Dzień 1. Na szczyt Triglav liczący sobie 2 864 m n.p.m wybrałem się ze starą ekipą przyjaciół, tuż po powrocie z Dufourspitze 8 sierpnia 2016 roku. Droga do Słowenii wiodła przez Czechy i Austrię. Z Polski wyjechaliśmy około 5 rano i kierowaliśmy się do Mojstrany, a dokładnie ujmując do schroniska Aljazev Dom. Po przejechaniu 868 km około godziny 17 tej dojeżdżamy do schroniska. Droga od Mojstrany wiedzie przez las, jest wąską i niezbyt dobrej jakości. Za parkingiem leśnym stajemy przed szlabanem. Po telefonie do schroniska dowiadujemy się, że możemy wjechać bliżej miejsca noclegu. Podnosimy więc szlaban i jedziemy około 150-200 metrów dalej.

Po zameldowaniu i wpłaceniu pieniędzy za nocleg 13 € od osoby po zniżce Alpenverein udajemy się do budynku obok schroniska. Mamy do dyspozycji pokój 6 - cio osobowy oraz łazienkę na korytarzu. Po krótkim czasie dołącza do nas kolejna trójka ekipy. Po omówieniu trasy udajemy się spać.

triglaw0901 1

Dzień 2

W dniu 09-08-2016 roku około 4.45 pobudka. Po szybkim śniadaniu startujemy o 5.35 na szlak. Idziemy ustaloną wcześniej trasą przez Przełęcz Luknjo na szczyt z zamiarem dotarcia do schroniska Stanicev Dom. Wraz z nami na szlaku pojawiło się dużo ludzi. Część z nich po dotarciu do przełęczy idzie na Triglava, jednak większość idzie w innym kierunku.

Zakładamy uprząż oraz inny sprzęt od poruszania się po ferratach. Droga jest w miarę dobrze ubezpieczona stalówkami. Zapinamy lonże i wspinamy się ku szczytowi. Droga jest mozolna i trudna. Przepinanie lonży znacznie spowalnia marsz, lecz w tym przypadku taki sprzęt jest konieczny i gwarantuje bezpieczeństwo. Pogoda dopisuje, a widoki zapierają dech.

Im wyżej tym ciekawiej. Z góry roztacza się piękny widok na dolinę prowadzącą do schroniska, w którym nocowaliśmy. Na niebie pojawia się znacznie więcej ciemnych chmur. Gdy byliśmy przed ścianą Triglava, to nad nim wisiała ciemna chmura, a sam szczyt nie był już widoczny. Po drabince wdrapujemy się na kolejną ferratę, a za nią już tylko podejście pod szczyt. W końcu o godzinie 14 tej staję na szczycie. Obok ustawionego tam małego budynku siedzi para młodych ludzi. Po kilku minutach dołączają do mnie pozostali członkowie wyprawy. Na szczycie robimy parę fotek, zdobywamy pamiątkowy stempel i posilamy się. Pogoda jest coraz to gorsza, pojawiają się silniejsze podmuchy zimnego wiatru.

triglaw0901 3

Schodzimy przez Mały Triglav w dół. Będąc tuż za Małym Triglavem, pojawia się, to czego obawiamy się najbardziej. W oddali słychać pomruki burzy. Przyspieszamy, lecz na dużo się to nie zdaje. Na górze metalowe stalówki ferrat to istny piorunochron. Szlak staje się mokry i coraz bliższe wyładowania dodają dużej dawki adrenaliny. Przemoczeni w chmurze docieramy do pierwszego i jak się okaże później ostatniego
w tym dniu schroniska Triglavki Dom.

Z uwagi, że na zewnątrz przechodzi już kolejna burza, postanawiamy wynająć nocleg, kosztuje nas to 15,27 €, po zniżce. W nocy nad schroniskiem przetaczają się kolejne burze.


Dzień 3

Rano wstajemy około 7.00, gdzie zaraz spotyka nas wielkie zaskoczenie. Za oknem zmieniła się pora roku. Jest biało i bardzo zimno. Po konsultacji ze stacją meteo znajdująca się w schronisko uświadamiamy sobie, że nie ma szans, abyśmy zeszli poniżej. Wynajmujemy pokój na drugą noc. Czas bardzo się dłuży i upływa nam na korzystaniu z internetu. Każdy na stołówce w schronisku trzyma w ręku telefon i szuka czegoś w sieci. Oczywiście głównym celem poszukiwań jest uzyskanie dokładnych informacji o pogodzie. Prognozy niestety nie są optymistyczne. Tak więc nie pozostaje nam nic innego, jak czekać. Późnym popołudniem przejaśnia się lecz, jest późno, aby wyruszyć w podróż na dół. Korzystając z okazji, wychodzimy na zewnątrz, aby zdobyć pobliski szczyt Kredaricę 2541 m n.p.m.


Dzień 4

Rano wstajemy tym razem około 8 mej. Po wyglądnięciu przez okno widzimy, że śniegu sporo przybyło. Oznaczenie szlaku jest zasypane. Wychodzimy kawałek, aby sprawdzić stan szlaku, jednak nie napawa nas to optymizmem.

triglaw0901 4

Około 11 tej po rekonesansie ubieramy się i jako nieliczni (w sumie z nami wyszło jeszcze dwie osoby) opuszczamy schronisko. Większość osób pozostała, oczekując na lepsze warunki. Poruszamy się bardzo ostrożnie, ponieważ nie mamy sprzętu do zimowych warunków. Najgorzej poruszać się po oblodzonej i pokrytej śniegiem skale.


Im niżej tym więcej słońca, które wyjrzało w końcu do nas zza chmur. Po przekroczeniu granicy 2000 metrów w dole widzimy wolne od śniegu przestrzenie. Niezmiernie cieszy nas ten widok. Staje się też cieplej, co zmusza nas do postoju i ściągnięcia części odzieży. W końcu przechodzimy z pory zimowej w wiosenną, a następnie letnią. Tu musimy zatrzymać się na dłużej i pozbyć się kilku warstw odzieży. O 15 tej schodzimy do dolinki, którą kilka dni wstecz podchodziliśmy na szczyt. Widok ten bardzo nas cieszy z kilku powodów. Po pierwsze wędrówka, zbliża się do końca pozostało około 40 minut marszu, po drugie opuściły nas już siły. Poruszamy się wzdłuż potoku w kierunku schroniska Aljazev Dom. Wynajmujemy nocleg, gdzie trafiamy do pokoju, w którym spaliśmy po przyjeździe. W końcu robimy też super posiłek z naszych przywiezionych ze sobą smakowitości. Zapada szybko wieczór, więc po posiłku i kąpieli kładziemy się spać.

triglaw0901 5


Dzień 5

Rano około 9 tej wyjeżdżamy ze schroniska w kierunku Mojstrany. Tak kończy się nasza przygoda ze Słowenią i jej najwyższym szczytem Triglavem.


{youtube}3Uf7-SPkqDs{/youtube}


Jarosław Walczak