loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

No i mamy ciekawe zamieszanie. BC informuje mnie, że zespół polsko - francuski schodzi. Z Polski otrzymuję informację, że będą schodzić w sobotę. Czyli baza nie wie co się dzieje na górze...  Poniżej zamieszczamy bardzo dobry komentarz Jacka Telera, który pokrótce analizuje zaistniałą sytuację.


" 15.01.2015| Nanga Parbat vide cui fide

Przedstawiając wyprawy (bodaj 28-go grudnia), zastanawiałem się, czy najbardziej doświadczony włosko-francusko-polski zespól, zespołem jest.

fot: facebook.com

fot: facebook.com


Pisałem: "Mackiewicz powtarza jak mantrę, że "skumawszy się w internecie ustalili: ta sama agencja, Nardi jako oficjalny leader,wspólna baza itp", ale... co znaczy "będziemy sobie nawzajem pomagać" pokaże życie."

I życie pokazuje.

Można teraz od czci i honoru odżegnywać Nardiego, przypisywać mu niskie pobudki (internet tego pełen), ale jeśli istotnie jest faktem:

- że francusko-polska dwójka wychodząc 8-go nic o planach na szczyt nie wspomniała (net o tym wie, a koledzy nie?);

- że odmówili wzięcia radia (jedynej szansy na kontakt i ewentualne wezwanie pomocy);

- że mimo posiadanego tel. satelitarnego (wiadomo o mackiewiczowym, Revol - nie wiadomo) ani razu nawet sms-em, jak twierdzi Nardi - nie dali znać że żyją

to Włoch nie tyle wyrzuca "szturmowców" z wyprawy, co jedynie stwierdza stan faktyczny.

Warto podkreślić, że "informowanie o planach" i w miarę możliwości (a na to pozwoliłoby radio) "kontaktowanie się z góry" względem Alego i Daniele nie mają tylko charakteru kulturalno-towarzyskiego, ale są wymogiem formalnym. Warunkiem jaki uczestnik bierze na siebie, na mocy wydawanego mu na wspinaczkę zezwolenia.

Ali Muhammad Sartoro (skądinąd przesympatyczny człowiek, mi oraz Mackiewiczowi znany od lat) to przedstawiciel organizującej wyprawę agencji i zapewne też (?) Oficer Łącznikowy, a tenże reprezentuje tam pakistańskie władze i pakistański Alpine Club (wydawcę Permitu)

zaś Daniele Nardi, o czym "szturmowcy" doskonale wiedzą - to ich leader, który niezależnie od ich "chcenia lub niechcenia" przed Alpine Club i pakistańskimi władzami odpowiada za wszystkich członków wyprawy.

Mówiąc dosadnie: nikt ci nie może nakazać wspinać się tą konkretną drogą (np. Żebrem Mummery'ego) w sytuacji, gdy ty się jej po prostu boisz. I nikt też nie jest w stanie powstrzymać cię przed atakiem szczytowym, bo cię nie zwiąże, nawet za cenę realnej groźby ubicia się. Ale masz psi obowiązek (wynikający: raz ze zwykłej przyzwoitości, dwa - z formalnych wymogów) o swych zamiarach i poczynaniach informować kolegów z wyprawy, w tym szczególnie leadera i oficera łącznikowego, bo oni to - w wypadku gdy się ubijesz - będą przed władzami odpowiadać. I oni, gdy będziesz potrzebował pomocy, ratując cię - ubić się także mogą. "Takaja-że żizn'" - mawiają Rosjanie.

Trzeba też pamiętać, że Nardi po sytuacji na K2 z Stefano Zavka (pisałem 8 listopada) w temacie "szczytujących, a niepowracających" może mieć "lekką schize". I jak tu się nie wk...ć?

No cóż. Znamy zdanie jednej ze stron, poczekajmy na drugą, aczkolwiek...

Pogoda nie poczeka, a góra nie wybacza. Nawet jeśli daje niebywale długie okno, to każde okno ma swój koniec. Za parę godzin zacznie narastać wiatr, a za dwie doby może na powrót osiągnąć siłę huraganu.

Szybkość wchodzenia decyduje (tylko) o sukcesie; szybkość schodzenia - często o przeżyciu."
Dzisiaj już wiemy, że zespól polsko - francuski schodzi.

Małgorzata Klamra
Źródło: http://www.blogk2.com/index.php?id=66

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci