Fotografia jest niewerbalnym sposobem oddziaływania na człowieka. Nieraz lepiej niż mapy, opisy, setki relacji oddaje klimat miejsca, a tym samym zachęca do odwiedzenia sfotografowanych stron. Dobre zdjęcie przykuwa uwagę, zostawia ślad w pamięci, a przede wszystkim wywołuje emocje.

O zamykaniu w kadrze krajobrazu rozmawiamy z pasjonatem gór, fotografii, założycielem inicjatywy “Świtaki” czyli pasjonatów fotografowania wschodów słońca - Michałem Sośnickim.

Michał Sośnicki w swoim żywiole (fot. archiwum Michała Sośnickiego)



Michale, oglądając twoje prace i śledząc dotychczasowe osiągnięcia, można odnieść wrażenie, że fotografia towarzyszy Ci od zawsze.

Fotografią zawodowo zajmuję się od półtora roku. Natomiast jako pasja towarzyszy mi od zdecydowanie dłuższego czasu - blisko ośmiu lat. To od tej chwili zacząłem robić zdjęcia bardziej świadomie. Przede wszystkim też zainwestowałem w aparat. Akurat w dobrej cenie kupiłem lustrzankę marki Pentax i zapisałem się na kurs fotografii artystycznej do Zbigniewa Pozarzyckiego, w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie, z którego pochodzę. Na kurs uczęszczałem półtora roku. Dziś wspominam to jako doskonale wykorzystany czas, gdzie naprawdę sporo się nauczyłem. To bardzo ważne dla początkującej osoby by zgłębiać wiedzę związaną z fotografią pod okiem kogoś bardziej doświadczonego, mistrza. Gdy spoglądam z perspektywy czasu na pierwsze zrobione przeze mnie zdjęcia, a te obecne widzę że z roku na rok nadal się uczę oraz udoskonalam swój warsztat. Jednak to osoba Zbigniewa Pozarzyckiego pozwoliła mi zmienić dotychczasowe zainteresowanie w prawdziwą pasję. To on nakierował mnie na typ fotografii, która mnie zainteresowała.

 

Grupa fotografów na plenerze fotograficznym organizowanym przez Michała na Wielkim Choczu, tuż przed wschodem słońca. (fot. archiwum Michała Sośnickiego)

Co Cię zatem zainteresowało?

Fotografia krajobrazowa. Wschody i zachody słońca. Już wcześniej często wychodziłem bladym świtem w góry, jednak nigdy nie patrzyłem na wschody pod kątem robienia zdjęć. Wtedy też pojawił się pomysł wycieczek na wschody słońca na Babią Górę, które z biegiem czasu przemieniły się w inicjatywę pod nazwą “Świtaki”. I tak naprawdę wszystko się zaczęło.

A dlaczego akurat Babia Góra? Kapryśna królowa Beskidów, często zasnuta chmurami, mgłą, a zawsze witająca turystów porywistym wiatrem.

U jej stóp mieszkam od siedmiu lat. Z pochodzenia jestem rodowitym krakowianinem, jednak Babia przyciągała mnie jak magnes zanim jeszcze osiedliłem się tu na stałe. Być może za sprawą dogodnego dojazdu z grodu Kraka, być może przez sentyment. Pamiętam gdy w 2005 roku jeszcze był oficjalny zakaz wydany przez służby parkowe o chodzeniu po parku o zmroku. Na szczęście rok później zakaz ten zniesiono, co w czasie zbiegło się w pierwszymi świtakowymi wyprawami na szczyt. Absolutnie pierwszą wyprawę na wschód słońca wspominam jako kompletną porażkę. To wyjście z góry skazane było na niepowodzenie. Śnieg po pachy, zawierucha. Szlak który ze schroniska pokonuje się do przełęczy Brona zazwyczaj zajmujący pół godziny nam zajął blisko dwie! Po drodze się zgubiliśmy. A przede wszystkim już po przebudzeniu i wyjrzeniu za okno wiedzieliśmy, że dziś żadnego wschodu nie będzie. Niebo jest zbyt mocno zasnute chmurami. Mimo to podjęliśmy jednak wyzwanie. Dziś wiem, że już bym tak nie ryzykował. Mam również lepsze wyczucie co do pogody oraz mogących występować na szczycie warunkach.

Ile razy byłeś zatem na Babiej Górze

Kilkadziesiąt razy. Nie liczę już. Tam też poznałem swoją żonę.

                                              

Poranne mgły i na horyzoncie Królowa Beskidówfot. (archiwum Michała Sośnickiego)

Wschody i zachody słońca - z jakiego powodu właśnie te pory dnia?

Bowiem wtedy właśnie jest najpiękniejsze światło dla fotografii. Mam na myśli pojęcia: niebieska godzina trwająca w Polsce 45 minut oraz złota godzina trwająca tyle samo. Czas ten oczywiście zależy od pory roku. W okolicach południa nie ma szans na złapanie gry takich cieni, mgieł i kolorów, które towarzyszą właśnie wschodom i zachodom słońca.

Domyślam się co to znaczy, ale czy możesz wytłumaczyć naszym czytelnikom skąd nazwa niebieska, a skąd złota? Co to znaczy?

Niebieska godzina jest 45 przed wschodem i tyle samo po zachodzie słońca. Złota godzina zaś to 45 minut po jego wschodzie oraz 45 przed jego zachodem. Wtedy na horyzoncie rozgrywa się najpiękniejsza sztuka, jaką wyreżyserowała natura. Warto to sobie uświadomić i warto pamiętać, że wraz ze zniknięciem słońca za horyzontem nie należy zwijać sprzętu, składać statywu. Najlepsze dopiero się wydarzy. Należy odczekać 10, 15 minut, a wtedy wszystkie kolory zachodu zaczną odbijać się w chmurach. Jeśli takowe oczywiście są na niebie.

                                          

Wschód słońca z Trzech Koron z widokiem na Pieniny (fot. archiwum Michała Sośnickiego)



Czy można być fotografem uniwersalnym - to znaczy równie dobrze robić zdjęcia krajobrazom, ludziom i wydarzeniom?

W moim odczuciu należy się wyspecjalizować. Trudno być dobrym fotografem na wszystkich polach działania: ślubnym, górskim, krajobrazowym, choćby ze względu na odmienność sprzętu. Każdy ma swoją specjalizację w której dobrze się czuje.

Czy istnieje coś takiego jak uniwersalny aparat dla osoby, która chce rozpocząć swoją przygodę z fotografią?

Niestety nie ma takiego pojęcia jak sprzęt uniwersalny jeśli oczywiście mówimy o lustrzankach oraz fotografii zaawansowanej. Inny sprzęt wykorzystamy do fotografii portretowej, inny zaś do krajobrazowej. Obiektywy zmiennoogniskowe, od szerokich kątów po teleobiektywy to target, który zainteresuje nas przy uwiecznianiu w kadrze krajobrazów. W fotografii portretowej natomiast potrzebne nam będą jasne, stałoogniskowe obiektywy, gdzie otrzymamy również większa głębię ostrości. W tym przypadku pracujemy na otwartych przysłonach. Plusem obiektywów stałoogniskowych jest również ostrość, którą możemy uzyskać. W fotografii krajobrazowej natomiast pracujemy na najniższych czułościach ISO, na przysłonach 8-22 bowiem chcemy mieć wszystko ostre w kadrze. Zatem jeden typ wyklucza poniekąd drugi. W doborze sprzętu często korzystam z przeglądarki internetowej www.optyczne.pl. Znajduje się tam sporo testów, porównań czy rekomendacji sprzętowych. Pamiętajmy tylko, że ile osób tyle opinii i w całej ilości informacji przepływającej przez liczne fora musimy mieć na uwadze, że sprzęt jest tylko dodatkiem do nas i naszego talentu.

Jaką drogę dla osoby chcącej postawić pierwsze kroki w fotografii górskiej polecasz?

Obecnie istnieje wiele możliwości doszkolenia się. Na przykład na youtubie znajdziemy sporo kanałów, gdzie autorzy zamieszczają tutoriale. Nie mniej jednak bardzo cenną lekcją jest wyjazd na warsztaty fotograficzne lub plener. Od blisko roku organizuję tego typu wyjazdy - czy w góry, czy nad morze, czy inne ciekawe dla obiektywu rejony. Widzę, że cieszą się one sporym zainteresowaniem i skupiają wokół siebie nie tylko wytrawnych już fotografów, którzy od pierwszego pleneru poczynili ogromne postępy, lecz również zupełnych nowicjuszy. Ludzie chętnie wracają, bo oprócz praktycznej wiedzy, poznania ludzi o podobnych pasjach, spędzamy naprawdę miły czas w pięknych okolicznościach przyrody.

                

Nauka pod okiem bardziej zaawansowanych jest kluczem do zgłębienia tajników fotografii (fot. archiwum Michała Sośnickiego)




Na jakie triki w programie graficznym możemy sobie pozwolić, by nie posunąć się za daleko?

To jest generalnie temat rzeka i nie ma jednoznacznej granicy. Przyjmuje się, że nieetycznym jest wprowadzanie fotomontażu - no chyba, że mamy do czynienia z grafiką. Nie mniej jednak każda tego typu ingerencja powinna zostać ujawniona przez autora. Przeklejanie z jednego na drugie zdjęcie ludzi, słońca, nieba - przyznacie, że mało ma wspólnego z autentycznością fotografii. Inną sprawą jest natomiast umieszczanie na zdjęciu znaku wodnego autora. W dobie przepływu informacji w internecie warto chronić swoje prawa autorskie. Znak możemy dodać w programie graficznym, lub wprowadzić metadane w naszym aparacie. Robiąc zdjęcia zapisujemy pliki nie w jpg’ach lecz RAWach. Taki sposób zapisu w skrócie możemy określić jako odpowiednik negatywu analogowego, który uprzednio wywoływaliśmy w ciemni. Podobnie RAWy powinniśmy “wywoływać” w programach graficznych, na przykład: Lightroom, Photoshop, Capture One. Co to znaczy - RAW jest plikiem bez kolorów, kontrastów, niewyostrzonym, wobec czego całą obróbkę zdjęcia powinniśmy zrobić samemu w programie.

Co powinno zawierać idealne zdjęcie Twoim zdaniem?

Przede wszystkim pamiętajmy, że światło jest najważniejsze. Bez niego nasze zdjęcie będzie płaskie i nieciekawe. Z resztą chyba każdy z nas zna to uczucie, kiedy jest idealna pogoda, słońce pada w zenicie, po horyzont góry, ale my mamy wrażenie, że zdjęcie nie oddaje tego co widzimy w danej chwili. W rezultacie chowamy aparat w plecaku i próbujemy z fotograficzną dokładnością zachować obraz pod powiekami. Ponadto zdjęcie musi mieć tak zwane mocne punkty. Nie dzielimy kadru w połowie jeśli sytuacja tego nie wymaga - czyli nie jest takie nasze zamierzenie. Dzielimy je w proporcji ⅓ do ⅔ i nie ma reguły co dzielimy, czy akurat ⅓ to będzie niebo, czy horyzont. Z reguły pokazujemy kadr, gdzie coś się dzieje - zachodzące słońce, płonące chmury, źdźbło. Kolejną wskazówką jak zrobić dobre zdjęcie jest metoda trójpodziału. Wyobraźmy sobie, że naszą fotografię, dzielimy na 9 prostokątów. Na styku linii powstają 4 punkty, tak zwane mocne punkty, gdzie powinniśmy umieścić interesujące nas obiekty.

                

Przykład podziału zdjęcia w proporcji ⅓ do ⅔ . Jezioro Czorsztyńskie, Pieniny Spiskie i Tatry. (fot. archiwum Michała Sośnickiego)


Czy w dzieciach zaszczepiłeś już swoją pasję?

Moje dzieci są jeszcze stosunkowo małe. Jednak najstarszy 6-letni syn przejawia zainteresowanie fotografią. Ma bardzo dobre oko i dar do kadrowania. Nieraz daję mu jeden ze swoich aparatów, by na spacerze mógł zrobić zdjęcie. Jego spojrzenie jest bardzo ciekawe.

Zdradź proszę czytelnikom Portalu Górskiego kilka miejsc, gdzie najchętniej robisz zdjęcia.

Jest sporo miejsc w Polsce bardzo popularnych, co widać na licznych fotografiach zamieszczanych na stronach internetowych czy portalach społecznościowych. Są to w głównej mierze właśnie Babia Góra, Kasprowy Wierch - praktycznie o każdej porze roku. Ja osobiście lubię jeszcze Gorce z wieżami widokowymi na Lubaniu i Gorcu. W Pieninach Trzy Korony oraz Wysokie Skałki. Wspólnym mianownikiem wszystkim wymienionych powyżej destynacji jest widok na Tatry. Zdecydowanie bardziej wolę je fotografować z daleka. Nie lubię tłoku, który panuje tam, zdecydowanie bardziej wolę spokojne, leniwe poranki na mniej uczęszczanych szczytach. Piękne zdjęcia zrobimy też za granicą, m.in w Górach Choczańskich na Wielkim Choczu oraz w Małej Fatrze na Rozsutcu czy Stohu.

                           

Mimo, że nieraz zimno daje w kość nie zmieniłbym na nic innego swojej pasji. (fot. archiwum Michała Sośnickiego)

Czy miałeś kiedyś przygody związane z samotnym chodzeniem w nocy po górach?

Tak się składa, że miałem raz. I to w tym roku. Jako, że na wschody i zachody słońca często chodzę sam, niejednokrotnie z domu wychodząc już o północy, najpierw by gdzieś dojechać, a później się wdrapać na szczyt, zawsze staram się być przygotowany na tak zwane awaryjne okoliczności. Jednak dopiero gdy w tym roku stanąłem oko w oko z niedźwiedziem podchodząc właśnie na Wielki Chocz, zdałem sobie sprawę, że gaz pieprzowy który noszę ze sobą w plecaku na nic się zda w obliczu spotkania z kolosem. Na szczęście miś poszedł w swoją stronę, a ja po kilku głębszych wdechach również ruszyłem przed siebie pod górę.

Dziękuję Ci serdecznie za rozmowę i gratuluję pasji. Zarażasz nią!
Dziękuję i zapraszam na warsztaty!



Paulina Polly Wierzbicka
www.pollyenespana.blogspot.com



Michał Sośnicki
Współpracował m.in.: z National Geographic Polska, Magazynem Turystyki Górskiej „NPM”, Wydawnictwem Kartograficznym Compass, Finisz Studio w Krakowie, Centrum Górskim Korona Ziemi, Outdoormagazyn.pl, Portalem Tatrzańskim, Portalem Górskim, Tatrzańskim Parkiem Narodowym, Babiogórskim Parkiem Narodowym, ze schroniskami górskimi na Markowych Szczawinach, Trzy Korony, Kudłacze.
Laureat licznych konkursów fotograficznych, m.in.: „National Geographic Polska – Nasze Karpaty 2014” – wyróżnienie; „Najpiękniejsza Góra Świata 6/2014” – fotografia znalazła się wśród 30 finałowych prac; „Skarby Małopolski 2014” – fotografie na wystawie pokonkursowej; „XIV Biennale Fotograficzne-Z dala od zgiełku…Beskidy w obiektywie 2013” – II miejsce; „Zabytki znane i nieznane-odkryj skarby kultury materialnej Podbabiogórza 2013” – I miejsce; „Tatrzańska jesień 2014” – II miejsce oraz prezentowane były na wielu wystawach pokonkursowych ( m.in.: Biennale Fotografii Górskiej w Jeleniej Górze czy Międzynarodowym Konkursie Fotograficznym im. Jana Sunderlanda w Nowym Targu).