48 godzin po zejściu ogromnej lawiny (3000 metrów szerkości i 80 metrów głębokości), która zeszła na lodowcu Siachen w Kaszmirze, eksperci twierdzą, że nie ma możliwości odnalezienia żywych osób. Akcja poszukiwawcza trwa w dalszym ciągu jednak z minuty na minutę szanse na odnalezienie żywych osób drastycznie maleją. Szacuje się, że przysypanych zostało ok 120 pakistańskich żołnierzy.

Lawina zeszła w niedzielę 8 kwietnia w okolicach lodowca Siachen, The Valley of Flowers (Dolina Kwiatów). Miała ponad 3 kilometry szerokości i 80 metrów głębokości. Podczas kataklizmu przysypana została baza wojskowo znajdująca się na tym terenie. Według danych znajdowało się tam ponad 120 pakistańskich żołnierzy. Stacjonowali oni tam w ramach wieloletniego sporu pomiędzy Pakistanem a Indiami. Oba kraje roszczą pretensje do terenu Kaszmiru pomiędzy Pakistanem i Indiami. Podczas działań operacyjnych na tym terenie to nie wojna a właśnie warunki naturalne są największym zagrożeniem dla człowieka. Szacuje się, że od początku konfliktu (1984 r.) z 3000 żołnierzy ponad 70% zginęło lub zmarło w skutek lawin, upadków z wysokości lub choroby wysokościowej.

Akcja ratunkowa, w której bierze ponad 180 żołnierzy oraz 60 cywili trwa nieustannie od niedzieli wieczór. Jak dotąd nie udało się odkopać nikogo żywego.

Lodowiec Siachen we wschodnim Karakorum rozciąga się na ponad 70 km co czyni go jednym z najdłuższych lodowców w Himalajach i Karakorum. Stanowi on naturalną granicę między Pakistanem a Indiami.