Jan Długosz czyli „Palant”, albo jak to po dziś dzień mawiają czasem taternicy „Kukuczka lat 50.” to prawdziwa legenda polskiego taternictwa.

Dokonał bardzo wielu fantastycznych (jak na tamte czasy) przejść arcytrudnych, niepokonanych jak do tamtej pory. I fakt, że dziś linie te już wielokrotnie zastały powtórzone (i to w lepszym stylu i czasie), ale jednak niezmiennym pozostaje fakt, że Długosz był tam pierwszy i na zawsze już tak właśnie zostanie.

Znamy go jeszcze z kilku rzeczy:
Słynął z niezwykłej charyzmy i kreatywności. Uwielbiał organizować różne biesiady i spotkania w schronisku. Ze swoich górskich wspinaczek starał się prowadzić regularne zapiski. Książki jednak za życia nigdy nie wydał. Wyszła ona dopiero dwa lata po jego śmierci jako zbiór opowiadań pt. „Kamień pokutników” - do dzisiaj to jedna z kultowych, obowiązkowych wręcz pozycji wśród młodych miłośników wspinaczki w Tatrach.
Jan Długosz zginął w 1962 r. na grani Zadniego Kościelca.
Z Janem Długoszem związana jest też jedna z góralskich legend.
Głosi ona, że gdy zimą ujrzy się czarnego motyla oznacza ta, że w tej samej chwili w górach umiera jakiś człowiek. Zobaczenie go przez taternika zwiastuje zatem kłopoty i najprawdopodobniej jakąś tragedię.
Zaczęto o niej mówić dopiero w latach 30. XX w. za sprawą Wiesława Stanisławskiego (stworzył ją). Z łatwością znajdziemy ją w „Kominie Pokutników” z 1964 r. Jana Długosza (w opowiadaniu Czarny motyl).
Stanisławski był jednym z największych taterników. Działał głównie w latach 1928 – 1933.
Mówił sam zresztą:
...ja już tak dawno chodzę po Tatrach...
i robiłem już rzeczy we wszelkich skalach trudności...
ale nie przestanie być dla mnie ciekawa jakaś najprostsza nawet ścieżka tatrzańska...
Wracają jednak do Długosza:
Kiedyś podczas samotnej wspinaczki, Palantowi ukazał się czarny motyl. Stało się to w 1957 r. podczas zimowego przejścia północnej ściany Mięguszowieckiego Szczytu. Całe owo przedsięwzięcie było bardzo ryzykowne.
Praktycznie przez cały czas towarzyszyło mu przekonanie jakiegoś nieuchronnego nieszczęścia. Jednak, jak sam zresztą pisze:
„Miałem przekonanie, wręcz pewność, że to nie chodzi o mnie".
Dowiedział się potem, że schodząc w ślad za nim po ukończeniu innej drogi, zginęli dwaj świetni młodzi wspinacze - bardzo z nim zresztą zaprzyjaźnieni.

Bartek Michalak 

Źródła:
https://www.portalgorski.pl/,
https://www.wrozka.com.pl/,
https://z-ne.pl/t,haslo,3231,motyl,_czarny.html,
https://kw.warszawa.pl/wieslaw-stanislawski,
Wikipedia.