– Kiedy ty wyjeżdżasz, Micky?
– Siódmego.
– A ile już tu siedzisz?
– Dwa miesiące będzie. Jeszcze tydzień.

– Ja pierdole! - zaśmiałem się na głos.
– No, wiem – złapał się za czoło i wypuścił głośno powietrze – za długo, za długo, pogoda tu jest za dobra, już człowiek nie wie co ma robić.
– Następnym razem na miesiąc, nie?

Sezon w Yosemitach się kończy. Po czym to poznać? Pierwszym symptomem było to, że przestał kursować autobus pod El Capa. Później Rangersi przestali przyjeżdżać z darmową kawą w niedzielę. Następnie Tom Evans oznajmił, że nie będzie więcej zdjęć z Capa, bo płynie na 3 tygodniowy rejs z gorącymi emerytkami. Liście pożółkły. Dzisiaj w nocy zacznie padać deszcz, który o poranku przeistoczy się w śnieg. Temperatura spadnie poniżej zera. Za dwa dni znowu będzie lampa.

GOPR0952

Ale na ludziach koniec sezonu odcisnął się już wcześniej. Można zobaczyć, że się coraz bardziej lenią i mają na puchówkach coraz więcej plam od sosu z Camp Burrito. Codziennie palą ogniska. Wyjścia stały się rzadsze. Powstały przejścia zaplanowane, ale niezrealizowane. Już zupełnie mnie nie dziwi, że przy śniadaniu widzę przy stołach te same twarze, które jeszcze kilka dni temu zarzekały się, że muszą zrobić jeszcze tę ostatnią drogę. Ludzie umawiają się na jednowyciągowe wspinanie 5 min. od Curry Village, a spotykają się na necie w Loung Roomie i cały dzień nikt nie idzie się wspinać. Symptomem ostatecznym jest to, że po weekendzie Camp 4 przestanie strzec Ranger i będzie się rzucać w kopertę "co łaska". Wszyscy odpuszczają.

P.S. Byliśmy na Romulan Warbird na Fifi Buttress. Niby 12c, ale o klasę łatwiejsze od Astromana. Maksymalne trudności jak na Rostrum. Nowa droga, krótkie wyciągi umożliwiające zjazd z jedną 75 metrową liną. Ściana dobra na rozwspin, ale bez kruchych i brudnych wyjść. Maciek odpalił z dwoma wielkimi Flake'ami, które jakoś szczęśliwie wszystko ominęły i roztrzaskały się z hukiem pod ścianą.

Konrad Ociepka

GOPR0961