Chciałbym zaprosić Was na naszą kolejną rodzinną wycieczkę na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Tym razem wyruszamy na krótką wędrówkę od Mirowa do Bobolic. Odwiedzimy przy okazji dwa wspaniałe zamki znajdujące się na szlaku Orlich Gniazd. Mam nadzieję że zainspirujemy kogoś do wizyty w tym miejscu.

Korzystając z pięknej, jeszcze sierpniowej pogody wsiadamy z żoną i córką Oliwią w samochód i udajemy się w stronę Mirowa, który znajduje się zaledwie kilkanaście kilometrów od Myszkowa. Czeka nas niewiele ponad godzina jazdy. Docieramy na miejsce wczesnym popołudniem. Samochód zostawiamy na dużym, darmowym parkingu przy restauracji Orlik. Zarzucamy plecaki na plecy i w drogę!

Ruiny XIV wiecznej twierdzy w MirowieRuiny XIV wiecznej twierdzy w Mirowie

Parking znajduje się praktycznie przy samym zamku, a raczej ruinach zamku w Mirowie. Dlatego też wystarczy parę kroków i jesteśmy u jego bram. Ruch turystyczny prawie zerowy. Niestety na chwilę obecną ruiny nie są udostępnione dla turystów ze względu na ich zły stan. Trwają tu prace konserwacyjne oraz zabezpieczające.

Krótka historia zamku:

Powstał on prawdopodobnie w połowie XIV wieku, za panowania króla Kazimierza Wielkiego. Jego pierwszym właścicielem był Władysław Opolczyk, jednak zamek został mu odebrany przez Władysława Jagiełłę. Od tej pory warownia przechodziła przez kilka rycerskich rodów, by w 1442 roku trafić do Piotra z Bnina, który zapoczątkował jej rozbudowę. Kolejni właściciele – rodzina Myszkowskich, kontynuowała prace rozpoczęte przez Piotra. Zamek następnie przeszedł w ręce Piotra Korycińskiego, by ostatecznie trafić do rodziny Męcińskich. Podczas potopu szwedzkiego zamek bardzo mocno ucierpiał i został opuszczony w 1787 roku.
Obecni właściciele, rodzina Laseckich rozpoczęła w 2006 roku prace konserwacyjne mające na celu odrestaurowanie twierdzy.

Wapienne ostańce w MirowieWapienne ostańce w Mirowie

Spod zamkowej bramy kierujemy się na szeroka polanę, z której malowniczo wyrastają wapienne ostańce. Idziemy środkiem pomiędzy nimi, ponieważ na początku brak jest wyraźnej ścieżki czy szlaku. Na szczęście już po chwili droga się zwęża, staje się bardziej kamienista i widzimy znacznik czerwonego szlaku. Wchodzimy delikatnie pod górę, nie jest zbyt stromo. Po drodze co chwilę odbijamy z głównej ścieżki to na lewo, to na prawo aby wspiąć się trochę wyżej na okoliczne skałki i podziwiać widoki.

Widok na czerwony szlak z jednej ze skałekWidok na czerwony szlak z jednej ze skałek

Szlak biegnie grzbietem wzniesienia i prowadzi nas bardzo łagodną ścieżką wśród skałek, krzewów i iglaków. Podejście robi się bardziej strome. Docieramy do szczytu wzniesienia prowadzącego do Bobolic. Tutaj musimy wykazać trochę więcej sprytu manewrując między kamieniami i skałkami ale śmiało mogę powiedzieć, że to dla nas najprzyjemniejszy odcinek.

Oliwka dzielnie się wspinaOliwka dzielnie się wspina

Od tego miejsca droga zaczyna prowadzić delikatnie w dół, by po krótkiej chwili przejść w dosyć strome zejście. Szybko schodzimy ze wzniesienia i wychodzimy na niewielką polanę. Po jej pokonaniu, szlak wprowadza nas do lasu i zaczyna piąć się łagodnie w górę. Idziemy wolnym krokiem pomiędzy drzewami, podziwiając wszechobecne formacje wapienne.

Spacer pośród drzewSpacer pośród drzew

Po krótkim, zaledwie kilkuminutowym spacerze pośród drzew wychodzimy na otwartą przestrzeń. Naszym oczom ukazuje się zamek w Bobolicach. Znajdują się tu ławeczki z których korzystamy jeszcze przed dotarciem do celu, Oliwia zarządziła postój.

Wykorzystajmy tę chwilę odpoczynku, aby przybliżyć dzieje twierdzy w Bobolicach:

Historia tego grodu jest bardzo zbliżona do sąsiadującego z nim mirowskiego. Również został on wybudowany przez króla Kazimierza Wielkiego w XIV wieku. Podobnie jak sąsiad, miał na celu obronę zachodniej granicy królestwa od strony Śląska. Wchodził w skład systemu obronnego jurajskich warowni. W odróżnieniu od Mirowa, bobolicka forteca była bardziej rozbudowana. Znajdowała się tu również osada którą zamieszkiwali między innymi kupcy, rolnicy czy rzemieślnicy.

Zamek początkowo był dobrem królewskim, a z czasem trafiał w ręce kolejnych gospodarzy, takich jak: Szafrańcy, Krezowie, Myszkowscy, Męcińscy. Zaczął on popadać w ruinę po potopie szwedzkim. Warty wspomnienia jest również fakt, iż pod murami obozował król Jan III Sobieski w drodze do Karkowa przed odsieczą wiedeńską.
Obecnymi właścicielami jest rodzina Laseckich, która go w pełni odrestaurowała. Jest on udostępniony do zwiedzania za opłatą. Tuż obok powstał również hotel i restauracja.

Oliwka i zamek w BobolicachOliwka i zamek w Bobolicach

Ruszamy dalej. Po paru minutach i pokonaniu zamkowego wzgórza docieramy pod bramę prowadzącą na dziedziniec zamku. Oglądamy warownię z zewnątrz, czytamy tablice informacyjne, które przedstawiają historię warowni i okolic. Udajemy się do pobliskiej restauracji, celem zakupienia biletów na zwiedzanie. Niestety grupa właśnie wchodzi, a na następną musielibyśmy czekać ponad 30 minut dlatego też odpuszczamy. Kręcimy się jeszcze chwilę po okolicy, robimy zdjęcia i pomału zbieramy się w drogę powrotną.

I tutaj mamy dwie możliwości: wracamy tą samą drogą która przyszliśmy – czerwony szlak turystyczny, albo czerwonym szlakiem rowerowym. Taką informację znalazłem w Internecie przed wyjazdem. Od razu zaznaczę, jeśli Wy lub Wasze dzieci nie jesteście jeszcze wykończeni wracajcie tą samą drogą przez wzgórze. Ja postanowiłem wybrać szlak rowerowy, pomimo protestów córki. Uznałem że wrócimy inną trasą, tamtą już znamy.

Więc wracamy asfaltową drogą, równolegle do wzniesienia którym szliśmy wcześniej. Nie ma tu kompletnie nic ciekawego, co chwilę mija nas jakiś rozpędzony samochód. Zdecydowanie jest szybciej i łatwiej, ale dużo przyjemniej byłoby wracać szlakiem pieszym.

Cała trasa naszej wycieczki to niecałe 4 kilometry. Z Mirowa do Bobolic jest około 1,5 km, a z powrotem około 1,7 km. Przejście całości razem z podziwianiem (bez zwiedzania) zamków i okolic zajęło nam 1,5 godziny.

Na sam koniec, w ramach ciekawostki chciałbym przytoczyć legendę związaną z zamkami:

Uwaga duchy!Uwaga duchy!

„Dawno, dawno temu właścicielami obu zamków byli dwaj bracia bliźniacy. Spragnieni częstych kontaktów ze sobą połączyli swe zamki podziemnym przejściem, w którym często się spotykali, rozmawiali ze sobą omawiając bieżące sprawy w intymnej atmosferze, bez świadków. Kiedyś weszli w posiadanie ogromnych skarbów, prawdopodobnie odziedziczonych po zmarłym krewnym. Powierzyli je murom podziemnego przejścia, a na straży postawili znajomą obu braciom czarownicę, o urodzie, która odstraszała potencjalnych poszukiwaczy skarbów równie skutecznie co czary. Łączyła braci głęboka więź. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic i większość ważnych decyzji podejmowali wspólnie. Jeden dla drugiego w ogień by skoczył.
Aż pewnego razu, z jednej z wypraw wojennych, pan na Bobolicach przywiózł brankę, pannę z wysokiego rodu, w której zakochał się bez pamięci i zabrał ją z sobą do domu. Dziewczyna była niepospolitej urody. Gdy ją ujrzał brat bliźniak, zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Jak powiadają "miłości i kaszlu nie da się ukryć". Tak więc właściciel Bobolic szybko zorientował się w sytuacji. A że uniósł się gniewem i poczuł straszliwą zazdrość postanowił "schować" dziewczynę, by mieć ją tylko dla siebie, a za najwłaściwsze uznał miejsce, gdzie ukryte były skarby, przy którym dzień i noc czuwała czarownica.

Zapomniał jednak o tym, że co noc czarownica latała na swej miotle na sabaty na Łysej Górze. W tym czasie brat z Mirowa zakradał się do podziemi i z czasem zjednał sobie przychylność dziewczyny.

Nie wiadomo jak długo nie wydałaby się ta tajemnica. Jednakże czarownica odlatując zostawiała na straży swego psa, czarnego wilczura bardziej przypominającego diabła niż przyjaciela człowieka. Otóż pies ten ujadał niestrudzenie za każdym razem, gdy brat z Mirowa odwiedzał ukochaną. Hałas musiał być wielki, skoro zaintrygowany brat z Bobolic udał się wreszcie któregoś dnia, by sprawdzić co się dzieje w podziemnym przejściu. Zastał parę kochanków w czułym uścisku. Wiedziony strasznym gniewem dobył miecza i ugodził nim śmiertelnie swego brata. W tej samej chwili z nieba spadł piorun i raził śmiertelnie bratobójcę.

A jaki był dalszy los więzionej dziewczyny? Podobno przebywa wciąż w podziemiach, razem ze skarbami, nadal pilnuje jej czarownica i jej pies. A gdy czarownica leci na sabat, na wieży zamkowej pojawia się postać kobiety w bieli, stojącej nieruchomo, zapatrzonej w dal...”

Tekst i foto
Piotr Lis

Źródła:
www.zamki.pl - legenda
wikipedia.pl
www.zamekbobolice.pl