W Konkursie Twoje Góry, trafiły nam się nie tylko zdjęcia i filmy czy wiersze.

Pan Bartłomiej Rusakiewicz, nadesłał nam pracę w formie opowiadania, które powstało w dniu 07.07.2021 r. w Nysie.

Górska przygoda z wujem Józkiem – Historia miejscami prawdziwa

Będąc małym chłopcem zdecydowanie różniłem się od swoich rówieśników. Podczas gdy oni wybierali grę w piłkę nożną czy chowanego, ja godzinami przesiadywałem patrząc na góry i wertując dostępne książki na ich temat. Żyłem na południu polski w miejscu z którego obserwacja gór w oddali nie stanowiła problemu. Wystarczył pogodny dzień i brak opadów, aby godzinami napawać się majestatycznym widokiem gigantów na horyzoncie. W wieku 12 lat potrafiłem już wymienić wszystkie polskie łańcuchy górskie i ich pasma. Znałem większość faktów na temat powstania i rozwoju większości z nich. Niestety ze względów finansowych nasza rodzina nie mogła pozwolić sobie na wyjazd w góry, więc przez cały młodociany czas życia musiał wystarczyć mi widok gór z okna i kilkanaście książek, które wypożyczałem z miejscowej biblioteki. Dodatkowo rodzice jak i znajomi nie podzielali mojej pasji związanej z górami. Było to dla nich niesamowicie abstrakcyjne, że ktoś może interesować się - jak to mówili: „wielkimi nasypami ziemi”. Przez ten fakt byłem często wyszydzany w szkole, gdzie jedynym przedmiotem, który sprawiał mi frajdę była przyroda. Pomimo, że nauczycielka miała ponad trzydzieści lat więcej ode mnie to często zdarzało mi się poprawiać ją w nazewnictwie i definicjach związanych z górami. Moje życie toczyło się tak aż do piętnastego roku życia, kiedy rodzice obchodzili swoją 30-stą rocznicę ślubu. Pomimo, że żyliśmy skromnie to udało nam się odłożyć na małe przyjęcie w gronie najbliższych. Samo spotkanie wspominam pozytywnie – sporo niezdrowego jedzenia, słodzonych napojów i zabawa z kuzynami przez kilka godzin. Jednak najlepsze miało jeszcze się wydarzyć, coś czego nigdy w moim krótkim życiu bym się nie spodziewał.

Mając 11 lat mieliśmy w szkole za zadanie napisać list do kogoś z rodziny. Forma i adresat były dowolne. Po krótkim zastanowieniu się postanowiłem napisać do swojego wuja Józka, który mieszkał od urodzenia w Tatrach. Opisałem tam swoją pasję związaną z górami i wyraziłem chęć wyprawy do niego po ukończeniu szkoły w wieku 20 lat. Niestety nigdy nie doczekałem się odpowiedzi, co mnie zasmuciło na kilka dobrych tygodni w tamtym czasie. Po 4 latach znikąd zjawia się wuj. Przyjechał na imprezę rocznicową rodziców. Zamurowało mnie, gdy wszedł do naszej kuchni i przywitał wszystkich głośnym okrzykiem. Po zamienieniu kilku słów z moimi rodzicami – zwrócił się do mnie. Wspomniał o otrzymanym ponad 4 lata temu liście i przeprosił, że nigdy na niego nie odpisał. Wynikało to z jego ciężkiej pracy przy wycince drzew, przez którą przemierzał górskie szlaki przez tygodnie i tylko co kwartał zjawiał się w domu. Kończąc myśl zaproponował wspólny wyjazd w góry za dwa dni, kiedy będzie wracać do domu. Słysząc jego propozycję otwarłem szeroko oczy i usta z wrażenia. To był idealny czas na wyjazd, ponieważ właśnie zaczęły się wakacje. Natychmiast pobiegłem do rodziców, którym przedstawiłem plan wuja. Ku mojemu zdziwieniu nie mieli oni problemu z taką wyprawą. Dodatkowo wspomnieli, że pomimo początkowej niechęci do mojego zamiłowania odkładali co miesiąc drobne pieniądze, abym w przyszłości mógł sobie pozwolić na taki wyjazd. Tego dnia było już późno więc postanowiliśmy rano ustalić szczegóły wyprawy.

Leżałem do późna niedowierzając, że już za kilka dni będę mógł zobaczyć z bliska olbrzymie góry, rosnące tam wyjątkowe drzewa i oddychać górskim powietrzem. Tak też się stało. Dwa dni później byłem już spakowany i czekałem z wujem Józkiem na autobus, który miał nas przybliżyć do celu. W sumie jechaliśmy trzy dni kilkoma autobusami, aby dotrzeć do jego drewnianego domu. W przeciwieństwie do wuja, przez całą trasę spałem niewiele. Większość czasu siedziałem przy oknie autobusu i obserwowałem jak masywy górskie zbliżają się do nas i rosną w oczach. Dojechaliśmy na miejsce podczas całkowitej nocy. Postanowiliśmy iść spać i dopiero z rana bezpiecznie udać się na pierwszą wyprawę w moim życiu.

Przez kolejne 14 dni praktycznie codziennie zapuszczaliśmy się w nieznane dla turystów górskie szlaki. To co kiedyś widziałem jedynie na papierze i z mojego okna dziś okazało się rzeczywistością. Dodatkowo wuj Józek znał wiele miejscowych legend i faktów na temat terenów, które zwiedzaliśmy. Dzięki temu cała nasza wyprawa było najbardziej niesamowitym doświadczeniem jakie kiedykolwiek przeżyłem. Wtedy też postanowiłem zostać przewodnikiem po górach i już po powrocie do domu zacząć szkolić się w tym zakresie.

Bartłomiej Rusakiewicz

A my zapraszamy do obejrzenia galerii w ramach konkursowych prac.