loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy
Tytuł może i lekko przewrotny  - bo jakoś urodą to mnie Hollental nie powalił na kolana szczególnie na początku. Niewielki pewnie ale jednak wpływ na to miało, że zafundowaliśmy sobie sporą wycieczkę aby po ciężkich bojach odnaleść nasz rejon wymarzony. A tak poważnie to gęsty las, oznakowanie kiepskie, sprawiły, że faktycznie większość z naszej ekipy nie czuła się oczarowana.
Zgoła inne uczucie pojawiło, się w momencie pierwszej wpinki, o na tym chrupku da się ustać, niemożliwe, nawet rock pillarsy jako tako się trzymają skały. Chwyty jakieś inne niż na naszej jurze a i tak trzymają – tak właśnie pojawiły się pierwsze promyki słońca. Z biegiem kolejnych dni było coraz lepiej, cyfra rosła, ściany coraz bardziej ewidentnie się odnajdywały, gdzie byśmy się nie pojawili tłoku nie było, można było spokojnie się wspinać. Większość dróg miała tzw. Overgood protekcję, co spowodowało, że tabliczkę no fishing potraktowaliśmy serio również w skałach. Przykładowo jedna droga z takim fajnym okapem, umożliwiała zrobienie 3 wpinek z jednego miejsca. Perłą w koronie rejonu są nawet 400m ściany ale że tak powiem, przynajmniej ja musiałbym posiedzieć tam jeszcze z tydzień aby nabrać wyczucia, pewności i szybkości na takiego co by nie było olbrzyma. Wstawiliśmy się do jednej łatwej 150m drogi ale deszcz zgonił nas na drugim wyciągu – taka mała uwaga dla potomnych, warto wbijać się na drogi od IV wzwyż, są mniej kruche i mniej trawiaste. Na koniec wyjazdu prawdziwa wisienka na torcie droga niby za IV+ niby tylko 70m ale piękna wspinaczka w płycie ostrymi trawersami na drugim wyciągu sprawiła, że na całym dystansie czułem się bardzo czujnie a radości zwycięstwa nie zakłócił nawet wredry Austriak, wyglądający jak jakiś miejscowy ekiper, zbluzgał nas za niby moje głośne krzyczenie w ścianie itp pierdoły J - byliśmy z Tomtomem litościwi, ani nie dostał w mordę, a nawet nie przebiliśmy kół w jego kangurze – niech zna polską łaskawość.

Tytułem podsumowania napiszę tylko, że wyjazd udany pod względem poprowadzonych OS, oraz cyfry jak dla mnie bo w końcu otarłem się o VI z małym minusem. Chciałbym pozdrowić towarzyszy -Tomtoma, Pchełkę, kolegę Jarka – dzięki Wam to był naprawdę świetnie spędzony tydzień, zarówno w skałach jak i na campie przy piwku.

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci