Kirgistan i Pik Niepodległości (dawniej Lenina)
kilka praktycznych informacji

Koszt:

Całkowity koszt wyprawy na Pik Lenina może zamknąć się w przedziale 3500-4000zł (nie licząc zakupu sprzętu). Główne wydatki wiążą się z dojazdem, zwłaszcza jeśli decydujemy się dotrzeć do Kirgistanu samolotem.

Kirgistan i Pik Niepodległości (dawniej Lenina)
kilka praktycznych informacji

Koszt:

Całkowity koszt wyprawy na Pik Lenina może zamknąć się w przedziale 3500-4000zł (nie licząc zakupu sprzętu). Główne wydatki wiążą się z dojazdem, zwłaszcza jeśli decydujemy się dotrzeć do Kirgistanu samolotem.

Nie ma kosztownych pozwoleń i formalności – te wydatki można zamknąć w 10 $. Ogólnie życie w Kirgistanie (jedzenie, zakwaterowanie, transport) jest znacznie tańsze niż w Polsce, jedynie nieliczne towary, uznawane tam za luksusowe, osiągają ceny zbliżone do naszych. Ceny podawane obcokrajowcom nieraz bywają wyższe niż dla miejscowych, należy więc kupować rozważnie. Przeważnie ceny można, a nawet należy, ceny negocjować.

Koszt pobytu w górach zależy od tego, jaki standard wybierzemy. Generalnie w im większym zakresie korzystamy z usług agencji turystycznych lub im więcej kosztownych luksusów (tragarze, wyżywienie czy prysznic) sobie fundujemy, tym jest on wyższy. Jednak minimalizm i samowystarczalność pozwala zredukować go do niewielkich kwot.

Przygotowania i formalności:

 Polacy mogą do 30 dni przebywać w Kirgistanie bez wiz. Od niedawna obywateli naszego kraju nie obowiązuje tam też obowiązek meldunkowy w tzw. OWIRze (uwaga! niektóre kirgiskie agencje turystyczne wykorzystują niewiedzę przyjeżdżających i rzekomo załatwiając OWIR, w rzeczywistości tylko wyłudzają pieniądze).

Jadąc na Pik Lenina musimy posiadać zezwolenie na przebywanie w strefie przygranicznej (podobne zezwolenie wymagane jest w rejonie Chan Tengri). Jego załatwianie trwa miesiąc, można to zrobić za pośrednictwem agencji turystycznych przez Internet. Natomiast żadne inne pozwolenie na Pik Lenina nie jest wymagane – tu także nie należy dać się zwieść rozmaitym lokalnym agencjom.

Jadąc przez Rosję nie musimy w zasadzie posiadać wizy tranzytowej (umowa o ruchu bezwizowym), lecz lepiej sprawdzić, np. na stronie ambasady, czy wszystkie kryteria bezwizowego przejazdu są spełnione. My na wszelki wypadek wyrobiliśmy wizy.

Dojazd:

 Najszybciej jest dotrzeć do Kirgistanu samolotem. Jest to zarazem transport najdroższy (koszt naszych biletów Moskwa – Biszkek – Moskwa to ok. 1400 zł/os.), należy się też przygotować na wysokie opłaty za nadbagaż (w Aerofłocie cały bagaż, włącznie z podręcznym, był ważony i musiał zmieścić się w 20 kg).

Transport kolejowy pozwala sporo zaoszczędzić i zabrać ze sobą dowolną ilość rzeczy, jest natomiast czasochłonny i uciążliwy (około tydzień w pociągu). My koleją jechaliśmy tylko do i z Moskwy (dzięki 40%-owej zniżce dla grup koszt biletów na pociąg bezpośredni z Katowic wyniósł 230 zł/os. w dwie strony, a więc niewiele drożej niż długa i męcząca jazda w opcji z przesiadkami).

Kirgistan:

-    zmiany czasu

Wjeżdżając do Kirgistanu przesuwamy zegarek o 4 godziny do przodu względem czasu polskiego, o 2 godz. względem czasu moskiewskiego.

-    język

Język kirgiski jest dla Europejczyka totalnie niezrozumiały, jednak z każdym można porozumieć się po rosyjsku. Czasem można też spotkać osoby znające angielski czy inny język europejski.

-    waluta

Kirgiska waluta to somy. 1 $ to ok. 40 som, 1 zł to ok. 12 som. Pod Pikiem Lenina można płacić również w dolarach.

-    bezpieczeństwo

Wbrew rozpowszechnionym w Europie mitom na temat Azji, Kirgistan jest krajem bardzo bezpiecznym, na pewno bezpieczniejszym niż Polska. W miastach śmiało można zapuszczać się nawet w ubogie dzielnice, swobodnie chodzić po bazarze nawet wieczorem. Zdarzają się oszuści w bazarowych kantorach, a także handlarze, sprzedający nieświadomym obcokrajowcom towary po wygórowanych cenach, natomiast z kradzieżami wprost czy napadami na szczęście się nie zetknęliśmy. Również w wioskach ludzie są bardzo przyjaźni i gościnni, każda jurta stoi zawsze otworem dla przyjezdnych.
Nieco inaczej jest w skomercjalizowanym rejonie Piku Lenina. Tutaj najlepiej nie pozostawiać na dłużej namiotów i sprzętu w obozach bez nadzoru, nie zostawiać także na widoku plecaków z depozytami na lodowcu pomiędzy obozami.

-    transport

 W Kirgistanie transport jest tańszy niż w Polsce. Najlepiej jest przemieszczać się grupą ok. 8 – kilkunastoosobową i organizować przejazdy samemu, wynajmując busy. Będąc w dowolnym mieście udajemy się na dworzec autobusowy lub inne miejsce postoju busów-marszrutek, gdzie zwykle zostajemy przez tłum kierowców zarzuceni ofertami przejazdu. Ceny należy negocjować. Jeśli zamawiamy busik na kolejny dzień, kierowcy zwykle żądają zaliczki. Nam ani razu nie zdarzyło się, by któryś z nich po ustaleniu ceny czy wzięciu zaliczki nie dotrzymał umowy.

Można również niedrogo poruszać się kursowymi marszrutkami. Ten transport wart jest polecenia gdy jesteśmy niewielką grupą, a przynajmniej bez ogromnych plecaków. Należy też pamiętać, że w wiele bardziej odludnych miejsc marszrutki nie kursują.

Jadąc do bazy pod Pikiem, na Łukowej Polanie, można skorzystać z zorganizowanego transportu ciężarówką z Osz (cena 30$/os. przy komplecie pasażerów). Szukając tańszego transportu na własną rękę należy być ostrożnym – dojazd tam wymaga samochodu terenowego i znajomości trasy, którą miejscowi kierowcy rzadko posiadają.

 Transport kolejowy wewnątrz Kirgistanu ma ograniczony zasięg – liczne pasma górskie sprawiają, że pociągiem można dojechać w niewiele miejsc.

Transport lotniczy jest możliwy np. z Biszkeku do Osz. Korzystają z niego zwykle zachodnie wyprawy na Pik Lenina. Nie jest to pomysł wart polecenia ze względu na cenę (ponad 50$ w 1 stronę), ograniczenie bezpłatnego bagażu do zaledwie 15 kg oraz fakt, że tracimy w ten sposób szansę zobaczenia piękna Kirgistanu – jego przyrody i kultury.

zakwaterowanie

W miastach można pozwolić sobie na spanie w hotelach, gdyż są one niedrogie (100 som/os. lub mniej). W wioskach można spać w kwaterach (ceny nad jeziorem Issyk-Kul: 100-200 som/os.), zaś w górach czy na odludziach – w namiotach bądź za niewielką opłatą w jurtach.

Na Piku Lenina za rozbicie namiotu płaci się tylko w bazie i obozie I (chyba że rozbijemy się poza obozem). Można też spać w namiocie obozowym – im wyżej tym drożej – lub, w bazie, w jurcie.

-    wyżywienie

W miastach najtaniej można się wyżywić na bazarach. Tu kupimy, po cenach podobnych do polskich bądź taniej, trwałą żywność w góry, włącznie z zupkami chińskimi, makaronem do zalania wrzątkiem, wędzonym serem, konserwami, słodyczami, suszonymi owocami, a także, to już dużo taniej niż w  Polsce, produkty spożywcze codziennego użytku, nawet świeże gotowe potrawy. Pyszne i tanie są placki-lepioszki, porcjowane sałatki, smażone placki nadziewane ziemniakami, ciastka, chałwa, a także owoce: arbuzy, melony, pomidory, winogrona i wiele innych. Pod wieczór wiele rzeczy można kupić jeszcze taniej.

Jeśli chodzi o pieczywo w góry, lepiej zaopatrzyć się w lepioszki, które mogą ewentualnie wyschnąć, lecz nie pleśnieją, niż chleby. My jedliśmy lepioszki 2-tygodniowe, chleby zaś musieliśmy wyrzucić już po kilku dniach.

Żywność na bazarach bywa często przeterminowana, przygotowywana w niehigienicznych warunkach, więc należy liczyć się z możliwością wystąpienia kłopotów żołądkowych. Artykuły spożywcze lepszej jakości, lecz droższe, kupić można w sklepach, zwłaszcza w zamożniejszych dzielnicach miast.

Podczas podróży niedrogo zjeść można w przydrożnych barach. Ich menu składa się jednak z reguły z 2-3 potraw, raczej nie ma dań wegetariańskich. W przydrożnych jurtach można kupić narodowy napój Kirgizów – kumyz.

-    pamiątki

Najtaniej kupić je można na bazarach. W Biszkeku są nieco tańsze niż w Osz. Najczęściej obcokrajowcy kupują tradycyjne kirgiskie kapelusze, a także inne zdobione wyroby z tkanin wełnianych, np. torebki czy kapcie. Pocztówki kupić można jedynie w centrum Biszkeku.

-    Internet, telefon

 W większych miastach znajduje się wiele niedrogich kafejek internetowych, choć nie zawsze Internet w nich działa, a czasem działa wolno. Można tam także porozmawiać przez Skype’a. Pod Pikiem Lenina maila napisać można też (za 2-3$) z obozu I (ale chyba nie warto – napisanego przez nas maila wysłano dopiero po 2 tygodniach). Zasięg komórkowy obejmuje tylko „cywilizowaną” część kraju. W rejonie Piku Lenina, począwszy od Osz, komórki są bezużyteczne. W czasie działalności górskiej przydają się więc radiotelefony.

Pik Niepodległości (Lenina):

Optymalny termin i czas trwania akcji górskiej to miesiąc lipiec, w sierpniu lodowiec jest już wytopiony, a szczeliny szybko się powiększają. My prowadziliśmy akcję górską w pierwszej połowie sierpnia. Na szczyt weszliśmy ok. 2 tygodnie od przyjazdu do bazy.

-    sprzęt, wyposażenie

Od bazy do obozu 1 dojść można latem nawet w sandałach. Powyżej 1-ki, aż do szczytu,  konieczne są skorupy i raki. Związanie się liną jest potrzebne tylko na odcinku lodowca między 1-ką a 2-ką. Przy dobrej pogodzie i miękkim śniegu można iść jedynie z kijkami, jednak na wspomnianej trasie między 1-ką a 2-ką lepiej mieć przy sobie czekan (wystarczy 1, turystyczny), kilka śrub, taśm i karabinków. Inny sprzęt (np. deadmeny, przyrząd do podchodzenia, kask) nie jest potrzebny. Planując wejście drogą normalną lepiej wybrać się pieszo niż na nartach, z których więcej jest problemów niż pożytku. Koniecznie należy zabrać porządny (nie kirgiski!) krem UV.

Z wierzchniej odzieży konieczne są: buty co najmniej skorupy, a najlepiej obuwie ekspedycyjne (za duże o ok. 1,5 rozmiaru, aby zmieścić kilka par skarpet i móc ruszać palcami), kurtka puchowa, kurtka i spodnie windstopperowe, kurtka i spodnie typu gore-tex, łapawice puchowe, rękawiczki windstopperowe i cienkie, czapka, kominiarka, maska, okulary lodowcowe (najlepiej 2 pary). Na atak szczytowy przydają się ogrzewacze chemiczne, zwłaszcza na palce stóp.

-    baza na Łukowej Polanie (ok. 3800 m.n.p.m.)

Do samej bazy dojeżdżamy samochodem z Osz. Na czas jazdy warto mieć przy sobie chustkę/buffa ze względu na masę pyłu. Na Łukowej znajduje się kilka baz o różnych cenach i różnym standardzie. My spaliśmy w bazie „Achyk-Tash”, którą polecamy.

W pobliżu znajduje się kilka doskonałych dla zdobycia aklimatyzacji czterotysięczników (m. in. Pik Pietrowskiej), gdzie wystarczy sprzęt trekkingowy.

Można zamówić sobie wyniesienie bagażu do obozu I na grzbietach koni (1$/kg); my oczywiście z tego nie korzystaliśmy.

-    obóz I (ok. 4400 m.n.p.m.)

Z bazy trasa do 1-ki wiedzie przez Przełęcz Podróżników i trawers piarżysto-żwirowych zboczy na lodowiec. Po drodze trzeba przekroczyć rzeczkę, dość niebezpieczną, zwłaszcza, gdy jest wezbrana. Najlepiej przekraczać ją w grupie, pomagając sobie. W razie trudności można przewieźć się przez wodę z Kirgizami, wożącymi bagaże (cena negocjowana – od 10 do 1$/os.). Czas podejścia z ciężkim depozytem z 1-ki do 2-ki to ok. 5 h, powrót ok. 3-3,5 h.

Obóz (również składający się z kilku mniejszych obozów o różnym standardzie) położony jest jeszcze na bezpiecznym lodowcu, na kamieniach. Jest ciekła woda, WC, można zamówić wyżywienie, nabić gazem kartusze (1$/szt. – na lodowcu leży sporo starych kartuszy, niektóre nadają się jeszcze do nabicia – to spora oszczędność w porównaniu z kupowaniem nowych), wykąpać się (w ciepłej wodzie za 5-3$ lub na lodowcu w trochę chłodniejszej za darmo), a nawet wysłać maila.

-    obóz II (ok. 5300 m.n.p.m.)

Droga z 1-ki, wzdłuż wydeptanego śladu, biegnie najpierw łagodnie, później przez tzw. „ściankę” (ok. 40 ° nachylenia), na której bywa poręczówka. Ścieżka omija szczeliny bądź trzeba je przeskakiwać lub przechodzić po drabince (nie zawsze stabilnej). Ostatni odcinek to długi i monotonny trawers. Im wcześniej rano wyruszymy, tym lepiej – mniej męczy słońce i lodowiec jest bezpieczniejszy. Czas dojścia z plecakiem to ok. 5-6 h, powrót ok. 2h.

Obóz położony jest na piarżystym zboczu, co utrudnia budowę platform pod namioty. Bywa tłoczno z powodu ograniczonej ilości przestrzeni bez szczelin. Lepiej nie rozbijać się powyżej obozu, gdyż czasem z góry spadają kamienie. Jest ciekła woda. „WC” znajduje się w żlebiku (na prawo od obozu, patrząc z dołu). W obozie można dostać za darmo jedzenie, a nawet gaz, od osób lub wypraw kończących akcję górską.

-    obóz III (ok. 6100 m.n.p.m.)

Dojście z obozu 2-go zaczyna się od stromego podejścia na przełęcz, następnie droga wiedzie granią do podnóża Razdielnej. Na jej kopule szczytowej znajduje się obóz. Podejście na ten szczyt, szczególnie na początku, bywa męczące, długie i monotonne. Dojście z 2-ki do 3-ki  zajmuje ok. 3 h, powrót 1 h.

Obóz jest względnie osłonięty od wiatru. Namioty stoją na śniegu, ze śniegu także topi się wodę. Na obu końcach obozu, za śnieżnymi murkami, znajdują się „toalety”, nie wszystkim jednak chce się tam chodzić, więc należy uważać, jaki śnieg topimy do picia ;-)

-    atak szczytowy

Na szczyt najlepiej jest wyruszyć właśnie z tego obozu, choć niektórzy zakładają jeszcze obóz IV na  ok. 6400 m.n.p.m. Optymalna pora wyjścia to ok. 6 rano, wcześniej bowiem zimno i wiatr są na tyle przenikliwe, że można się wychłodzić lub odmrozić, zwłaszcza idąc w zwykłych skorupach.
Droga na szczyt nie jest trudna. Rozpoczyna ją krótkie zejście do Przeł. Razdielna, później już cały czas do góry, chwilami po płaskim. Kilka podejść jest dosyć stromych, ostrożności wymaga przejście przez skałki, jednak główną przeszkodą jest wiatr i zimno, zaś w przypadku załamania pogody także trudności orientacyjne. Odczuwa się też wysokość. Końcówka podejścia jest myląca – trasa wiedzie przez łagodne wzniesienia, z których każde wydaje się być już szczytem. Właściwy szczyt łatwo jednak poznać po widocznym z daleka drewnianym słupku.

Czas wejścia i zejścia bywa bardzo różny, zależy od warunków pogodowych oraz kondycji i aklimatyzacji. Nasza grupa przy dobrej pogodzie weszła z obozu III na szczyt w czasie 5,45 – 6,15 h. Zejście bez pośpiechu zajęło nam ok. 3,5 h. Bywa jednak i tak, że ta sama trasa zajmuje kilkanaście godzin. Rekord czasu wejścia na szczyt to 5 godzin z obozu II.

Co jeszcze warto zwiedzić w Kirgistanie:

-    jez. Issyk-Kul

Issyk-Kul jest dla Kirgizów tym, czym dla Polaków Bałtyk - miejscem, gdzie każdy chciałby choć raz spędzić wakacje. To słone bezodpływowe jezioro jest położone w kotlinie w górach Tien-Szan, w odległości ok. 120 km od Biszkeku, na wysokości ponad 1600 m.n.p.m.. Jest, po jez. Titicaca, drugim co do wielkości jeziorem śródgórskim świata, a zarazem największym jeziorem Kirgistanu.

Znajduje się nad nim kilka większych kurortów:  Bałykczy, Kadży-Saj, Karakoł, Issyk-kul. Taniej wypocząć można natomiast w mniejszych wioskach, gdzie atrakcją są np. osły, konie i owce na plaży, Kirgizi smarujący się „dla zdrowia” mułem, jak również starsze panie, zrzucające muzułmańskie szaty i pluskające się z wnukami w bieliźnie. Nad Issyk-Kul łatwo dojechać marszrutką z Biszkeku (3-4 h; 150 som/os.). Doskonale można tu zregenerować siły po akcji górskiej.

-    Biszkek

Stolica Kirgistanu jest miastem rozległym, posiadającym aż 4 bazary. Nie są one jednak jedyną  jego atrakcją dla obcokrajowców. Mając wolny dzień w tym mieście warto wybrać się do centrum i zobaczyć zupełnie inne, bardziej europejskie, a w dużej mierze poradzieckie, oblicze Kirgistanu. Na uwagę zasługują monumentalne budynki rządowe czy uniwersyteckie, Muzeum Narodowe, którego połowa poświęcona jest dziejom kraju, a połowa… Leninowi; są nawet domy handlowe, w których piękne pamiątki kupić można po cenach kilkakrotnie wyższych niż na bazarze.

Podstawowym miejscem dla poszukiwania transportu jest w Biszkeku „Zapadnyj Awtowagzał” – dworzec autobusowy, położony przy jednym z bazarów - Osz Bazar. Na lotnisko „Manas”, położone ok. 40 minut jazdy od miasta, kursuje marszrutka nr 153, której przystanek znajduje się przy tym samym bazarze.

-    Osz

Jest to po Biszkeku drugie co do wielkości miasto Kirgistanu, baza wypadowa dla wypraw na Pik Lenina. Znajduje się tu największy bazar w Azji Środkowej. To tam najlepiej zaopatrzyć się w jedzenie w góry, stamtąd też odjeżdżają marszrutki i taksówki.

W Osz znajduje się również uniwersytet, zaś główną atrakcją miasta jest Wzgórze Sulejmana z pozostałościami po meczecie oraz uformowaną w skale „Rynną Sulejmana”, po której zgodnie z tradycją zjeżdża się na plecach ściśle określoną ilość razy, aby uniknąć bólów kręgosłupa. Ze wzgórza roztacza się wspaniały widok na całe miasto.

Ważne kontakty:

  • agencja turystyczna ITMC  Tien-Shan (jedyna agencja, w której zorganizować·     można same pozwolenia, bez towarzyszącego im kosztownego pakietu usług): Biszkek, ul. Młodej Gwardii 1A (niedaleko Osz Bazar, skrzyż. z ul. Tołstoja, czarne ogrodzenie, brak szyldu),     tel +996 312 651 221;  651404;   fax    +996  312  650747, e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. Ten adres e-mail jest ukrywany przed spamerami, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce, by go zobaczyć , http://www.itmc.centralasia.kg/;

  • camping (niebieskie domki) koło stadionu w Osz – to miejsce, z którego zrganizowane są wyjazdy ciężarówką do bazy pod Pikiem (natomiast nocować·     lepiej gdzie indziej; tam jest drogo, brudno, nie ma zamków w drzwiach)

  • hotele: Biszkek – hotel „Kojsza”, ul. Kijewska (100 som/os, bezpiecznie, pokoje 2-3 osobowe, prysznica oficjalnie nie ma, lecz sprzątaczka, w konspiracji przed szefową, udostępnia go za 25 som/os); Osz – hotel „Alaj” przy bazarze (77 som/os. w pokoju 4-osobowym, prysznic bezpłatny)

  • baza „Achyk-Tash” na Łukowej Polanie – względnie tanio (nocleg w jurcie 2$/os, namiot 1$, prysznic 1$, sauna-bania 2$, przechowanie depozytu 1$/dzień/sztuka bagażu, możliwość·     zamówienia wyżywienia, zakupu pieczywa-lepioszek, przetworów mlecznych, napojów; zakupu kartuszy z gazem); przeznaczona głównie dla gości z Europy Środk.-Wsch.; miła, gościnna atmosfera.

Wszystkie dane pochodzą z lipca/sierpnia 2006 i są oparte na własnych doświadczeniach z jednego wyjazdu. Autorka opracowania nie bierze odpowiedzialności za ich nieaktualność bądź niedokładność.

Aleksandra Dzik

Materiał zamieszczamy dzięki uprzejmości strony http://www.wysokiegory.pl/