Obecnie samo w sobie kłusownictwo zmienia swój charakter i podstawowe założenie. Chodzi o to, że wcześniej, proceder ten wynikał głównie z chęci pozyskania przez człowieka pożywienia czy skór.

Obecnie, przy ogólnej dostępności towarów, kłusownicy działają chyba dla czystej i chorej przyjemności zabijania i pozyskiwania trofeum.

Walka z kłusownictwem na terenie parku narodowego spoczywa przede wszystkim na barkach Straży Parku oraz w rękach tzw. służb terenowych.

Mimo jednak tej wzmożonej kontroli, restrykcyjnych przepisów i wzrostu ogólnej świadomości w społeczeństwie, nadal proceder kłusownictwa występuje (szczególnie zimą, kiedy ścieżki chodzone przez zwierzęta są dobrze widoczne, co  stanowi dla kłusowników znaczne ułatwienie).

{youtube}OTXX_MbK2Lo{/youtube}

Tatrzańscy kłusownicy rekrutują się głównie z podhalańskich miejscowości, zwłaszcza tych leżących bezpośrednio u podnóża gór, a co za tym idzie często mimo pewnych podejrzeń sąsiadów, że ich znajomy trudni się tym barbarzyńskim zajęciem, niezręcznie jest "donosić" na sąsiada organom ścigania.

Stąd ważne jest edukownanie i wpływanie na postawy najmłodszych (chodzi głównie o edukację ekologiczną tamtejszych dzieci i młodzieży- z Witowa, Kościelisk, Zakopanego, Murzasichla, Małego Cichego i innych miejscowości).

Niestety, wiele jest jeszcze do zrobienia. W niektórych domach nadal pielęgnuje się złe wzorce. Są i tacy uczniowie podhalańskich szkół, którzy nie wiedzą czy świstak to ptak, czy ssak, ale doskonale orientują się, ile dolarów warte jest wytopione zeń sadło.

Obecne powody kłusowania:
-dla przyjemności,
-z chęci zdobycia czystego, nieprzerobionego sadła świstaczego- apteki oferują jedynie maści z kilkuprocentową jego domieszką,
-dla zdobycia skóry i medalionu, czyli wyprawionej głowy z rogami osadzonej na desce, umożliwiającej powieszenie tej wątpliwej ozdoby na ścianie- głównie te pseudo trofea dotyczą kozic, ale to samo dotyczy innych chronionych gatunków- świstaka, ptaków szponiastych, sów, cietrzewi, głuszców itd.

Mimo jednak postępu ogólnego, zmiany światopoglądowej i mentalnej nie można liczyć, że kłusownictwo zniknie z Tatr w sposób samoczynny. Nadal zakorzeniony jest głęboko pewien charakterystyczy, głównie dla Podhalan, sposób postrzegania zwierzyny (której nie zawsze należy się szacunek).

Według policyjnych statystyk, za zdecydowaną większością nielegalnych polowań stoją mieszkańcy Podhala, a nie osoby przyjezdne. Charakter terenu tatrzańskiego byłby trudny dla osoby przyjezdnej, żeby mogła tu cokolwiek skłusować.

Tu też ogromne zadanie i apel do wszystkich turystów.

W walce z kłusownictwem mogą pomóc miliony par oczu i uszu rozproszone po szlakach, a często także poza nimi. Mogą one zobaczyć i usłyszeć coś, co ujdzie uwagi nielicznych parkowych strażników. Dość często zdarza się, że turyści zgłaszają zaobserwowane padłe lub chore zwierzęta. Przypadki alarmowania o żywych i zdrowych (przynajmniej na ciele) osobnikach podejrzewanych o nielegalne kłusowanie lub o odgłosach wystrzałów zdarzają się niezwykle rzadko, ale zawsze to coś.

Tatrzański Park Narodowy zakupił też wysokiej klasy sprzęt optyczny, który pozwoli na prowadzenie nocnych obserwacji na dużych dystansach, co do tej pory nie było możliwe.

Zakupione kamery termowizyjne umożliwią leśniczym z TPN nocną obserwacje przyrodniczą z dużych odległości, bez ingerencji w życie zwierząt. Sprzęt jest też wykorzystany do tropienia kłusowników.

Z obserwacji wynika, że coraz częściej polscy kłusownicy zapuszczają się na zwierzynę do naszych południowych sąsiadów- w Tatry słowackie.

Stąd też polscy i słowaccy strażnicy parków narodowych postanowili zespolić siły i razem zwalczać kłusowników w całych Tatrach.

{youtube}xSythjQB9HA{/youtube}

Przypadków kłusowania w polskich Tatrach jest o wiele mniej niż ma to miejsce w Tatrach słowackich. Te obszarowo są pięć razy większe niż nasze góry i trudniej tam być wytropionym.

Obecnie, najczęstrzą plagą jest zabijanie jeleni- dla poroża lub dla cenionego mięsa.

W takich przypadkach poroże może się ujawnić w karczmie, restauracji, domu lub w internecie.

Tymczasem trzeba pamiętać, że kary za kłusownictwo, szczególnie na terenie parków narodowych, są surowe. Grozi za to nawet pięć lat bezwzględnego więzienia. Sądy coraz częściej orzekają właśnie takie kary.

Z drugiej strony, z policyjne statystyki pokazują, że większość przypadków nielegalnego polowania na dzikie zwierzęta nigdy nie zostaje ujawniona. Skoro więc sprawcy unikają jakiejkolwiek kary, kłusownictwo pod Tatrami kwitnie w najlepsze.

Na koniec jeszcze ogromny apel do wszystkich tych przemieżających Tatry, ale też inne góry i lasy:
Jeśli coś wydaje się być niepokojące, podejrzane nie warto działać na własną rękę, a zwyczajnie zawiadomić odpowiednie służby (w Tatrach będzie to TPN czy policja).

Bartosz Michalak

ŹRÓDŁA:
- Internet.