Tym razem mała odmiana od górskich szlaków. Na naszą krótką wycieczkę z córką obieramy Jurę Krakowsko-Częstochowską, a konkretniej Ojców. Niestety, jesteśmy ostatnio bardzo zapracowani z żoną i wręcz graniczy z cudem żeby wygospodarować nawet jeden dzień na rodzinną wycieczkę. Musimy zatem wykorzystać wspólne wolne popołudnie, których też jest jak na lekarstwo.

Wyjeżdżamy z domu późnym popołudniem i kierujemy się w stronę Krakowa. Do Ojcowa mamy zaledwie 60 km, więc po mniej więcej 45 minutach docieramy na miejsce. Zostawiamy samochód na parkingu pod zamkiem „Kazimierzowskim” i wyruszamy w drogę.

Zamek w Ojcowie

Krótka historia zamku:

Zamek w Ojcowie powstał w drugiej połowie XIV wieku, za panowania króla Kazimierza Wielkiego – stąd też jego nazwa „Kazimierzowski”. W VII wieku, pomimo bardzo dobrej fortyfikacji został zdobyty przez Szwedów, którzy dokonali rabieży oraz częściowo spalili warownię. Po zakończeniu wojen szwedzkich, rodzina Korycińskich, która była we władaniu zamku przystąpiła do restauracji obiektu. Od czasu III rozbioru Polski zostało podjętych kilka prób odrestaurowania przez różnych właścicieli na przestrzeni lat. Dopiero na początku XX wieku nowa właścicielka, Ludwika Czartoryska podjęła się konserwacji i częściowej odbudowy ruin. Obecny stan zawdzięczamy Ojcowskiemu Parkowi Narodowemu, który po przejęciu zamku prowadził dalsze prace konserwacyjne.

Do samego zamku z parkingu prowadzą schody, których pokonanie zajmuje nam trochę czasu. Niestety nie udaje się zwiedzić ruin, ponieważ brama wejściowa jest już zamknięta. Na pocieszenie nie jesteśmy jedyni, którzy nie dostali się do środka. Ruch turystyczny dziś jest naprawdę spory.

Schodzimy z powrotem, nie zrażeni w ogóle pierwszą małą porażką. Kierujemy się asfaltową drogą w stronę Bramy Krakowskiej. Prowadzą nas szlaki turystyczne: czerwony, niebieski, zielony i czarny, a dystans do przejścia to ok. 2 km. Poruszamy się w tempie spacerowym, podziwiając piękne wytwory natury jakimi niewątpliwie są wapienne ostańce.

Skałki

Po około 40 minutach dochodzimy do kasy Jaskini Ciemnej. Niestety do jaskini również nie udaje nam się wejść ze względu na późną już porę. Wielka szkoda, jestem przekonany, że Oliwce by się spodobało. Dla zwiedzających udostępniono 150 m podziemnych komnat i korytarzy z bogatą historią. Od jaskini do Bramy Krakowskiej jest przysłowiowy „rzut beretem”, dosłownie 3 minuty.

Brama Krakowska to dwa wysokie na około 15 metrów ostańce, które tworzą wejście. Według legend prowadził kiedyś tędy szlak handlowy ze Śląska do Krakowa. Na jednej ze skał tworzących bramę widnieje obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej.

Brama Krakowska

Wspomniane cztery szlaki tutaj się rozdzielają. My kierujemy się szlakiem niebieskim, który prowadzi przez bramę, w stronę Groty Łokietka. Z tego miejsca mamy jeszcze około 1 km do pokonania. Wchodzimy na kamienistą ścieżkę, która im wyżej tym bardziej się zwęża. Idziemy małym wąwozem, otaczają nas wapienne ściany i różnych kształtów formacje skalane. Klimat tego miejsca jest naprawdę unikatowy.

Szlak turystyczny do Groty Łokietka

Mniej więcej w połowie drogi, Oliwka zaczyna marudzić. Nie chce już iść dalej, chociaż do tej pory maszerowała bez problemu. Trasa ani nie jest bardzo długa, ani specjalnie męcząca ale cóż, nic na siłę. Podejmujemy decyzję o rozdzieleniu się. Z racji tego że do groty pozostało kilka, może kilkanaście minut, idę dalej, a żona z córką wracają do Bramy Krakowskiej gdzie są ławeczki i odpoczną tam chwilę w oczekiwaniu na mnie.

Odważna mysz

W samotności kontynuuję wędrówkę. Po jakichś 10 minutach docieram do niewielkiej ławeczki z drogowskazem. Stąd zostało mi już tylko kilkaset metrów do celu. Szlak turystyczny z niebieskiego przechodzi w czarny. Po kilku minutach marszu wyłania się przede mną drewniana budka kasy oraz polana z ławeczkami przy Grocie Łokietka. Sama grota jest oczywiście zamknięta, tym razem mnie to już nie zaskoczyło. Zaraz za mną dotarło kilkoro turystów, którzy mało tego że są zdziwieni, wręcz oburzeni faktem, że jest już zamknięte.

Grota Łokietka jest największą znaną jaskinią w Ojcowskim Parku Narodowym. Ma ona 320 m długości, a deniwelacja wynosi 7 m. W jej skład wchodzą oprócz korytarzy, sale: Rycerska, Sypialnia oraz dwie mniejsze. Łączy się z nią chyba każdemu znana legenda, jakoby miał się w niej skryć na przełomie XIII/XIV wieku przed czeskim królem Wacławem II, król Władysław Łokietek.

Przed Grotą Łokietka

Zbieram się szybciutko z powrotem, dziewczyny na mnie przecież czekają. Dochodzę do bramy w około 10 minut. Droga w dół zajmuje mi zdecydowanie mniej czasu. Kiedy docieram do ławek przy Bramie, okazuje się że dziewczyn tam nie ma. Stwierdzam że poczekam chwilę, może zaraz wrócą. Korzystam z tej okazji i idę zobaczyć co kryje niewielka jama, w skale tuż obok Bramy Krakowskiej. Jeszcze nie zdążyłem wejść do środka a już słyszę wołanie żony. Idę do dziewczyn, które jak się okazało poszły pozwiedzać okolice. Wracamy pomału do samochodu, tą samą trasą którą przyszliśmy. Po niecałej godzince jesteśmy już z powrotem pod zamkiem.

Pomimo przeciwności w postaci zamkniętych atrakcji turystycznych, to było naprawdę udane popołudnie. Piękno Jury Krakowsko-Częstochowskiej jest jedyne w swoim rodzaju. Nie ważne czy spędzicie tu jedno popołudnie czy cały dzień, a może dłuższy urlop. Warto przejść się szlakiem turystycznym, a nawet zagubić się na chwilę wśród wapiennych ostańców. Gwarantuję że wrócicie w świetnych humorach i naładowani pozytywną energią.

Tekst i foto
Piotr Lis

Źródła:
http://www.ojcowskiparknarodowy.pl