loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

Boję się, to mało powiedziane. Zdaję sobie sprawę z tego, jaki to jest poziom ryzyka. Tak samo, jak i podczas wszystkich poprzednich wypraw. - mówi Denis Urubko, kierownik wyprawy na K2 zimą, która ruszy pod koniec grudnia.

K2 zimą – skąd pomysł?

Mamy zamiar wejść we trójkę: Adam Bielecki, Alex Txikon i ja. Przyjaźnimy się. Byliśmy razem na wyprawach wysokogórskich, braliśmy udział w festiwalach górskich w Polsce i Kraju Basków. Po wyprawie na Kanczendzongę uznaliśmy, że jesteśmy w stanie podjąć to wyzwanie. Jednogłośnie zgodziliśmy się, że to będzie bardzo ciekawe doświadczenie.

Dlaczego wybrałeś Adama Bieleckiego?

A dlaczego Adam wybrał mnie? Po pierwsze, przyjaźnimy się. Po drugie, lubię to, że Adam potrafi samodzielnie myśleć, ma niezależne poglądy. Podziwiam to w jaki sposób się wspina i jego wytrzymałość.

Historia alpinizmu pokazuje, że Polacy rządzą w górach najwyższych zimą. Czy udział Adama w wyprawie na K2 traktujesz jako swego rodzaju talizman na szczęście lub zapewnienie wygranej?

Adam jest niezastąpiony w takiej bitwie. Cieszę się, że Polak będzie działał podczas ataku szczytowego na K2 zimą.

Denis Urubko-m

Denis Urubko. Fot. Wikipedia

Po polskiej zimowej wyprawie na Broad Peak opinia publiczna i środowisko wspinaczkowe podzieliło się na zwolenników i przeciwników Adama...

Każdy ma swoje priorytety, kiedy człowiek jest młody, należy słuchać starszych. Jeżeli Maciej Berbeka postanowił atakować szczyt (on był najbardziej doświadczony w tej grupie), to nikt nie mógł mu zabronić bycia osobą kierującą, która odpowiada za własne życie i osób jej towarzyszących. Adam był bardzo dobrze przygotowany, lepiej niż pozostali uczestnicy wyprawy. Zrobił wszystko zgodnie z logiką wydarzeń.

Ufasz mu?

Tak. Myślę też, że on ma zaufanie do mnie.

Podobno trudno było znaleźć sponsorów na wyprawę. Myślisz, że ma to związek z finałem polskiej zimowej wyprawy na Broad Peak?

Nie widzę związku z tamtym wydarzeniem. Sponsorzy się znaleźli, a społeczność interesuje się naszym projektem. Dowodem na to jest chociażby nasza rozmowa.

Czy podczas dobierania składu wyprawy kierowałeś się dotychczasowymi osiągnięciami himalaistów czy może zwracałeś uwagę na ich osobowość?

Wszystko należy brać pod uwagę. Najważniejsze jest jednak to, że wszyscy chcieliśmy wyruszyć zimą na K2. Każdy z nas ma też duże doświadczenie zdobyte zimą w górach wysokich, a do tego dochodzi przyjaźń. Przez ostatnich kilka lat, często, spotykaliśmy się i wspinaliśmy się razem. Wspólnie weszliśmy na Kanczendzongę.

k2-3-m

K2 Fot.portalgorski.pl

Jak wyglądają przygotowania do wyprawy?

Jest wiele spraw do załatwienia, pytań i wątpliwości. Musimy znaleźć złoty środek. Każdy z nas zebrał pieniądze na swój udział w wyprawie, rozwiązaliśmy sprawę prowiantu i sprzętu, uzgodniliśmy czas i szczegóły przyjazdu. Ogólnie rzecz ujmując – rutyna (śmiech). Ale bardzo ciekawa rutyna!

Macie już dokładny plan wyprawy?

Startujemy pod koniec grudnia. Spotykamy się w mieście Kaszgar (zachodnia część Chin). Później mamy kilka dni na sprawy organizacyjne takie jak: zakup sprzętu i prowiantu. Potem dwa dni spędzimy w samochodzie podczas podróży do górskiej przełęczy. Tam zaczyna się ziemia niczyja, gdzie przejdziemy granicę od strony chińskiej.

Planujecie zdobywać K2 od strony północnej, w kręgach wspinaczkowych uważa się, że to dość ryzykowny plan…

W środowisku alpinistów generalnie istnieje opinia, że próba zdobywania K2 zimą to zbyt wysokie ryzyko. To zresztą prawda. Jednak, po przeanalizowaniu przyczyn niepowodzeń i tragedii, uznałem, że nowa droga od Północy, Wschodnią granią – to całkiem niezły pomysł. Chcę się schować przed wiatrem za górą, wykorzystać lepsze warunki śniegowe na wyznaczonej przez nas linii, działać na dłuższym odcinku, ale technicznie o wiele łatwiejszym.

Miałeś przed wyprawą rozpisany specjalny trening sportowy?

Oczywiście. Każdy z nas ma swój program. Trenowaliśmy latem i jesienią, będziemy trenować w grudniu. Trzeba dużo biegać pod górę, długie dystanse i z dużą różnicą wysokości. Należy też jak najwięcej wspinać się w skałach, stawiając na dużą ilość dróg.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, ze trudniejszą rzeczą od zdobycia K2 zimą, nową drogą, bez użycia tlenu, będzie utrzymanie dobrych relacji w zespole. Dlaczego?

Ludzie przebywając długo w tym samym kręgu męczą się sobą. Wiesz jak trenują astronauci i jak są oni dobierani do zespołu? Według zgodności cech psychologicznych. Tutaj jest podobnie. Przecież to będą nasze wspólne dwa miesiące "na orbicie".

k2-1-m

K2 Fot.portalgorski.pl

Razem z Adamem mówicie, że „szanse wejścia na szczyt są małe”.

Wiemy na czym będą polegały trudności. Znamy wszystkie szczegóły i detale. Mamy w sobie optymizm, ale jest on równoważony przez wiedzę na temat rzeczywistości. Obiekt i warunki naprawdę trudne! Wejście na ten szczyt prawdopodobnie będzie trudniejsze niż wszystkie nasze poprzednie projekty w Himalajach i Karakorum. Tam było coś, czego ktoś już dokonał wcześniej. Na K2 - nikt, nigdy .

W 2003 rok byłeś już zimą na K2. Nie udało się wtedy zdobyć szczytu.

Ta historia była już wiele razy opisywana. W obozie 4 na wysokości 7750 metrów Marcin Kaczkan źle się poczuł. Musiał schodzić, a Krzysztof Wielicki i ja sprowadzaliśmy przyjaciela.

Wielicki był wtedy liderem wyprawy. Jak zareagował na Twój pomysł zdobywania K2 zimą w tym roku?

Był nawet wstępny plan, żeby wyruszyć w przyszłym roku na K2 zimą od strony Pakistanu pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego. Mimo tego, że miał to być polski zespół Wielicki zgodził się wziąć mnie jako uczestnika wyprawy. Próbowałem przekonać go do drogi od strony północnej Wschodnią granią, ale bezskutecznie. Krzysztof planował wariant klasyczny od strony Południowej. Wyprawa polska nie doszła do skutku, a my z kolegami przygotowywaliśmy się na zimę 2014-2015.

Podczas przygotowywania tegorocznej wyprawy korzystałeś z porad i doświadczenia Krzysztofa Wielickiego?

Dużo wiedzy wyniosłem z projektu z 2003 roku. Wyciągnąłem wnioski. Tym razem postaramy się uniknąć zbyt dużej pracy technicznej i zbytniego ryzyka podczas wchodzenia..

K2 jest nazywana „górą mordercą”, nie boisz się tej wyprawy?

Boję się, to mało powiedziane. Zdaję sobie sprawę z tego, jaki to jest poziom ryzyka. Tak samo, jak i podczas wszystkich poprzednich wyprawach.

Czego boisz się najbardziej?

Lawiny. Zimą, w 2011 roku, podczas wejścia na Gaszerbrum II dalekie obejścia były bardzo trudne, często ryzykowaliśmy i raz zasypało... Mam nadzieję, że uda się uniknąć podobnej sytuacji na K2.

Wygląda na to, że Święta i Sylwestra spędzisz poza domem, jak się z tym czujesz? Co na to Twoja żona, której podobno obiecałeś, że „nie pójdziesz nigdy na K2”?

Co z tego, że będziemy daleko?! Na wiosnę wrócimy do domu, czyli wtedy, kiedy jest najlepsza pora roku. Moja żona jest spokojna i wie, że w marcu pojedziemy razem na narty do Włoch.

Udało się zdobyć K2. Wracacie z wyprawy. Jakie są kolejne plany?

O nartach już powiedziałem… (śmiech). Wiosną planuję trenować młodzież w Sokolikach, na Jurze, Bilbao i Waseriano. Sam chcę się wspinać dużo i robić trudne drogi w skałach. W sierpniu zamierzam wyruszyć na Kaukaz, spróbować przejść drogę na Uszbie na Południowej ścianie. Potem będzie Sierro Torre i Monte Fitz Roy .

Czy z Waszej wyprawy na K2 powstanie film?

Oczywiście! I tak samo, jak w filmie o Kanczendzondze będzie w nim wiele ciekawych zabiegów artystycznych.

Czego powinniśmy Wam przede wszystkim życzyć przed tą wyprawą?

Powodzenia! Dziękuję, za to pytanie.

 

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci