Końcówka zimy i wczesna wiosna to doskonały czas na uprawianie narciarstwa skiturowego. Dni stają się coraz dłuższe, temperatura przyjemniejsza, a zalegająca po zimie pokrywa śnieżna pozwala na odbycie pięknych i długich wycieczek skiturowych.

Dla osób które nigdy wcześniej nie miały nic wspólnego z narciarstwem skiturowym na początek polecam stosunkowo łatwe i krótkie wycieczki górskie. Dla tych którzy nie czują się pewnie w zjeździe poza szlakiem za cel wycieczki polecam obrać ośrodek narciarski, gdzie będziemy mogli zjechać na dół bezpiecznie przygotowanym stokiem.

Pilsko skiturowo
Pilsko słynie z narciarstwa pozatrasowego. Niespełna kilka godzin po porządnym opadzie śniegu na miejscu można spotkać koneserów białego szaleństwa, którzy wyciągami docierają aż do wysokości 1500 m n.p.m. skąd lasami zjeżdżają niemalże na sam dół, bezpośrednio pod wyciąg. I tak w kółko. Pilsko to również świetny wariant dla skiturowców, a podchodzenie na szczyt, mimo że w wielu miejscach styczne do trasy narciarskiej jest doskonałą przygodą.
Do Hali Miziowej, na której znajduje się schronisko i dokąd gwiaździście docierają szlaki, dostaniemy się znakowanymi na zielono i żółto (z Korbielowa), czerwonym z przełęczy Glinne oraz zielonym z Sopotni Wielkiej. Mimo, że część z nich pokrywa się niekiedy z trasami zjazdowymi, zadbano, by szlak prowadził równolegle do stoku, a konieczności jego przecięcia ograniczone były do minimum.
Godnym polecenia szlakiem podejściowym jest zielony szlak z Korbielowa, który w dwie godziny doprowadzi nas do schroniska PTTK na Hali Miziowej. Z początku biegnie on wzdłuż wyciągu na Solisko 874 m n.p.m. a następnie odbija skrótem ostro pod górę wzdłuż nieczynnego wyciągu na Szlakówkę. Po odcinku ostrego podejścia mamy chwilę odpoczynku, gdzie poruszamy się po płaskim terenie. Mijamy nieczynny niestety już wyciąg talerzykowy, który swego czasu był ewenementem na skalę Polski. Wyciąg jechał mianowicie… w dół… co przysparzało wielu problemów adeptom narciarstwa. I o ile narciarz mógł sobie z problemem tym poradzić jadąc pługiem, tak snowboardziści wykonywali spektakularne akrobacje. Dziś niestety po „wyrwirączce” pozostał już tylko ślad. Ostatni etap szlaku na Halę Miziową to znów ostre podejście lasem graniczącym ze stokiem narciarskim.
Z Hali Miziowej podchodzimy na szczyt Pilska szlakiem koloru żółtego lub czarnego. Strome podejście powinno nam zająć około pół godziny do czterdziestu minut.
Z Pilska możemy podziwiać wspaniałą panoramę na Tatry, Beskid Śląski i Żywiecki, a także góry naszych południowych sąsiadów. Masyw Pilska to poza Tatrami najwyżej położony ośrodek narciarski w Polsce.

skitur2702 1
fot. W drodze na Halę Miziową zielonym szlakiem, autor - Paulina Wierzbicka

Turbacz – zielonym szlakiem z Kowańca
Na bardzo przyjemną wycieczkę na Turbacz, najwyższy szczyt Gorców możemy wyruszyć z Kowańca, dzielnicy Nowego Targu. Do wyboru mamy dwa szlaki – żółty oraz zielony, przy czym szlak żółty jest uczęszczany w dużej mierze przez auta, quady oraz skutery, które m.in. zaopatrują schronisko. Szlak zielony natomiast jest typowym szlakiem pieszym, a wybranie tego wariantu skutkować będzie przyjemnym zjazdem. Pochylenie terenu jest tu równomierne i właściwie zapinając narty na szczycie Turbacza przy solidnej zimie możemy zjechać wprost do auta. Spod dyżurki GOPR przy Długiej Polanie dojście do schroniska zajmie nam około dwie godziny. Po drodze czeka nas sporo polanek – między innymi Bukowina Waksmundzka (1105 m n.p.m.) skąd rozpościera się widok na mur Tatr – od Bujaczego po Siwy Wierch. Imponujący mur skalnych olbrzymów. Z żadnego innego masywu górskiego nie widać Tatr tak dobrze jak z Gorców. Nic dziwnego, jesteśmy zaledwie pół godziny drogi od Zakopanego – zimowej stolicy Polski.
Schronisko na Turbaczu mieści się na skrzyżowaniu szlaków górskich prowadzących m.in. na Kudłoń, Gorc, Stare Wierchy, do Koninek, Niedźwiedzia, Nowego Targu czy Rabki wśród urokliwych lasów bukowo-świerkowych. Ze schroniska czeka nas krótki – 10 minutowy spacer na szczyt. Stąd na nartach możemy zjechać w puchu, poza trasą w kierunku południowym. Podczas zjazdu natkniemy się na szlak, którym podchodziliśmy. Jeśli jednak freeride nas nie interesuje można wrócić szlakiem, którym podchodziliśmy. Od schroniska aż do Kowańca czeka nas już przyjemny zjazd z zapierającym dech w piersi widokiem na Tatry.

skitur2702 2
fot. Widok rozpościerający się sprzed schroniska na Turbaczu – mur Tatr, autor - Paulina Wierzbicka

Na Śnieżnik od Czarnej Góry
Masyw Śnieżnika jest idealnym miejscem zarówno dla uprawiających narciarstwo biegowe, jak i skituring. W samym tylko Masywie Śnieżnika znajduje się blisko 80 kilometrów przygotowanych pod narciarstwo biegowe tras, które w sezonie zimowym są regularnie ratrakowane i zakładany jest ślad dla nart biegowych. Trasy te wykorzystują szerokie trakty, których jest tu sporo, a które w większości zbiegają się w okolicach schroniska pod Śnieżnikiem. Z mapą w ręku można sobie zatem zaplanować przyjemną wycieczkę zamykającą się w pętlę. Za miejsce startu polecam obrać miejscowość Sienna, gdzie znajduje się ośrodek narciarski Czarna Góra. Z Siennej podchodzimy żółtym szlakiem, który na początku łączy się z zielonym rowerowym. Po około 1,5 godzinie dotrzemy do Przełęczy Śnieżnickiej (1123 m n.p.m.) dużego węzła komunikacyjnego, gdzie zbiegają się szlaki z Międzygórza, Kletna i Czech. Stąd dzieli nas już tylko 15 minut podejścia do urokliwego schroniska pod Śnieżnikiem. Schronisko do dziś w niektórych kręgach nosi nazwę „Szwajcarka”, a to za sprawą pasterza ze Szwajcarii, który został tu sprowadzony jako znawca hodowli owiec. Pasterz ów dorabiał udostępnianiem miejsc noclegowych wędrowcom dając w ten sposób zalążek przyszłego schroniska.
Ze schroniska do szczytu dzieli nas zaledwie pół godziny drogi. Śnieg tutaj nie poleca się jednak dla początkujących skiturowców. Bezdrzewna kopuła szczytowa Śnieżnika wystawiona jest na działalność słońca oraz wiatru, które betonują zalegającą na szczycie pokrywę śnieżną dając narciarzowi wrażenie, że jeździ po lodzie. Ze szczytu kierujemy się z powrotem przez schronisko oraz Przełęcz Śnieżnicką na czerwony szlak. Droga biegnie po grzbiecie górskim to wznosząc się, to opadając. Jest mało forsowna i pokonujemy ją w całości na fokach. Na Żmijowej Polanie roztaczają się piękne widoki na cały Masyw Śnieżnika. Na szczycie można dopatrzyć się rzadkiego lasu, który upodobali sobie miłośnicy freeridu oraz zaprawieni już w bojach narciarze. Po około godzinie docieramy na Czarną Górę, gdzie stokiem możemy zjechać wprost do Siennej, skąd ruszaliśmy na naszą turę.

skitur2702 3
fot. Podejście na szczyt Śnieżnika, autor - Paulina Wierzbicka

Wielka Racza w Beskidzie Żywieckim
Wielka Racza położona jest w Worku Raczańskim, w Beskidzie Żywieckim. Przytulona do granicy ze Słowacją jest miejscem odludnym, niemniej jednak pięknym i wartym odwiedzenia. Dla początkującego narciarza świetną propozycją wycieczki może okazać się start od strony słowackiej z Oszczadnicy. Znajduje się tu kompleks narciarski – Snowparadise Velka Raca Oscadnica. Wyciągi dochodzą do wysokości 927 m n.p.m. Granią biegnie zielony szlak prowadzący lasem aż na sam szczyt Wielkiej Raczy. Po drodze mijamy rezerwat przyrody utworzony w latach 70-tych XX wieku przez Słowaków, a chroniący m.in. fragmenty naturalnego boru jodłowo-świerkowego oraz Skalne Dziury w Kisucach (skalne diery) – jaskinie o charakterze pseudokrasowym. Spacer na szczyt zajmie nam około godziny i nie jest on trudny technicznie.
Na szczycie Wielkiej Raczy została wzniesiona wieża widokowa, z której możemy podziwiać widoki na Tatry Zachodnie, Wielką i Małą Fatrę, Beskid Śląski i Żywiecki a także Góry Choczańskie. Dosłownie rzut beretem od szczytu mieści się schronisko PTTK.
Do Oszczadnicy wracamy tą samą drogą. Zjazd będzie trochę trudniejszy, w zależności oczywiście od warunków śniegowych. Trzeba mieć jednak na uwadze, że poruszamy się szlakiem pieszym, gdzie absolutne pierwszeństwo mają turyści.

skitur2702
fot. Na szczycie Wielkiej Raczy – Fatra i Góry Choczańskie są na wyciągnięcie ręki, autor - Paulina Wierzbicka

Pętla Kuźnice – Hala Gąsienicowa – Kasprowy Wierch – Hala Goryczkowa
Na koniec przenieśmy się w Tatry. Wspomniana w tytule pętla jest jednym z klasyków tatrzańskich. Wariant wycieczki ze zjazdem Halą Goryczkową po trasie narciarskiej jest wygodny zwłaszcza dla początkujących narciarzy. Kasprowy Wierch (1988 m n.p.m.) od 100 lat jest mekką polskiego narciarstwa oraz jedynym miejscem w całej Polsce z trasami o charakterze alpejskim. Zlokalizowane natomiast na szczycie Kasprowego obserwatorium meteorologiczne jest najwyżej usytuowaną budowlą w naszym kraju. Z Kasprowego Wierchu w pogodny dzień roztaczają się cudowne widoki – na tatry Wysokie, Zachodnie i Niżne, Babią Górę i Pilsko, Pieniny czy Gorce.
Naszą wycieczkę rozpoczynamy przed budynkiem kolejki na Kasprowy Wierch. Stąd nasze kroki będziemy kierować jednym z dwóch możliwych szlaków na Halę Gąsienicową. Do wyboru mamy szlak niebieski przez Boczań i Skupniów Upłaz lub szlak żółty przez Dolinę Jaworzynki. Czas przejścia obu wariantów jest bardzo do siebie zbliżony, a dotarcie do schroniska „Murowaniec” powinno nam zająć około półtorej godziny. Od schroniska kierujemy się za tyczkami do Kotła Gąsienicowego, skąd kilkoma zakosami po lewej stronie stoku dojdziemy do ramienia Beskidu. Na grani natkniemy się na czerwony letni szlak, który doprowadzi nas już na sam szczyt Kasprowego Wierchu. Od 1936 roku, kiedy nastąpiło otwarcie kolei linowej na Kasprowy Wierch jest to jeden z najbardziej popularnych tatrzańskich szczytów. Pewnym jest zatem, że zastanie nas tu gwar i tłok. Jeśli nie przepadamy za takimi klimatami możemy zdjąć foki i szykować się do zjazdu trasą narciarską na sam dół, do Kuźnic. Czeka nas bardzo przyjemny 4-kilometrowy zjazd, który będzie wynagrodzeniem trudu wspinaczki na szczyt.

skitur2702 4
fot. Podejście na Kasprowy Wierch od Hali Goryczkowej, autor - Paulina Wierzbicka

Wiosna to również doskonały czas na zakup sprzętu skiturowego, który wraz z końcem sezonu kusi swoimi obniżonymi cenami. Warto zatem pomyśleć o nartach, specjalnych wiązaniach skiturowych, butach, a na końcu kijach. I choć z początku zakup wydaje się bardzo kosztowny to nasza inwestycja szybko się zwróci w kolejnych sezonach, kiedy to zamiast kupować karnety narciarskie będziemy sami piąć się na szczyty.

Paulina Wierzbicka