W październikowym numerze „n.p.m.” przeczytamy o najwyższym szczycie Tatr, zwanym przez Mieczysława Karłowicza „Królem”, czyli o Gerlachu. Ponadto udamy się w Ferraty Alp Austriackich oraz w Góry Kantabryjskie na Picos de Europa. . Poza tym zapraszamy w Beskid Wyspowy oraz w Karkonosze.

n.p.m październik 2013

n.p.m październik 2013

Dziesięć godzin rzeźni

Gerlach (2655 m n.p.m.) chodzi po głowie każdemu miłośnikowi Tatr. To w końcu najwyższy szczyt całego pasma, nazwany dostojnie przez Mieczysława Karłowicza „Królem”. Po zdobyciu najważniejszych szczytów po polskiej i słowackiej stronie, na które prowadzą oznakowane szlaki, każdy staje przed ważnym wyzwaniem: co dalej? Zazwyczaj Gerlach na liście jest pierwszy. Niestety, nikt z naszej trzyosobowej „n.p.m.”-owej ekipy nie ma stosownych uprawnień, żeby legalnie wejść na wierzchołek. Razem z Michałem i Danielem nie mamy zatem wyjścia i decydujemy się na przewodnika. Edward (Edi) Lichota, na co dzień między innymi wiceszef TOPR i doświadczony ratownik oraz przewodnik górski, współpracuje okazyjnie z naszym magazynem. Wybór mógł być zatem tylko jeden.

W numerze także rozmowa z Edwardem Lichotą, międzynarodowym przewodnikiem wysokogórskim IVBV i zawodowym ratownikiem TOPR, który wszedł na Gerlach około 150 razy. A także kilkanaście historycznych faktów, historii i anegdot związanych z najwyższych szczytem Tatr.

Pieśni odległej ziemi

Picos de Europa to najwyższa część łańcucha Gór Kantabryjskich (hiszp. Cordillera Cantábrica), ciągnącego się wzdłuż północnego wybrzeża Hiszpanii. Picos nie przekraczają 2646 m n.p.m., ale wyróżniają się spektakularnymi krajobrazami. Na powierzchni mniejszej niż Tatry, o krok od ludnych kurortów nad Atlantykiem, spotkamy strzeliste białe szczyty, krasowe pustkowia i wąskie ścieżki prowadzące przez ascetyczne piarżyska.

Mało ryzyka, dużo zabawy

Via ferrata, sentiero attrezzata, Klettersteig – to tylko niektóre nazwy na określenie żelaznej ścieżki. Wszystkie oznaczają jedno: low risk, high fun (ang. mało ryzyka, dużo zabawy). Taka wędrówka to cudowny pomysł dający możliwość prawdziwego dotknięcia gór, nawet tych najtrudniejszych i najbardziej eksponowanych.

Apu patrzy i milczy

U stóp liczącego 5750 m n.p.m. lodowca Pariacaca prowadzi zapomniana droga inkaska. Kiedyś gościła liczne rzesze pielgrzymów, którzy szli tędy, by oddać hołd Apu Pariacaca. Kroniki mówią, iż było to najważniejsze miejsce kultu w centralnych Andach. Dziś pamięć o dawnych dziejach ożywiają resztki inkaskiej infrastruktury oraz milczący, wyniosły szczyt.

Porwani przez wiatr

Hydrotermalna erupcja była wystarczająco silna, by posłać chmurę popiołu na ponad 6 km w górę do atmosfery. W sierpniu 2012 roku wulkan Tongariro obudził się po 115 latach i w rezultacie – ku rozpaczy piechurów – zamknięto część szlaku Tongariro Alpine Crossing. Nam na szczęście udało się go przejść niedługo przed tym wydarzeniem.

Z wizytą u mnichów

Na progu trzeciego tysiąclecia niewielka wieś upomina się o swoją historię. Piękną i bogatą, napisaną złotym trunkiem, bitewną krwią oraz Orderem Virtuti Militari. Jej wiernymi kronikarzami pozostały nierozłączne symbole szczyrzyckiej ziemi – Ciecień, Księża Góra i Diabli Kamień, od niepamiętnych czasów tworzące północną bramę Beskidu Wyspowego.

Rycerz spod Kielc

Góry Świętokrzyskie to wręcz idealne miejsce dla turystyki z dzieckiem, szczególnie gdy chcemy je przygotować na tatrzańskie szlaki. Ot choćby wędrując od zamku w Chęcinach na górę Miedziankę.

Skalny Stół, a potem w dół

Klęska ekologiczna była sukcesem krajobrazowym. Tysiące obumarłych drzew odsłoniło widoki, jakich dawniej nie było ze Skalnego Stołu. Ten stan trwa już ponad ćwierć wieku. Tyle że mało kto z tego korzysta.

Więcej informacji o najnowszym numerze na http://www.npm.pl