O rzeczach, które chcę napisać myślałem już parę razy wcześniej, ale osobiście nie wiedziałem do końca jak podejść do tematu.
Prawda jest taka (wiele razy to podkreślam), że zaraz na początku po chorobie byłem w strasznym, opłakanym stanie. I moja sytuacja nie różniła się ABSOLUTNIE niczym od sytuacji innych, tysięcy podobnych mi pacjentów wymagających interwencji neurochirurgicznej, u których na skutek operacji i związanych z tym następstw, sytuacja życiowa ulega diametralnej zmianie.