Po godzinie 9 na antenie TVN24 Krzysztof Wielicki powiedział, że podczas łączności z Marcinem Kaczkanem, który dotarł już do bazy, Marcin potwierdził śmierć Artura Hajzera. Prawdopodobnie upadek Artura był wynikiem błędu technicznego - Nie była to zima, noc, walka o przeżycie. Nie było sytuacji ekstremalnej - mówi Wielicki.

Marcin ponadto oznajmił, że widział ciało Artura i wie gdzie dokładnie się znajduje... 

Przebieg tych dramatycznych wydarzeń był jednak nieco inny, niż wszyscy myśleli. Pierwsze informacje, które dotarły do Polski mówiły o tym, że Marcin Kaczkan spadł do kuluaru. Wynikało to z tego, że żona Artura otrzymała od męża w niedzielę sms-a o treści - Marcin Kaczkan spadł kuluarem japońskim.

Jak się okazuje ten sms był bardzo dziwny, gdyż Marcin nie spadł kuluarem, natomiast był świadkiem jak Artur przeleciał koło niego całą długość kuluaru... Możliwe że sms został wysłany nie z telefonu Artura, a z telefonu bazowego przez np kucharza, który mógł mieć łączność radiową. Nie bardzo znając nazwiska podał, że Marcin spadł (...) A chodziło o Artura - mówi Krzysztof Wielicki...

Więcej informacji oraz wywiad z Krzysztofem Wielickim znajdziecie tutaj.

artur-hazer-m

Artur Hajzer fot.facebook.com

źródło: www.tvn24.pl