W sezonie w Górach Simien pogoda jest niemal codziennie taka sama. Zimna noc, chłodny poranek, słoneczne, parne i bardzo gorące okolice południa, następnie przyjemne umiarkowane temperatury z lekkim wiaterkiem, nadejście chmur i późnopopołudniowa ulewa i piękny wieczór.
Na zdjęciu las drzewiastych wrzośców (Erica arborea) w okolicach pierwszego obozu — Sankaber. Ten las nie wydawał dźwięków. Ten las WYŁ. Cykady generowały natężenie dźwięku godne death metalowego koncertu.
Najczęstsza wielodniowa marszruta w Górach Simien zakłada spanie w czterech obozach.

Najniższym Sankaber, położonym na otwartej przestrzeni obozie Gich w którym wiatr hula aż miło, oferującym spektakularne widoki obozie Chennek i najbardziej folklorystycznym, gdyż położonym na obrzeżach wioski Ambiko obozie o tej samej nazwie. Z tego ostatniego atakuje się najwyższą górę Rogu Afryki, czyli Ras Daszen. W Ambiko śpi się przed i po zdobyciu szczytu. Potem jeszcze raz śpi się w Chennek, z którego wraca się do miasteczka Debark już za pomocą samochodów terenowych, z pominięciem pierwszych dwóch obozów (zresztą tylko Sankaber i Chennek leżą przy szutrowej drodze przecinającej góry, Gich jest dużo i wyżej i można się do niego dostać wyłącznie na piechotę). Pomiędzy Sankaber i Gich znajduje się obowiązkowy punkt widokowy na przeszło półkilometrowy wodospad Jinbar, jeden z najpiękniejszych w Afryce, a między Gich a Chennek wchodzi się na wierzchołek Imet Gogo z najlepszą panoramą całych gór.

etiopia

Poranek. Kruki grubodziobe (Corvus crassirostris) już czekają, aż zaczniemy śniadanie. Wystarczy nie pilnować jedzenia przez piętnaście sekund, by ten wspaniały, półtorakilogramowy ptak złożył Ci wizytę. Czasem trzeba się z nim mocować. Zdarza się, że kradną również z namiotów. Urocze stworzenia.

etiopia

Obóz Gich położony jest w samym sercu płaskowyżu na szerokiej, otwartej przestrzeni. Nazwę swą zawdzięcza wiosce, która kiedyś znajdowała się kilkaset metrów stąd. Jej mieszkańcy zostali przesiedleni, gdy powstał park narodowy, gdyż znajdowali się zbyt blisko siedlisk bardzo rzadkich zwierząt: koziorożców abisyńskich (Capra walie) oraz kaberu etiopskich (Canis simensis zwanych też etiopskimi lub abisyńskimi wilkami, wilkami z Simien, lisami z Simien lub czerwonymi szakalami). Kilka z nich udało się nam z obozu zobaczyć przez lornetkę. Jedne z ostatnich zdjęć osady Gich (a być może i jedyne wykonane) możemy podziwiać w książce Andrzeja Wilczkowskiego "Każdemu według marzeń".

etiopia

Koło obozu rosną jedne z pierwszych (licząc od początku wycieczki) ogromnych lobelii z endemicznego dla Etiopii gatunku Lobelia rynchopetalum. Tutaj cała rodzinka jeszcze przed wypuszczeniu kwiatostanów, w kształcie monstrualnych trąb (to takie eufemistyczne określenie na wypadek, gdyby czytały nas dzieci).

etiopia

Anioł i Aberra w towarzystwie spotkanego strażnika opiekującego się małą grupą izraelską odpoczywają przed zdobyciem Imet Gogo (3926 m)...

etiopia

...szczytu (czy też raczej wybitnej wypukłości na skraju płaskowyżu) słynnego ze wspaniałej, rozległej panoramy oraz fantastycznych, przeszło siedemsetmetrowych urwisk. Pierwszymi Polakami, którzy mogli podziwiać widok na setki gór i dziesiątki wyniosłych amb (nie mylić z amebami) była ekipa Andrzeja Wilczkowskiego i Jerzego Surdela w 1969 roku.

etiopia

Jak to w górach. Raz wysoko na szczytach, raz nisko w lesie drzewiastych wrzośców. Na zdjęciu Aberra. Połączenie wojskowych ciuchów z żółtymi, plastikowymi kapciami i pasującym do nich kolorystycznie dziewczęcym plecaczkiem szkolnym z różowymi motylkami, koło których dynda karabin to widok, którego nigdy nie zapomnę.

etiopia

Gdy schodziły mgły atmosfera od razu robiła się tajemnicza. Na zdjęciu przewodnik Messi.
 

etiopia

Chociaż do najbliższej wioski, o pięknej nazwie Ambaras, było kilka kilometrów, wieść o tym, że farendżi idą, zachęciła całą ekipę dzieciaków, by przybiec, popatrzeć na ludzi, spróbować sprzedać czapeczkę, plecione pudełeczko, zagrać na flecie, albo przynajmniej poprosić o cukierka lub dolara w zamian za fotografię. Wiadomo, że nie wolno dawać cukierków za nic i uczyć złych odruchów i żebractwa. Ale czy można się oprzeć takim wielkim czarnym oczom po środku pustki na wysokości czterech tysięcy metrów?

etiopia
"I co tu z wami począć?"

etiopia
Obóz Chennek z fantastycznymi widokami na potężne ściany Imet Gogo (najbardziej po prawej), Shayno Sefer i Inatye (4070 m).

etiopia

Widok ze skraju płaskowyżu dwie godziny drogi przed przełęczą Bwahit.

Hubert Jarzębowski


Kolejna część obrazków z dachu Afryki już 09.02
Jeśli chcesz wrócić do części I - kliknij tutaj