Edycja Pucharu Polski w Jaworznie nie wypadła mi zadobrze i do tego nie ma z niej żadnych zdjęć, więc tak naprawdę nie ma co o niej opowiadać tylko powiem że zabrakło mi jednego bonusa do półfinału:) Ale to są zawody i właśnie tak to często bywa. Oprócz tego poprostu fajnie spędziliśmy czas, Jaworzno nie jest jakąś wielką rewelacją ale rynek cichy, czysty i spokojny także było przyjemnie. Finały były naprawdę widowiskowe chociaż może trochę przesadzone ale wszyscy i tak zostali zadowoleni, odbywało się to na luzie, w dość domowym klimacie.
4 dni ładowania, mięsień czuje się coraz lepiej i już można jechać na kolejną edycję do Zakopanego! Z Ukrainy przyjechała moja dziewczyna Daria i teraz byliśmy już razem tam i nawet razem w półfinale, mam nadzieję że następnym razem będziemy i w finale:)
Eliminacje udały się. Fajne baldy, różne formacje, ruchy, sekwencje. Każdy spadał na czymś innym więc dobrze udało się wylonić najlepszych zawodników oraz zawodniczek, wszyscy się nawspinali i byli zadowoleni.
Wieczorny spacerek miastem i fajna kolacja w jednej z mnóstwa knajpek Zakopca dopisały się do restu przed półfinałem i jaknajbardziej było czuć niepowtórny klimat panujący w tej fajnej miejscowości.
Pogoda dopisała się, chociaż podczas startu dziewczyn było trochę gorąco, ale to w sumie nie przeszkadzało. DJ De La Rocka zorganizował wsparcie muzyczne w trakcie całej imprezy i było to naprawdę świetne! Niesamowite mixy jeszcze bardziej sprawiały atmosferze całych zawodów.
Daszka wystartowała dobrze jak na pierwszy udział w Pucharze Polski. Ślicznie zatopowała na jedynce w pierwszej próbie oraz prawie zaliczyła czwórkę zajmując ostatecznie 8 miejsce! Jak by trochę więcej kampusu... Ale cóż, następnym razem nie ma opcji żeby nie weszła:)
Mój start zaliczam do nieudanych ponieważ uplasowałem się na 18-m miejscu robiąc jedynkę dopiero w 9-j próbie. Dla porównania - jak bym zrobił to w pierwszej, to byłbym 8 albo 9. Czyli próby, próby i jeszcze raz próby! Najważniejsza umiejętność zawodnika bulderowca - umieć robić baldy w pierwszej próbie. Czytać patenty.
Na trzech pozostałych baldach nie starczyło mi bicepsów dla zrobienia, także i kontuzja daje jeszcze o sobie znać.
Ok, teraz linaaaaaa! Wczoraj byliśmy na Koronie powspinać, testowaliśmy linę marki Cousin Trestec na ścianie i fajnie się sprawdziła. Niebawem zdjęcia i opinie.
No i zaczynamy sezon linowy w skałach - mam cel do końca roku zrobić 8c:) Zobaczymy czy się uda!
Więcej zdjęć tutaj.