O tym jak pomagać rodzinom, które straciły kogoś bliskiego, jak rozmawiać o śmierci i dlaczego trzeba zmienić wizerunek wdowca i wdowy – mówi Olga Morawska, autorka książek podróżniczych, pomysłodawczyni i organizatorka Memoriału im. Piotra Morawskiego „Miej odwagę!”, założycielka i prezes Fundacji „Nagle Sami”. Była żoną Piotra Morawskiego, himalaisty, który zginął w 2009 roku na Dhaulagiri.

- W górach wysokich w ostatnim czasie miało miejsce sporo śmiertelnych wypadków. Zginęło wielu himalaistów, a wśród nich Polacy: Artur Hajzer, Maciej Berbeka, Tomasz Kowalski. Czy ich bliscy mogli być przygotowani na to, że nastąpi najgorsze?

- W rodzinach, w których ktoś uprawia tego typu sporty myśl, że może się zdarzyć to, co najgorsze jest, ale zarówno w tych osobach jak i w ich rodzinach głęboko schowana, a nawet zablokowana. Nie dopuszczamy jej do siebie. Jeśli chodzi o wydarzenia na Broad Peaku sądzę, że najtrudniejsze dla rodzin było to, iż bardzo długo nie było wiadomo, co się właściwie tam dzieje, co się stało.

- Dodatkowo cała Polska brała udział w tych tragicznych wydarzeniach…

- Rzeczywiście to, co zafundowały rodzinom media było trudne do zniesienia. Podejrzewam, że bliscy himalaistów chcąc chronić siebie nie oglądały w tych dniach telewizji, nie słuchały radia.

- W jaki sposób można rodzinom pomagać?

- Na pierwszym etapie żałoby większość przyjaciół ma potrzebę, żeby tych ludzi wspierać. Chce do nich pojechać, zadzwonić, porozmawiać. Niektórzy nawet się na taki ruch zdecydują. Część znajomych, to wiem z własnego doświadczenia, jest również w stanie pomagać w dłuższej perspektywie.

olga-morawska-m-1

Olga Morawska z synami Ignacym i Gustawem, fot. archiwum rodzinne

- Wielu z nas boi się jednak skontaktować ze znajomymi, którzy przeżywają śmierć bliskiej osoby.

- Przeżywanie żałoby jest rzeczą naturalną. To jest normalny proces, który towarzyszy osobie tracącej kogoś bliskiego. Jednak krąg przyjaciół także pozostaje w żałobie, przeżywa stratę. Towarzyszenie rodzinie po śmierci bliskiej osoby to opowieść o cierpliwości.

- W jakim sensie?

- Czasami żałoba trwa bardzo długo, a osoba, która ją przeżywa jest rozchwiana emocjonalnie. Przeżywa skrajne emocje, często przechodzi z płaczu do śmiechu i odwrotnie. Z czasem przychodzi przygnębienie i jest już tylko smutek. Nie jest łatwo wytrzymać z kimś takim.

- Może osoba w żałobie nie potrzebuje obcych w tym czasie? Może powinna być sama?

- Najbardziej obecności innych brakuje na kolejnych etapach, bo im dłużej od śmierci, tym trudniej jest sobie poradzić z codziennym życiem. Wtedy właśnie potrzebni są przyjaciele albo obce osoby, które coś podobnego przeżyły. Często słyszmy, że „nie zrozumie mnie nikt, kto tego nie przeżył”. I jest w tym sporo prawdy.

- Dlaczego?

- Mam oczywiście znajomych, którzy nie przeżyli czegoś podobnego, ale kiedy spotykam osoby, które doświadczyły nagłej straty kogoś bliskiego to mam wrażenie, że nie muszę im niczego tłumaczyć. Łatwiej jest z takimi osobami po prostu rozmawiać. Ważny jest przykład osób, którym udało się to przeżyć, które ruszyły naprzód.

- Nie potrafimy rozmawiać o śmierci?

- Właśnie po to, żeby to zmienić założyłam Fundację „Nagle Sami”. Nie chcę, żeby śmierć była tematem, który w mediach i w naszej świadomości istnieje tylko 1 listopada. Przecież jest ona częścią naszego życia. Dobrze przeżyta żałoba może doprowadzić do tego, że osoba, która umarła pozostanie w nas jako ciepłe wspomnienie.

olga-morawska-m-2

Olga Morawska, fot. archiwum rodzinne

- W wielu wywiadach podkreśla pani, że chce odczarować wizerunek wdowca i wdowy. Jaki on jest?

- Kiedy zostałam wdową moje pierwsze skojarzenie było takie, że jest to starsza pani, która siedzi na ławeczce i karmi ptaki. Miałam 33 lata. W naszej kulturze są dwa modele: albo wesoła wdówka, czyli w ogóle mnie to nie obeszło, nie przejęłam się, układam sobie życie na nowo i jest wspaniale albo wieczna wdowa. Pożądana jest wieczna wdowa, która chodzi codziennie na cmentarz, zmienia kwiaty i zapala znicze. Było to dla mnie przerażające.

- W jaki sposób chce pani ten wizerunek zmienić?

- Pracujemy w Fundacji nad kampanią społeczną, która mam nadzieję ruszy jesienią. Będzie można ją obejrzeć w Internecie, a być może także w telewizji. Hasłem kampanii będzie: „Pamiętaj, że ty żyjesz”. W spocie pojawią się znane osoby, które mają podobne doświadczenia. Kampania ma pokazywać, że warto jest pójść dalej. Z Fundacją Rack ’n’ Roll opracowujemy także program dotyczący aktywizacji wdowców.

- Fundacja „Nagle Sami” robi bardzo wiele. Walczyliście między innymi o to, żeby zmienić formę komunikatu wyświetlanego w elektronicznym systemie tablic informacyjnych, znajdujących się w Wydziałach Obsługi Mieszkańców w Warszawie. Chodziło o komunikat „zgony”. Po co?

- Udało nam się to zrobić. Teraz wyświetla się: „zgłoszenie i rejestracja zgonu”. Kiedy po raz pierwszy poszłam do urzędu, żeby wziąć odpis aktu zgonu Piotrka i zobaczyłam na tablicy napis: zgony liczba oczekujących 0 to sobie pomyślałam, że to po prostu nieludzkie. Człowiek, który przychodzi tam jest zazwyczaj w słabym stanie psychicznym i jeszcze spotyka się z brakiem wrażliwości. Trudne emocje oraz wspomnienia w jednej chwili wracają.

- Poza działaniem w Fundacji pisze pani książki. Skąd ten pomysł?

- Piotrek pisał książkę, chciał ją wydać. Po jego śmierci stwierdziłam, że trzeba to dzieło dokończyć. Zaczęłam szukać wydawców, zapytałam w National Geographic i zgodzili się. Kiedy przygotowywałam tę książkę do wydania zauważyłam, że ja po prostu lubię pisać, bo jest to dla mnie uspokajające. No i tak się zaczęło.

- Do tego dochodzi jeszcze Pani zaangażowanie w organizację Memoriału Piotra Morawskiego „Miej odwagę”.

- To jest żywy pomnik Piotrka. Chcę promować ten sposób na życie, jaki miał mój mąż, czyli nie poddaję się i realizuję rzeczy niemożliwe. Dlatego stwierdziłam, że warto jest wspierać młodych ludzi, którzy mają bardzo dobre i ciekawe pomysły, ale nie mogą ich zrealizować, bo nie mają funduszy. Szukamy sponsorów i dajemy sprzęt oraz pieniądze młodym ludziom, na realizację ich szalonych marzeń.

Rozmawiała Matylda Młocka

 

Fundacja "Nagle Sami" 16 września 2013 roku uruchamia telefon wsparcia. W trudnej sytuacji, związanej z utratą kogoś bliskiego będzie można dzwonić pod numer 0 800 108 108.