loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

Zdecydowaliśmy, że ostatni zimowy akcent naszych wyjazdów obejmie wyprawę na kolejne trzy szczyty grupy Beskidów. Tym razem celowniki ustawiliśmy na Mogielicę 1170 m n.p.m. (Beskid Wyspowy), Lubomir 904 m n.p.m. (Beskid Makowski) i Turbacz 1310 m n.p.m. (Gorce).

09.03.2014 o świcie wyruszyliśmy w kierunku powiatu limanowskiego do wsi Jurków, która znajduje się u podnóża Mogielicy, a którą to postanowiliśmy zdobyć jako pierwszą podczas tego wyjazdu. Wiedzieliśmy, że na szczycie znajduje się niedawno wybudowana wieża widokowa, a że prognozy pogody były zachęcające, to liczyliśmy na ciekawe panoramy. Niestety, już w momencie, gdy dojeżdżaliśmy do celu przez niebo przetaczały się chmury, widoczność również nie była imponująca. Ruszyliśmy łagodnym podejściem na szlak. Początkowa droga między gospodarstwami powoli przeszła w leśny trakt, który prowadził już praktycznie do samego szczytu szlakiem niebieskim. Mimo, że przejaśnień było jak na lekarstwo, to temperatura utrzymywała się powyżej zera i nie mogliśmy w gruncie rzeczy narzekać na aurę. W końcu zawsze mogło lać, bądź sypać. Powiewy wiatru też raczej nam nie doskwierały. Próbowaliśmy co jakiś czas schodząc ze szlaku na polany robić zdjęcia, ale po kilku próbach daliśmy sobie spokój, bo widoczność była kiepska. Idąc w górę mijaliśmy rozmieszczone co kilkaset metrów stacje drogi krzyżowej zawieszone na drzewach, co zdecydowanie wyrasta na największą cechę charakterystyczną tego szlaku. W pewnym momencie wędrówki las się nieco przerzedza, a ścieżka staje się bardzo wąska i stroma. Po wejściu na nią, mieliśmy poczucie bliskości szczytu, bo na drodze pojawiły się oblodzenia i zalegający śnieg. I niebawem zza choinek wyłoniła się szczytowa wieża widokowa. Po nieco ponad dwugodzinnym marszu stanęliśmy na kolejnym szczycie Korony. Zastanawialiśmy się jednocześnie nad tym, jak te wszystkie miejscowe babunie dają rade dobrnąć do ostatniej stacji drogi krzyżowej, bo ta znajduje się właśnie na szczycie. Pewnie nie doceniamy możliwości starszyzny góralskiej. Robiło się słonecznie, ale widoczność szczególnie się nie poprawiała i uniemożliwiała nam podziwianie panoram, czy robienie zdjęć. Postanowiliśmy zejść w dół innym szlakiem. Wybraliśmy ten o barwie zielonej, który prowadzi do przełęczy Chyszówki, gdzie dotarliśmy po około godzinnym marszu. Po drodze zatrzymaliśmy się na urokliwej Polanie Wyżnikówce, z której przy poprawiającej się widoczności podziwialiśmy szczyty Beskidu Wyspowego i wykonaliśmy nareszcie jakieś fotografie. Od przełęczy musieliśmy kierować się szlakiem żółtym do samego Jurkowa, z którego zaczęliśmy marsz. Samochód zaparkowaliśmy pod bardzo ciekawym obiektem architektonicznym i chyba najbardziej charakterystycznym punktem w Jurkowie. Owym obiektem jest Kościół Matki Bożej Nieustającej Pomocy będący elementem składowym Małopolskiego Szlaku Architektury Drewnianej. Jest naprawdę świetnie utrzymany jak na swoje 101 lat istnienia.

Na szczycie Mogielicy - 1170 m n.p.m.

Na szczycie Mogielicy - 1170 m n.p.m.

W południe udaliśmy się do Pcimia, jednej z miejscowości, z których blisko na Lubomir. Co istotne dla naszego planu, mogliśmy podjechać na parking znajdujący się 10 minut pieszej wędrówki od schroniska PTTK na Kudłaczach, w którym zarezerwowany mieliśmy już nocleg. Tam też rozładowaliśmy się nieco zbędnego ekwipunku i ruszyliśmy szlakiem czerwonym na nieodległy Lubomir. Szlak jest bardzo łagodny i wiedzie cały czas przez las. Niestety to kolejne miejsce w Beskidach zrujnowane przez amatorów jazdy na quadach i bawiących się w motocross. Zamiast iść szlakiem, trzeba iść przez krzaki tuż obok niego. Chyba, że mamy ze sobą gumofilce i chce nam się łazić w głębokim błocie.

Gdy docieraliśmy już na Lubomir, naszym oczom ukazał się budynek nowego obserwatorium astronomicznego zbudowanego tu w 2006 roku, stare zostało zniszczone w 1944 przez Niemców po 22 latach swojego istnienia na szczycie tej góry. Trzeba się tu uważnie rozejrzeć, by znaleźć właściwy wierzchołek góry. Informuje o nim drzewo z maleńką biało-zieloną tabliczką z nazwą góry. Szczyt jest zalesiony i jak do tej pory najmniej atrakcyjny ze wszystkich jakie zdobyliśmy. Urok ratuje tu budynek obserwatorium i historia tego szczytu, która jest nadzwyczaj bogata.

Na szczycie Lubomira - 904 m n.p.m.

Na szczycie Lubomira - 904 m n.p.m.

Zaczęliśmy schodzić wraz z zachodzącym Słońcem. Liczyliśmy, że znajdziemy jakąś polanę, by ten zachód obejrzeć i udało się. Była to dla nas mała rekompensata za nikłe widoki ze szczytów, które tego dnia zdobyliśmy. O zmroku byliśmy już w schronisku i mogliśmy się wreszcie odświeżyć po całym dniu marszu. Schronisko nie jest duże, ale jego niewątpliwą zaletą są przyjaźni gospodarze i węzeł sanitarny o wysokim standardzie jak na tego typu obiekt. Po kolacji zorganizowaliśmy sobie projekcję filmu „Czkając na Joe”, będącego ekranizacją książki Joe Simpsona „Dotknięcie pustki” opowiadającej o losach wyprawy dwóch młodych wspinaczy na andyjski szczyt Siula Grande.

Dnia następnego tj. w poniedziałek 10.03.2014r. przyszła pora by zdobyć najwyższy szczyt w Gorcach, czyli Turbacz. Już po pobudce, zauważyłem przez okno, że widoczność znacznie się poprawiła. O świcie wyruszyliśmy ze schroniska w kierunku parkingu. I spełniło się nasze marzenie, marzenie o rozległych i odległych widokach. Z polanki na Kudłaczach, nieopodal parkingu roztaczał się piękny widok na Beskid Wyspowy, Makowski, Żywiecki, Gorce, a przede wszystkim na wprowadzające nas w fotogorączkę Tatry i Babią Górę. Zapobiegawczo, jakby pogoda miała nagle się zepsuć, zaczęliśmy robić zdjęcia, co zabrało nam około 20 minut. Ale było warto. Teraz czekało nas 50 km jazdy do wsi Obidowa w powiecie nowotarskim, z której zaczynał się szlak na Turbacz. Po drodze, cały czas dzięki świetnej pogodzie towarzyszyła nam majestatyczna panorama Tatr. Aż chciałoby się tam pojechać, ale przecież i na to przyjdzie pora.

Na szczycie Turbacza - 1310 m n.p.m.

Na szczycie Turbacza - 1310 m n.p.m.

Z Obidowej ruszyliśmy szlakiem zielonym w górę i już po kilku minutach marszu ukazał nam się charakterystyczny, bo przerzedzony las na szczycie Turbacza. Mieliśmy nadzieję, że dotrzemy tam w miarę szybko idąc sprawnym tempem, ale stan drogi na szczyt szybko zweryfikował nasze założenia. Szliśmy naprzemiennie po lodzie i po błocie. Na dodatek co jakiś czas przez szlak przejeżdżały sobie ryjące ziemię traktory. Gdy ze szlaku zielonego przeszliśmy na szlak czarny, podejście stało się łagodniejsze, ale w dalszym ciągu stan ścieżki pozostawiał wiele do życzenia. Co jakiś czas zza drzew wyłaniały się tatrzańskie kolosy. Świetne wrażenie robił ogromny masyw Bystrej w Tatrach Zachodnich, którego północno wschodnie zbocze było teraz wystawione na promienie Słońca. Mogliśmy też spojrzeć z innej perspektywy na łagodniejsze zbocze Babiej Góry, a dalej Pilska. Wzdłuż szlaku zaś prowadziły ślady ski-tourowców, którzy musieli tędy niedawno szarżować. Pozachwycaliśmy się co nieco widokami, ale czekał nas jeszcze niezły kawałek drogi na szczyt. Dotarliśmy do Bukowiny Miejskiej, na której szlak czarny przeszedł w szlak żółty. Co ciekawe Bukowina Miejska jest najwyższym szczytem… …Nowego Targu. Przy rozdrożu szlaków turystycznych na Polanie Wszołowej znajduje się ufundowany przez członków Koła Łowieckiego ołtarz polowy gdzie odbywają się msze rozpoczynające, bądź kończące sezon łowiecki w tym rejonie. Stąd do szczytu pozostało już niewiele, a po drodze można było zobaczyć jeszcze wykonaną z drewna kaplicę papieską.

Na Polanie Wyżnikówce

Na Polanie Wyżnikówce

Po kilkudziesięciu minutach nieco podmęczeni ostrożnym stawianiem kroków na całej długości przebytej drogi dotarliśmy na wierzchołek Turbacza. Nie jest to jakoś szczególnie dobry punkt widokowy, gdyż częściowo zalesiony. Tutaj też można było odczuć zbliżającą się dużymi krokami wiosnę. Z drzew spadały co chwilę płaty śniegu, a w Słońcu było tak ciepło, że musieliśmy się rozebrać z wierzchniej warstwy ubrania. Po udokumentowaniu zdobycia szczytu zeszliśmy z powrotem do położonego 5 minut drogi od szczytu schroniska PTTK Turbacz. To okazały, zadbany budynek, już trzeci wybudowany w tym miejscu. Dwa poprzednie budynki spłonęły. Był poniedziałek, zatem i turystów jak na lekarstwo, co akurat dla nas było plusem. Mogliśmy spokojnie coś zjeść i odpocząć. Odpoczynek jednak nie trwał długo, bo przed nami była jeszcze droga powrotna, a że obawialiśmy się o jej stan i długość schodzenia, nie zwlekaliśmy. Żeby nie wracać tą samą drogą do Obidowej, wybraliśmy alternatywny szlak czerwony, prowadzący przez Obidowiec i obok schroniska PTTK Stare Wierchy. Idąc szlakiem o tej barwie, przeszliśmy jeszcze raz przez szczyt Turbacza. Idąc dalej przeszliśmy przez zrujnowany drzewostan leśny, który wyglądał jak po wybuchu bomby atomowej, albo przejściu trąby powietrznej. Przygnębiający widok. Dalej szlak wiedzie leśnym traktem. Niestety spełniły się nasze przypuszczenia i maszerowaliśmy po lodzie co jakiś czas zbaczając ze szlaku na pobliskie ścieżki, żeby nie poturbować się przy bardziej stromych zejściach. Gdy doszliśmy po niecałych dwóch godzinach do schroniska na Starych Wierchach, zdaliśmy sobie sprawę, że przed nami już tylko kilkadziesiąt minut drogi w dół szlakiem zielonym do Obidowej, szlakiem dla odmiany nieoblodzonym, a całkowicie zabłoconym. Znów trzeba było skakać po krzakach. Szczęśliwie wzdłuż szlaku przebiegała długa polana, po której mogliśmy deptać w dół, a na której to znów spotkaliśmy wiosnę w postaci charakterystycznych dla rejonu Gorczańskiego Parku Narodowego szafranów spiskich (krokusów). Późnym popołudniem dotarliśmy do samochodu z poczuciem kolejnego udanego wypadu w polskie góry. Okazało się, że nasz plan logistyczny okazał się bardzo trafny dla zdobycia wszystkich trzech wierzchołków. Zatem sukces, jeszcze tylko 22 szczyty do końca :)

Oblodzony szlak w okolicy Turbacza

Oblodzony szlak w okolicy Turbacza

INFORMACJE PRAKTYCZNE:

Na wszystkie szczyty odbijamy z Zakopianki
Punkty startowe podaję orientacyjnie względem pobliskich miejscowości.

MOGIELICA
Na szczyt prowadzą szlaki:
Niebieski (można startować ze wsi Jurków, bądź ze wsi Szczawa)
Zielony ( np. ze wsi Dobra przez przełęcz Chyszówki, bądź od wsi Zalesie, np. na wysokości przełęczy Słopnickiej)
Żółty (z miejscowości Rzeki sam szlak biegnie bezpośrednio aż ze szczytu Turbacza, bądź z miejscowości Podłopień od drugiej strony)

LUBOMIR
Na szczyt prowadzą szlaki:
Czerwony (można zacząć przy schronisku PTTK na Kudłaczach, bądź od strony przeciwnej z Kasiny Wielkiej, poza tym ze szlakiem czerwonym łączy się sporo innych z różnych stron – od Pcimia, Lubnia, Poręby, a nawet Myślenic)
Zielony (np. z Wierzbanowej)

TURBACZ
Na szczyt prowadzą szlaki:
Zielony (od Poręby Wielkiej przez Turbaczyk, bądź z Nowego Targu)
Czarny (z Klikuszowej – przechodzi w szlak żółty prowadzący z Nowego Targu)
Czerwony (z Rabki Zdrój lub z samego Krościenka nad Dunajcem!)
Żółty (od strony Nowego Targu albo ze wsi Rzeki)
Niebieski (z Łopusznej lub z Poręby wielkiej)

SCHORNISKO PTTK KUDŁACZE
http://www.kudlacze.pttk.pl/

Więcej zdjęć w galeri

onthesummit.jimdo.com

www.czarodziejskagora.org.pl

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci