświadomości.

***

Siedziałem pod wiatą obozowiska na Polanie pod Wysoką, pięknie obudowaną bryłami śniegu, które tworzyły jakby lodowy wigwam. Spokojnie popijałem gorącą herbatę z termosu. Rozmyślałem sobie, ilu znamienitych wspinaczy siedziało tutaj i kiedy zbudowano tę wiatę.

Warunki śniegowe, jakie panowały w górach były bardzo dziwne? Na nartach szło się wyśmienicie, bez nich wpadało się głęboko, nawet po pas w śnieg. Piąłem się rytmicznie do góry, w godzinę później byłem ponad Kaczym Stawem. Fotografowałem, choć ciągle myślałem, że lepiej będzie podejść wyżej, skąd zdjęcia będą lepsze – ale obawa, że jak nadejdzie jakaś chmura i w międzyczasie zasłoni ścianę, lub zmieni się oświetlenie na gorsze kazało powtarzać sekwencje zdjęć co chwila. Tak doszedłem do moreny nad Litworowym Stawem. Od razu przypomniałem sobie cytat z przewodnika Józefa Nyki: widok stąd jest zdumiewający… i po raz kolejny mogłem tylko wyrazić moje uznanie, dla wiedzy i pracy jaką włożył w opracowanie swych przewodników po Tatrach, dawny redaktor Taternika.

Bajkowy widok dookoła Litworowego Stawu. Fot. Michał PrzybyszBajkowy widok dookoła Litworowego Stawu. Fot. Michał Przybysz

Kaczy Mur, zimą wygląda stąd szczególnie imponująco. Filar Ganku, Koryto Rumanowego. Są ciągle w moich planach i może kiedyś znajdę na nie czas. Dla mnie to jeden z najpiękniejszych zakątków w Tatrach. Możliwe, że otoczenie Morskie Oka jest najpiękniejsze ale te tłumy! Kaczy Mur, kocioł Czarnej Jaworowej, otoczenie Zielonego Stawu Kieżmarskiego w moim rankingu są na szpicy.

Kaczy Mur. Fot Andrzej MarciszKaczy Mur. Fot Andrzej Marcisz

Robię tu dziesiątki zdjęć, kręcąc się dookoła wszędzie jest coś co trzeba uwiecznić: Grań Hrubej Turni, Młynarz i jego grań od Młynarczyka, GGTW od Świstowego Szczytu po Rysy. Grań Litworowych Mnichów, (przeszedłem ją kilka tygodni temu).

Wyraźny ślad narciarski, prowadzi mnie dalej w górę. Zdziwiony jestem, że ktoś przede mną szedł na nartach niemal dwukrotnie szerszych i trudno mi zachować jego linię podejścia – jakby bardziej na wprost. Na szczęście nie tylko ja miałem z tym problem i w stromszych miejscach były też węższe zakosy! Dochodzę do Zmarzłego Stawu. Widzę szerokie lawinisko na stokach poniżej przełęczy Polskiego Grzebienia.

Polski Grzebień

***

Ponownie przychodzą złe wspomnienia. Dwójka moich klubowych kolegów Piotr Fastnacht i Janusz Księski, zimą 2001 roku postanowiła przejść się na wycieczkę Doliną Wielicką na Polski Grzebień i zejść Doliną Białej Wody. Przy zejściu nad Zmarzły Staw, obu porywa lawina. Piotrek płynie na plecach głową w dół i ma szczęście. Pęd lawiny przerzuca go na drugi koniec stawu gdzie zatrzymuje się na morenie. Lawinisko ma szerokość ze 200 metrów, wokół jest biało i nie widzi Janusza. Piotrek jest w tej sytuacji bezradny. Były to czasy, w których nie było jeszcze systemów ABS, detektorów lawinowych. Dzwoni po TOPR - śmigło przybywa bardzo szybko, za chwilę jest też drugi śmigłowiec ze Słowakami i oni przejmują akcję. Pies w kilkanaście sekund lokalizuje Janusza – jest pod zwałami śniegu na środku stawu. Niestety pod ciężarem lawiny załamała się tafla stawu, wydobycie Janusza jest bardzo trudne, ryzykowne i trwa blisko godzinę. Był pod powierzchnią wody. Utopił się - nawet nie próbują go reanimować…

Kiedy siedziałem w Jurgowie, pisząc ten tekst, zadzwonił mój telefon – patrzę na wyświetlacz i widzę napis FASTNACHT. Odebrałem dziś sporo telefonów od starych kolegów i domyślałem się dlaczego dzwoni… Słyszę: Cześć czy wiesz, że Krzysiek Dziubek nie żyje. Znałem już szczegóły śmierci Krzyśka, rozmowa przeszła w innym kierunku. Powiedziałem Piotrowi, że jego telefon jest dla mnie jakimś niewytłumaczalnym zbiegiem okoliczności, bo właśnie nosiłem się z zamiarem kontaktu z nim - chciałem poprosić go, aby narysował mi na zdjęciu miejsce, w którym zabrała ich lawina pod Polskim Grzebieniem.

Widok z Polskiego Grzebienia na północ i Zmarzły Staw na pierwszym planie. Fot. Michał PrzybyszWidok z Polskiego Grzebienia na północ i Zmarzły Staw na pierwszym planie. Fot. Michał Przybysz

***

Długo wpatruje się w rozległe strome zbocze pod granią, na której doskonale gołym okiem widzę charakterystyczny drogowskaz na Polskim Grzebieniu. Wcale mi się tam nie spieszy, jestem sam i przez cały dzień nie spotkałem nikogo. Postanawiam przejść kawałek granią w kierunku Hrubej Turni z przekonaniem, że stamtąd będzie lepszy widok. Dochodzę do miejsca, gdzie Horska Służba postawiła stację meteorologiczno-lawinową.

Polski Grzebień

Po powrocie do cywilizacji, napisałem do Tomka Nodzyńskiego – przewodnika i meteorologa w jednej postaci, ponieważ interesowała mnie umieszczona tam kamera? Szybko uzyskałem cenne informacje - na podstronie HZS, po zalogowaniu się (hasło i login jest podane: user!) uzyskuje się aktualne dane o pogodzie w Słowackich Tatrach z wielu miejsc, w większości są też kamerki internetowe. W ten sposób odkryłem wspaniałe narzędzie, pomocne w precyzyjnym planowaniu wyjść w Tatry. Bardzo polecam wszystkim tę stronę: http://meteo.hzs.sk/vdv.php?p=1

Na Polski Grzebień postanawiam wejść już na piechotę, zastawiam plecak i narty i błyskawicznie osiągnąłem przełęcz. Od wyjścia z Łysej Polany minęło jednak 7 godzin.

Na Polskim Grzebieniu o świcie w lipcu 2013 roku z Władkiem Vermessy przy rozpoznaniu Grani Tatr. Fot. Andrzej Marcisz

Znam stąd dobrze widoki, bateria w aparacie wyczerpała mi się już niżej, nic tu zatem po mnie. Pośpiesznie schodzę w dół, nad Stawem spotykam trójkę Słowaków idących na turach na Rohatkę.

Pierwszy raz droga w dół jest przyjemnością, powrót na Łysą Polanę zajmuje mi trzy godziny. W ostatnim czasie, w celach wspinaczkowo - fotograficznych Dolinę Białej Wody odwiedziłem jeszcze pięciokrotnie. Odkryłem, że wracam tu z przyjemnością a nużący dawniej marsz dnem doliny rekompensują: spokój, cisza i wspaniałe widoki. Wszystko, zaledwie nieopodal zatłoczonej do granic możliwości drogi do Morskiego Oka.

Widok z okolicy Litworowej Przechyby. Fot. Andrzej MarciszWidok z okolicy Litworowej Przechyby. Fot. Andrzej Marcisz

Biała Woda znad Gerlachowskich Spadów. Fot. Andrzej MarciszBiała Woda znad Gerlachowskich Spadów. Fot. Andrzej Marcisz

***

Na zakończenie kilka słów o Krzyśku Dziubku. Trudno było znaleźć zdjęcia, z początków jego wspinania. Wielu kolegów szukało, ale w końcu coś mamy.

Krzysiek Dziubek

Krzysiek Dziubek na początku drogi wspinaczkowej w Tatrach. Fot. Tadek PęskiKrzysiek Dziubek na początku drogi wspinaczkowej w Tatrach. Fot. Tadek Pęski

Krzysiek był ode mnie nieco starszy, choć później zaczął się wspinać. Naszą krakowską grupę wspinaczy, która na początku lat osiemdziesiątych zaczęła przygody ze skałą, nazwano Nową Falą. Dzisiaj, niektórzy z nas, powoli dobijają do sześćdziesiątego roku życia. Duża część z tego pokolenia nie wspina się już w ogóle, garstka rekreacyjnie, ale kilku może ciągle zachowuje formę, by robić cyfrę, która kiedyś uchodziła za „magiczne VI.5”. Cześć z nich odeszła na zawsze:

Piotrek Lose zginął w Alpach na Petit Dru, na tym zdjęciu z 1980 roku wspina się na Korosadowiczu na Kazalnicy. Fot. Mirosław MąkaPiotrek Lose zginął w Alpach na Petit Dru, na tym zdjęciu z 1980 roku wspina się na Korosadowiczu na Kazalnicy. Fot. Mirosław Mąka

Katarzyna Sapyta zginęła na Aiguille du Verte - na zdjęciu pod Zjazdową Turnią fot. Leszek KozikKatarzyna Sapyta zginęła na Aiguille du Verte - na zdjęciu pod Zjazdową Turnią fot. Leszek Kozik

Staszek Bagiński zginął na Aiguille de Blaitière. Fot. Joanna Wiglusz, arch. Jacek OstaszewskiStaszek Bagiński zginął na Aiguille de Blaitière. Fot. Joanna Wiglusz, arch. Jacek Ostaszewski

Janusz Księski zginął w lawinie pod Polskim Grzebieniem. Fot. Jacek OstaszewskiJanusz Księski zginął w lawinie pod Polskim Grzebieniem. Fot. Jacek Ostaszewski

Staszek Kalita zmarł śmiercią naturalną, miał problemy sercowe, na zdjęciu powyżej: zawody pod Brandysową, czerwiec 1984 roku – od lewej - Ryszard Riko Malczyk, Andrzej Marcisz, Beta Stano, Staszek Kalita i Zbigniew Czyżewski Małolat Fot. Jacek OstaszewskiStaszek Kalita zmarł śmiercią naturalną, miał problemy sercowe, na zdjęciu powyżej: zawody pod Brandysową, czerwiec 1984 roku – od lewej - Ryszard Riko Malczyk, Andrzej Marcisz, Beta Stano, Staszek Kalita i Zbigniew Czyżewski Małolat Fot. Jacek Ostaszewski

Joanna Wiglusz/Bagińska/Wolf/Szczerba również w lawinie, na nartach w okolicy Kalatówek. Fot. Staszek Bagiński, arch. Jacek OstaszewskiJoanna Wiglusz/Bagińska/Wolf/Szczerba również w lawinie, na nartach w okolicy Kalatówek. Fot. Staszek Bagiński, arch. Jacek Ostaszewski

Lubomir Prokopek, zmarł na atak serca w Paryżu, gdzie był przedstawicielem LOT. Fot. Jacek OstaszewskiLubomir Prokopek, zmarł na atak serca w Paryżu, gdzie był przedstawicielem LOT. Fot. Jacek Ostaszewski

Teraz dołączył do nich Krzysiek Dziubek.

Był sprawnym wspinaczem skałkowym, choć zdecydowanie bardziej pociągały go Góry. Tutaj odniósł swoje największe sukcesy. Spektakularne było pierwsze polskie przejście drogi Maestriego „przez kompresor” z wejściem na sam szczyt śnieżnego grzyba Cerro Torre – jednej z najpiękniejszych gór na świecie, marzeniu chyba każdego alpinisty. Dokonał tego w zespole z Markiem Olczykiem, który kilka lat temu miał poważny wypadek samochodowy – nad ranem na drogę wybiegł mu jeleń – w wyniku zderzenia uszkodził mu kręgosłup. Marek do dzisiaj walczy, by móc zrobić kilka kroków o własnych siłach.

Marek Olczyk na Torre Venezia – Marku, życzymy Ci powrotu do zdrowia. Fot. Jacek OstaszewskiMarek Olczyk na Torre Venezia – Marku, życzymy Ci powrotu do zdrowia. Fot. Jacek Ostaszewski

Krzysiek miał również na koncie pierwsze polskie przejście zimowe Filara Croza na Grandes Jorrasses (również z Markiem Olczykiem oraz z Januszem Księskim i Leszkiem Kozikiem).

Czwórka z Croza: Leszek Kozik, Marek Olczyk, Krzysiek Dziubek i Janusz Księski Fot. Arch. Leszek KozikCzwórka z Croza: Leszek Kozik, Marek Olczyk, Krzysiek Dziubek i Janusz Księski Fot. Arch. Leszek Kozik

Spotkanie w CAF w Chamonix po przejściu Croza zimą Fot. Arch. Leszek KozikSpotkanie w CAF w Chamonix po przejściu Croza zimą Fot. Arch. Leszek Kozik

W górach Ameryki wspinał się z Jackiem Krawczykiem, razem robili między innymi pierwsze polskie przejście ściany Diamonda.

W Tatrach największym sukcesem Krzyśka, było zimowo-klasyczne przejście drogi Łapińskiego - Paszuchy na Kazalnicy wraz z Włodkiem Derdą , w czasach kiedy nie było takich czekanów jak dziś.

Co znaczą dziś te przejścia – pozostaną w kronikach historii polskiego wspinania. Dla nas, którzy znali Dziubka na co dzień, pozostanie w pamięci jako świetny kolega, pełen humoru kompan na wielu wyjazdach i imprezach klubowych.

 

 

Andrzej Marcisz


Outdoor Team logo

Część I:
http://www.portalgorski.pl/artykuly/7018-polski-grzebien-na-nartach-dolina-bialej-wody-wedrowka-retrospektywna-cz-i

Część II:
http://www.portalgorski.pl/artykuly/7019-polski-grzebien-na-nartach-dolina-bialej-wody-wedrowka-retrospektywna-cz-ii