Quote
rumanowy
w kontekście współcześnie obowiązującego w Polsce nazewnictwa jest po prostu niepełna.

Co piszę poniżej nie ma związku z Konkursem, ani też z oceną odpowiedzi.
Chciałem jednak zwrócić uwagę na pewną "formalną cienkość" w powyższym cytacie.

Moim zdaniem formalnie nie ma czegoś takiego jak "współcześnie obowiązującego w Polsce nazewnictwo" w odniesieniu do Tatr, a już szczególnie Słowackich.

1/. Ogólne kwestie nazewnicze są w Polsce formalnie regulowane przez rozmaite "komisje nazewnictwa geograficznego", które wydają opasłe tomy jak konkretne nazwy powinny brzmieć. Możnaby (od biedy!) uznać to za "obowiązujące", choć zdarzały się rozbieżności np. pomiędzy wysokimi komisjami filologicznymi a geograficznymi etc.
Jednakże, w tych opasłych tomach nie znajdziecie wielu drobnych oronimów, o jakich tutaj się zawzięcie dyskutuje...

2/. Rzeczone komisje zajmują się także regułami jak należy spolszczyć nazwy obce (np. London --> Londyn). To jednak również nie dotyczy w/w oronimów.

3/. Wobec powyższego jedyne źródła, które z pewną przesadą można tutaj określać jako "kanoniczne" to są publikacje polskich autorów w polskiej literaturze "tatrologicznej" --- jak Grzegorz słusznie wymienił w poście: WET, WHP, Nyka (cytowany "Taternik" był redagowany przez Józefa Nykę), WC itp.
Jest jednak faktem, że pomiędzy tymi "kanonicznymi" źródłami istnieją rozbieżności!! I to nie tylko rozbieżności wynikające z chronologii (dynamiki języka), gdyż np. WET nie akceptuje pewnych zmian wprowadzanych wcześniej, podobnie jak i WC. A z kolei Nyka nie akceptuje pewnych nazw wprowadzonych wcześniej przez inne kanoniczne źródła.
Ergo, nie można tutaj mówić o jakimś idealnym systemie nazewniczym, który został autorytatywnie i formalnie ustalony i obowiązuje "oficjalnie", choćby tylko na dzień dzisiejszy.

4/. Można oczywiście podawać argumenty (nie "dowody" ) za lepszym lub gorszym uzasadnieniem danej nazwy. Argumenty natury językowej, historycznej, logicznej, pragmatycznej etc. I to nawet może prowadzić do ciekawych dyskusji i lepszego zrozumienia przedmiotu dyskusji. Moim zdaniem nie należy tego jednak traktować ze "śmiertelną powaga", jako prawdę absolutną. Choć, jak zauważyłem, wielu tatromaniaków ma silną tendencję do "matematyzowania" i "precyzowania" nie tylko nazw, ale także rozmaitych pojęć topograficznych itp., które z natury jednoznacznie nie daja się sformalizować (jak każda rzeczywistość -- np. nie jest możliwe podanie jednoznacznej i precyzyjnej definicji "krzesła", z czego nie wszyscy zdają sobie sprawę).

5/. Dodatkowa moja uwaga w kwestii nazw słowackich.
W Polsce przyjęła się megalomańska zasada ignorowania nazewnictwa słowackiego na terenie Tatr Słowackich. Bo to Panie wiadomo: myśmy byli we wszystkim lepsi, pierwsi, myśmy nadawali nazwy, tam przecież była Polska, która sięgała "aż po Dunaj" --- vide jakiś czas temu dyskusja kilku ekspertów-patriotów na ten temat w "Płaju", w końcu ucięta przez redakcję --- a wreszcie język słowacki to taki "dialekt polskiego"...
W moim odczuciu na Słowacji powinno się używać nazw słowackich ewentualnie ich spolszczeń. Można ostatecznie, dodatkowo, używać nazw historycznych, dobrze ugruntowanych. Ale dodatkowo, a nie jako główne nazwy.
Analogicznie jak czynią to Słowacy, którzy konsekwentnie podają słowackie wersje polskich nazw na terenie Polski (np. "Svinica" zamiast "Świnica", bpo wtedy jest najbardziej zbliżona do polskiej wymowa).

Last but not least, przytłaczająca większość nazw polskich wprowadzona została bardzo późno, w XX wieku (a nawet w II połowie XX w., głównie przez WHP) i to przez turystów (taterników, czy jak ich tam nazwać). Są to więc nazwy co najwyżej pseudoludowe --- taka "nazewnicza Cepelia". A już szczególnie dotyczy to nazw szczytów i przełęczy, które głównie interesują tatromaniaków.
Jeszcze w XX wieku, np. w przewodniku Chmielowskiego, używane były spolszczone nazwy słowackie, nie mówiąc o starszych polskich źródłach. Dopiero w ostatnich dekadach rozwinął się na dużą skalę przemysł generowania polskich nazw na Słowacji.
Stąd, na przykład, jak się zajrzy do monografii Kieżmarskiego autorstwa Jackovica (który jest chyba najlepszym znawcą tej ściany i bardzo wybitnym taternikiem), to większość naszych turystów/taterników nie kojarzy tam żadnych nazw z nazwami polskimi, nadanymi głównie przez WHP i to niezbyt sensownie bo np. złota tam nigdy nie wydobywano, złotego koloru nie uświadczysz, a wszystko wg WHP jest tam "złote"...